Czy Dworczyk podróżował na terytoria Ukrainy okupowane przez Kreml?

W 2016 r. nazwał „sprawcami ludobójstwa” dzisiejszych ukraińskich polityków, uczonych i duchownych.

Zapytałem kancelarię premiera o podróże Dworczyka. Spytałem, czy odwiedzał terytoria okupowane przez Kreml i prokremlowskich separatystów. Kancelaria odpisała mi dwukrotnie. Na pytanie nie odpowiedziała.

Znajomi ministra Dworczyka mówią, że dawne „Kresy Wschodnie” I Rzeczypospolitej fascynują go od lat. Osiedle, które założył z kolegami w lesie na peryferiach Warszawy, miało być wzorowane na stanicach kresowych osadników... Zasiadał też w radzie fundacji Pomoc Polakom na Wschodzie.
Nie zawsze jednak miłość do terenów oznacza miłość do ich mieszkańców. Kto bowiem towarzyszył Michałowi Dworczykowi w radzie fundacji? Poseł Prawa i Sprawiedliwości Jan Dziedziczak, który w 2015 r. stał się twarzą antyukraińskiej prowokacji. Razem z innymi posłami PiS, Dziedziczak manifestacyjnie opuścił sesję Zgromadzenia Parlamentarnego Polski i Ukrainy.
O co poszło? O rzeź wołyńską – zatem o wydarzenie straszne i haniebne, ale dotyczące naszych pradziadków. Czym jest wykorzystywanie go do odgrzewania dawnych polsko-ukraińskich konfliktów? To obraza dla pamięci ofiar i działanie na niekorzyść polskiej racji stanu.
Kto dziś korzysta z takiego konfliktowania Polski i Ukrainy? Wspólny wróg obu narodów, który zasiada na Kremlu. To oczywiste – szczególnie dziś, gdy Putin grozi Ukrainie zbrojną inwazją.

Na tropie „ukraińskich katów”
W 2016 r. Michał Dworczyk zasłynął prowokacją jeszcze ostrzejszą niż „wyczyn” Dziedziczaka. Pozwolił sobie na nią w rozmowie z Polskim Radiem. Publicznie zaatakował list ukraińskich polityków, uczonych i duchownych, którzy zaapelowali do naszych narodów o pojednanie. Nazwał ich „katami” i „sprawcami ludobójstwa”.
Rzecz jasna, zowu chodziło o rzeź wołyńską. Mimo, że żaden z autorów listu nie brał w niej udziału. Miała przecież miejsce w pierwszej połowie ubiegłego wieku...
Ukraińcy odnotowali wystąpienie Michała Dworczyka. Magazyn „Ukrajinśkyj Żurnał” napisał, że „pozornie sympatyczny Dworczyk z wdziękiem słonia w składzie porcelany wdarł się w dialog polsko-ukraiński”.
Magazyn odniósł się również do tego, że Michał Dworczyk zarzucił autorom listu obłudę. Według Dworczyka mieli oni wspierać upamiętnianie ukraińskich zbrodniarzy jako bohaterów. „Ukrajinśkyj Żurnał” sprawdził te zarzuty. Stwierdził, że są po prostu nieprawdziwe.

Zaciekłość Michała Dworczyka w rozdrapywaniu ran z przeszłości i tropieniu „ukraińskich katów” sprawiła, że postanowiłem zadać kilka pytań. Spróbowałem się dowiedzieć, czy Dworczyk spotykał się z tymi, którzy dziś odgrywają katowską rolę. Z kremlowskimi i prokremlowskimi działaczami, próbującymi rozszarpać Ukrainę na części.
Zapytałem, czy będąc w tym kraju Michał Dworczyk odwiedzał krymskie lub donbaskie terytoria okupowane przez żołnierzy i bandytów Putina.

Korespondencja uników

Wystosowałem do kancelarii premiera następujące pytania:

- czy po inwazji Kremla na Ukrainę minister Michał Dworczyk przebywał na terenach zagarniętych przez Rosję (Krym) lub przez prorosyjskich separatystów (Ukraina Wschodnia, Donbas)? Czy odwiedzał te tereny względnie przez nie przejeżdżał?

