Zgarniał kasę z resortu kultury i Grupy Azoty, potem z PZU, a teraz z PKN Orlen
Odkąd Jadwiga Emilewicz stała się ważną postacią rządowego układu, jej mąż i jego fir- ma zarabiają kokosy na współpracy z najważniejszymi spółkami Skarbu Państwa. Była pani wicepremier, a od niedawna ponownie członek rządu tłumaczy, że to… dla przejrzystości.
Kariera Jadwigi Emilewicz za rządów PiS zadziwia. Czy była prawą ręką Jarosława Gowina czy nie, rządowe funkcje zawsze na nią czekały. Obrotna żona ma też obrotnego męża. Marcin Emilewicz pierwszy raz pojawił się w przestrzeni publicznej raptem kilka miesięcy po objęciu rządów przez PiS. Wicepremier Jarosław Gowin (Emilewicz była wiceministrem w jego resorcie) z pompą ogłosił powstanie funduszu inwestycyjnego Witelo. Miał on inwestować w czołowe światowe fundusze, a te w polskie startupy. Fundusz miał dostać na start aż pół miliarda złotych! A wśród sześciu osób, które miały decydować o tym, do kogo trafią pieniądze, był… mąż Emilewicz. Magister politologii, który wcześniej w biznesie pracował jedynie w departamencie strategii i rozwoju Grupy Azoty, na umowę zlecenie (etat dostał… oczywiście po wygranych przez PiS wyborach). Tak jak jego żona próbował działać na styku PO (do tej partii należała kiedyś Emilewicz). Do 2010 r. pracował w Brukseli we frakcji Europejskich Konserwatystów i Reformatorów, do której należy PiS. Wtedy jednak europoseł Tomasz Poręba uznał go za „element niepewny”. Gdy Emilewicz stała się ważna w układzie rządowym, jej mąż już nie był niepewnym elementem. Najpierw etat w Azotach, potem rola w Witelo. Kto go tam polecił? Żona zapewnia, że nie pomagała. Emilewicz przypomina sobie jedynie, że… ktoś zadzwonił z sekretariatu PZU i zaprosił go na spotkanie. I nigdy się tym nie interesował, jakim cudem go znaleźli. Twierdzi, że PZU chciało współpracować z Europejskim Funduszem Inwestycyjnym, a Emilewicz go znał. Dlaczego więc EFI nigdy nie zainwestował w Witelo? Emilewicz nie pamięta dlaczego. Koniec końców Witelo przestało istnieć. Emilewicz jednak nie zniknął z radarów PZU. Pół roku po odejściu z funduszu jego spółka Koza Nostra Studio (założyła ją… żona) wygrała konkurs na projekt Centrum Edukacyjno-Prewencyjnego PZU. Szefem PZU był wtedy Paweł Surówka, jego kolega z Witelo. Czy nie było tu konfliktu interesów? Emilewicz zapewnia, że nie miał nic wspólnego z konkursem, bo ogłoszenie… znalazła jego wspólniczka, a on nie miał pojęcia, iż złożyła ofertę. To rodzinne u Emilewiczów. W 2018 r. ta firma wygrała konkurs na projekt wystawy w Muzeum Dom Rodziny Pileckich. Komisji konkursowej przewodniczyła Magdalena Gawin, przyjaciółka Emilewicz ze studiów. Sprawę opisał „Fakt”. Podobnych umów z instytucjami publicznymi było kilkanaście. Nie wiadomo, ile firma zarobiła na publicznych zleceniach, bo jej właściciele nie odpowiedzieli na to pytanie.
Po PZU Emilewicz trafił do PKN Orlen. Czym się tam zajmuje? Nie może odpowiedzieć, bo… pracodawca mu zabronił. „Współmałżonek polityka ciągle jest na cenzurowanym – niemal każda jego aktywność może budzić zastrzeżenia” – twierdzi Jadwiga Emilewicz. Przekonuje, że jej mąż „odmówił kilku ciekawym propozycjom pracy z prywatnych podmiotów”, by nie budzić podejrzeń. Czyli mamy od- powiedź na kumoterstwo i kolesiostwo! Oni to robią dla naszego spokoju i dla czystości sytuacji. Faktycznie jest jasna. Kłamią prosto w oczy!
Marcin Piplowski
Tekst pochodzi z broszury „100 afer, które wstrząsnęły Polską”. Publikujemy go za wiedzą i zgodą autora i wydawcy.
Wesprzyj niezależne media!