T. Piątek: Kaczyński i pociski wroga. Co trzeba wiedzieć o aferze Patriotów?
Nawet gdyby Ukraina dostała systemy Patriot, przez dłuższy czas nie mogłaby ich używać z powodu braku przeszkolonego personelu.
Wszystko zaczęło się od tragedii w Przewodowie, gdzie rakieta przeleciała przez granicę polsko-ukraińską i zabiła dwie osoby. Wtedy Niemcy zaproponowali Polsce systemy obrony powietrznej Patriot. Systemy te mogłyby skutecznie chronić nasz kraj przed rakietami i bombami wroga. Minister obrony narodowej Mariusz Błaszczak z początku zareagował właściwie. „Z satysfakcją przyjąłem propozycję niemieckiej minister obrony dot. rozmieszczenia w naszym kraju dodatkowych wyrzutni rakiet Patriot. Podczas dzisiejszej rozmowy telefonicznej ze stroną niemiecką, zaproponuję by system stacjonował przy granicy z Ukrainą” - napisał na Twitterze.
Jednak wódz partii rządzącej Jarosław Kaczyński podjął inną decyzję. „Uważam, że dla bezpieczeństwa Polski najlepiej byłoby gdyby Niemcy przekazali ten sprzęt Ukraińcom, przeszkolili ukraińskie załogi, z zastrzeżeniem, że baterie miałyby być rozlokowane na zachodzie Ukrainy. Wówczas pozwalałoby to zapewne skuteczniej, niż przy pomocy S-300, zestrzeliwać rakiety przeciwnika” - powiedział w wywiadzie dla Polskiej Agencji Prasowej. https://www.pap.pl/aktualnosci/news%2C1488131%2Cprezes-pis-jesli-mielibysmy-absolutna-pewnosc-ze-otrzymamy-srodki-z-kpo-i
Pan każe, sługa musi. W środę minister Błaszczak zatweetował zgodnie z pragnieniem Kaczyńskiego: „Po kolejnych atakach rakietowych zwróciłem się do strony niemieckiej, aby proponowane Polsce baterie Patriot zostały przekazane na Ukrainę i rozstawione przy zachodniej granicy. To pozwoli uchronić Ukrainę przed kolejnymi ofiarami i blackoutem i zwiększy bezpieczeństwo przy naszej wschodniej granicy”. https://twitter.com/mblaszczak/status/1595492849201647619
Decyzja antypolska, antyniemiecka i niekoniecznie proukraińska
Jak określić decyzję Kaczyńskiego? Mówiąc delikatnie, nie jest korzystna dla Polski. Dla nas byłoby najlepiej, gdyby wyrzutnie obsługiwali polscy żołnierze. Ukraińskie władze i ukraińska armia dobrze życzą RP. Tocząc jednak wojnę na swoim niebie, na pewno będą dbać najpierw o bezpieczeństwo Ukrainy, dopiero potem Polski.
A nawet gdyby ukraińscy wojskowi chcieli zadbać o Polskę tak, jak o swoją ojczyznę, to nie mogliby. Na pewno nie w najbliższych miesiącach. Dlaczego? Diabeł tkwi w szczególe. Dokładnie rzecz biorąc - w słowach Kaczyńskiego: „gdyby Niemcy przeszkolili ukraińskie załogi”.
Nie chodzi bowiem o krótkie i szybkie przeszkolenie. Cytuję artykuł dziennika „Rzeczpospolita”: „Poważnym problemem dla Ukraińców może być szkolenie żołnierzy do obsługi tych zestawów. Jest mało prawdopodobne, aby Niemcy zgodzili się wysłać na Ukrainę swoich żołnierzy. Szkolenie z obsługi Patriotów (…) trwa w USA dziewięć miesięcy (…) Osobnym problemem jest to, że władze amerykańskie najpewniej musiałyby wyrazić zgodę na transfer tego uzbrojenia na Ukrainę. Nawet jeżeli tak by się stało, najprawdopodobniej chcieliby mieć kontrolę nad tym systemem. Na dzisiaj zatem propozycję Błaszczaka, jako mało realną do realizacji, można uznać tylko za zawoalowaną odpowiedź udzieloną Niemcom: nie chcemy waszego wsparcia”. https://www.rp.pl/publicystyka/art37477881-na-czym-polega-klopot-z-patriotami-dla-ukrainy
Rzecz jasna, przez „propozycję Błaszczaka” autor tekstu rozumie decyzję posła Kaczyńskiego, którą minister Błaszczak pokornie zaakceptował. Poza tym artykuł dokładnie opisuje rzeczywistość.
Decyzja Jarosława Kaczyńskiego jest w sposób oczywisty antypolska i antyniemiecka, a zarazem trudno ją uznać za proukraińską. Z artykułu „Rzeczpospolitej” wynika przecież, że systemy Patriot przekazane Ukrainie stałyby tam bezczynnie przez wiele miesięcy.
Niestety, wiele wskazuje na to, że właśnie tak się stanie. Kaczyński po raz kolejny okazuje się sprawnym i skutecznym szkodnikiem. Zastosował szantaż moralny wobec Berlina. Berlin zaś może mu ulec. Chce bowiem pozbyć się obciążenia, jakim jest opinia cichego sojusznika Rosji (przez lata uzasadniona, obecnie coraz mniej zasadna).