- czy Michał Dworczyk kiedykolwiek odwiedzał Ukrainę, Białoruś, Rosję lub Kazachstan w towarzystwie Olgi Semeniuk i/lub Marka Bućki i/lub Anny Katarzyny Schmidt i/lub Adama Andruszkiewicza? Jeśli tak, to kiedy i w jakich okolicznościach? Jaki cel i przebieg miały te wyjazdy/wizyty?
To drugie pytanie zadałem ze względu na liczne wątpliwości i niejasności dotyczące wymienionych osób:
- wiceminister Olga Semeniuk wyrażała poparcie dla francuskiej polityczki Marine Le Pen, sponsorowanej przez Kreml;
- Marek Bućko, działacz z kręgu Dworczyka, prowadził portal Reporters.pl, który szerzył propagandę Kremla;
- Adam Andruszkiewicz odwiedzał dygnitarzy białoruskiego reżimu Łukaszenki i został uznany za narzędzie Kremla przez środkowoeuropejski think tank Political Capital;
- Anna Schmidt, pisowska wiceministra rodziny i przyjaciółka Dworczyka, odwiedzała Rosję, Białoruś i Kazachstan, a w tym ostatnim kraju publicznie wychwalała miejscowego dyktatora.
Otrzymałem odpowiedź następującą: „Kancelaria Prezesa Rady Ministrów nie organizowała podróży służbowych ministra Michała Dworczyka na Ukrainę (w tym na Krym, Ukrainę Wschodnią, ani do Donbasu), Białoruś, Rosję oraz do Kazachstanu w towarzystwie pani Olgi Semeniuk, pana Marka Bućko, pani Anny Schmidt, pana Adama Andruszkiewicza”.

Jak widać, kancelaria nie zaprzecza, że minister Dworczyk mógł odbyć podróż na tereny ukraińskie okupowane przez Kreml. Informuje tylko, że Dworczyk nie odbywał takich podróży w towarzystwie czworga wspomnianych osób.

Wyjaśniając rzeczy oczywiste

Postanowiłem doprecyzować moje pytania w sposób następujący:

„Szanowni Państwo (...) Nie pytałem o to, czy Kancelaria Prezesa Rady Ministrów organizowała podróże służbowe Michała Dworczyka ‘na Ukrainę (w tym na Krym, Ukrainę Wschodnią, ani do Donbasu), Białoruś, Rosję oraz do Kazachstanu w towarzystwie pani Olgi Semeniuk, pana Marka Bućko, pani Anny Schmidt, pana Adama Andruszkiewicza’, tylko o to, czy Michał Dworczyk takie podróże w ogóle odbywał.

Co do pytania do ew. pobytów Michała Dworczyka w rejonach Ukrainy zagarniętych przez Rosję, to pytanie brzmiało: ‘czy po inwazji Kremla na Ukrainę minister Michał Dworczyk przebywał na terenach zagarniętych przez Rosję (Krym) lub przez prorosyjskich separatystów (Ukraina Wschodnia, Donbas)? Czy odwiedzał te tereny względnie przez nie przejeżdżał?’.

Dla jasności pozwolę sobie podkreślić: pytanie to zaczyna się od słów ‘czy po inwazji Kremla na Ukrainę’, zatem obejmuje okres od 2014 r. do dziś. Chodzi więc również o lata, w których minister Michał Dworczyk nie był jeszcze ministrem.

Jednak jest nim dzisiaj, dlatego nie może w tej sprawie milczeć.
Ze względu na rolę odgrywaną we władzach państwowych jako minister RP, Michał Dworczyk ma obowiązek prawny, moralny i polityczny wyjaśniania niejasnych kwestii mogących w rzeczywistości i opinii publicznej wpływać na jego obecną działalność - włącznie z czynnikami, które zaistniały w okresie, zanim został ministrem.

Dlatego po raz kolejny proszę o odpowiedź na pytanie, czy Michał Dworczyk kiedykolwiek odwiedzał tereny Ukrainy zaanektowane przez reżim nieprzyjaznego Polsce dyktatora Władimira Putina.

Aby uniknąć wszelkich niejasności, ponawiam i rozwijam to pytanie w sposób następujący:

- czy po inwazji Kremla na Ukrainę Michał Dworczyk w latach 2014-2021 przebywał na terenach zagarniętych przez Rosję (Krym) lub przez prorosyjskich separatystów (Ukraina Wschodnia, Donbas)?
- czy odwiedzał te tereny względnie przez nie przejeżdżał?
- jeśli tak, to jak długo trwał jego pobyt względnie przejazd na tych terenach?
- w jakim celu tam się udał?
- z kim się spotkał i rozmawiał?
Jeżeli nie dysponują Państwo informacjami na ten temat, proszę przekazać moje pytania bezpośrednio ministrowi Dworczykowi. Gdyby przekazali je Państwo ministrowi, proszę o niezwłoczne poinformowanie mnie o takim przekazaniu”.

Dworczyk musiał znać pytania
Tu ważna uwaga: wiedziałem, że Michał Dworczyk zna treść moich pytań. Albowiem wysyłając pierwszy e-mail z pytaniami zapytałem również o jedną z umów dotyczących prywatnej posiadłości Dworczyka.
Na to ostatnie pytanie dostałem konkretną odpowiedź.
Kancelaria premiera odpisała mi, że Michał Dworczyk nie był stroną akurat tej umowy. I nie skłamała. Umowę bowiem podpisała matka Dworczyka.
Kancelaria sama z siebie nie mogła tego wiedzieć. To była wiedza, którą musiała uzyskać od ministra Dworczyka.

„Nic nie wiemy o prywatnych podróżach”
Na drugi e-mail, w którym próbowałem wyjaśnić rzeczy oczywiste, odpowiedziano mi w sposób następujący.
„Informację publiczną stanowią tylko takie informacje o osobach pełniących funkcje publiczne, które mają związek z pełnieniem tych funkcji, w tym o warunkach ich powierzenia i wykonywania.

W kontekście Pana pytań należy więc zauważyć, że informacje o podróżach ministra Michała Dworczyka stanowią informację publiczną, o ile takie podróże miały charakter służbowy i były związane z pełnioną funkcją. Informacją publiczną nie są natomiast prywatne podróże osoby pełniącej funkcję publiczną, w tym ewentualne podróże, które miały miejsce przed objęciem tej funkcji. Kancelaria Premiera nie ma żadnych informacji, żeby takie podróże miały w ogóle miejsce”.

Czy wyłamał się z bojkotu?

Oczywiście, to nie jest odpowiedź, która mogłaby kogokolwiek usatysfakcjonować. Przecież podróż Michała Dworczyka na terytoria okupowane przez Kreml:
- stanowiłaby doniosły fakt polityczny (niezależnie od tego, czy Dworczyk odbył ją jako minister, czy jako ważny polityk polskiej prawicy, który później stał się ministrem);

- oznaczałaby, że polski prawicowy polityk Michał Dworczyk wyłamał się z bojkotu, zastosowanego przez demokratyczny Zachód wobec aneksji Krymu i putinowskich „republik” w Donbasie;
- pojawiłoby się pytanie o cel i okoliczności podróży Dworczyka na tereny okupowane (o to, z kim się tam spotykał, co go do tego skłoniło, z czym wrócił).

Domagajmy się odpowiedzi

Uniki kancelarii premiera budzą niepokój tym większy, im bardziej absurdalną formę przybierają.
Jaka bowiem nieznana przeszkoda uniemożliwia kancelarii wyjawić prawdę o „prywatnych” podróżach Michała Dworczyka?
Przecież kancelaria – jak widać – przekazała mi wcześniej informację o prywatnej umowie dotyczącej prywatnej nieruchomości. O prywatnej umowie, której nawet nie podpisał Dworczyk, tylko zrobiła to jego matka.
Zatem kancelaria zna sprawy tak prywatne, nawet w jakiejś mierze o nich informuje. Natomiast nie informuje i rzekomo nic nie wie o prywatnych podróżach swojego szefa. Nawet wtedy, gdy chodzi o „prywatną” podróż sprzeczną z interesami Rzeczypospolitej Polski i całej wspólnoty Zachodu. Albowiem polskie i międzynarodowe wsparcie dla Ukrainy, zagrożonej przez wspólnego wroga, jest w interesie Polski.
To oczywiste, że taka „prywatna” podróż stanowiłaby fakt ważny z punktu widzenia interesu publicznego.
To również oczywiste, że gdyby takiej podróży nie było, kancelaria premiera powinna zaprzeczyć zamiast kręcić.
Dodam, że jakiś czas temu zapytałem ministra spraw wewnętrznych Mariusza Kamińskiego, czy był w Austrii i czy spotykał się tam z przedstawicielami ambasady Rosji. Otrzymałem krótką odpowiedź następującej treści: „Minister Mariusz Kamiński nigdy nie odbywał podróży turystycznych ani służbowych do Austrii. Nigdy też nie miał żadnych kontaktów z przedstawicielami Ambasady Federacji Rosyjskiej”.
Zatem rząd PiS jest w stanie odpowiadać na pytania w sposób prosty. Wtedy, gdy chce. W przypadku Dworczyka najwyraźniej nie chce.

Domagajmy się odpowiedzi na pytania o podróże Michała Dworczyka. Mamy prawo znać prawdę, szczególnie w obecnej sytuacji. Musimy wiedzieć, kto stoi po stronie Polski i Zachodu, a kto jest gotów ściskać dłonie ludzi Putina.

Piszmy w tej sprawie do kancelarii premiera Morawieckiego. Serdecznie dziękuję każdemu, kto to zrobi. Poniżej podaję adresy e-mailowe, na które każdy z nas może napisać.
kontakt@kprm.gov.pl; bip@kprm.gov.pl; sekretariat.rzecznik@kprm.gov.pl

Tomasz Piątek