Trzeba też odnotować, że systemy Patriot, miesiącami stojące bezczynnie na terytorium Ukrainy, stanowiłyby cel dla lotnictwa, rakiet i dywersantów Kremla. W Polsce żołnierzom i agentom Putina znacznie trudniej byłoby je zniszczyć.
Pożytki Kremla
Czy z tego ostatniego powodu antypolska i antyniemiecka decyzja Jarosława Kaczyńskiego jest również prokremlowska? Nie tylko dlatego. Decyzja Kaczyńskiego jest prokremlowska dlatego, że budzi w Polsce strach przed Moskwą. A co za tym idzie, budzi pragnienie odcięcia się od walczącej Ukrainy.
Polskie społeczeństwo w większości popiera ukraińską walkę. Jednak temperatura tego poparcia może spadać. Gdy rosyjska armia szła na Kijów, baliśmy się, że zaraz pójdzie na Lwów. A za Lwowem przecież są Przemyśl, Rzeszów… Siłą rzeczy, widzieliśmy walczących Ukraińców jako zbrojną tarczę, która chroni nasze granice. Teraz armia Putina została odrzucona daleko na wschód. Przestajemy odczuwać potrzebę żywej tarczy, gdy wizja moskiewskich sołdatów stacjonujących nad Bugiem zaciera się w naszych umysłach.
Po tragedii w Przewodowie znacznie bardziej namacalnym zagrożeniem wydają się rakiety. W tym przypadku ukraińska armia i ukraińska walka w mniejszym stopniu stanowi tarczę dla Polski. Przecież Rosjanie nie potrzebują zająć Ukrainy, żeby zbombardować nasze ziemie. Tym bardziej, że mogą nas dosięgnąć przez Białoruś.
Tego zapewne nie zrobią, ale kto wie? - myśli pan Nowak i pani Kowalska. Przecież Kreml na niejedno zuchwalstwo się odważył! Poza tym, Rosja może zadziałać perfidniej, ostrzeliwując tereny ukraińskie tuż przy granicy polskiej. Po to, żeby prowokować Ukraińców do wystrzeliwania antyrakiet, które znów mogłyby spaść na naszą ziemię…
Te wszystkie lęki mogą sprawić, że poparcie dla Ukrainy osłabnie - zastąpione przez myśl: „Przestańmy już drażnić Putina i odetnijmy się od Ukrainy, to nic nam na głowy nie spadnie”. A decyzja Kaczyńskiego o odrzuceniu systemów obrony z Niemiec musi podsycać takie lęki.
Na to nakłada się inny czynnik. Jak wiemy, w Polsce zaczyna spadać poziom sympatii wobec ukraińskich uchodżców. Według niektórych badań dzieje się to powoli. https://opole.wyborcza.pl/opole/7,35086,29099558,wojna-w-ukrainie-opolska-firma-zbadala-nastroje-polakow-wciaz.html Inni badacze widzą to w czarniejszych barwach. Zastrzegają wprawdzie, że niechęć do Ukraińców często nie przekłada się na niechęć do walczącej Ukrainy. https://krytykapolityczna.pl/kraj/polacy-za-ukraina-ale-przeciw-ukraincom-raport-z-badan-socjologicznych-sadura-sierakowski/ Niemniej po tragedii w Przewodowie i decyzji Kaczyńskiego wypada się spodziewać, że obie niechęci będą wzmagać się nawzajem. W końcu zaś staną się jedną niechęcią.
Konsekwentnie antyukraińską polityka
Liczni komentatorzy wyrażają zaskoczenie decyzją Jarosława Kaczyńskiego w sprawie Patriotów. Niesłusznie. Polityka PiS przez lata była konsekwentnie antyzachodnia i antyukraińska. Tuż przed najazdem Kremla na Ukrainę również taka była. W listopadzie 2021 r. Amerykanie ostrzegli rząd PiS, że szykuje się inwazja. Mimo to w grudniu partia bratała się w Warszawie z europejskimi zwolennikami Putina (włącznie z jawnie antyukraińską i opłacaną przez Kreml panią Marine Le Pen). https://resetobywatelski.pl/i-tak-w-kolo-od-2015/ Również w grudniu 2021 r., gdy już wypadało się spodziewać fali ukraińskich uchodźców, Kaczyński zapowiadał budowę muru na granicy z Ukrainą. https://rzeszow.wyborcza.pl/rzeszow/7,34962,27946966,zapora-na-granicy-z-bialorusia-moze-nie-byc-jedyna-prezes-pis.html Ministerstwo obrony narodowej i straż graniczna na poważnie rozważały zastosowanie drutu kolczastego. Tak samo, jak w przypadku uchodźców przybywających z Białorusi, których PiS wystawił na głód, chłód, choroby i śmierć. https://resetobywatelski.pl/mon-i-straz-graniczna-w-razie-najazdu-kremla-na-ukraine-mozemy-potraktowac-ukrainskich-uchodzcow-drutem-i-kolcami/ Pisowski obóz władzy zaczął wspierać Ukraińców i Ukrainę dopiero wtedy, gdy się przekonał, że tego chcą jego wyborcy. Wsparcie to z początku było retoryczne, potem rozpoczęły się dostawy uzbrojenia (aczkolwiek niewolne od opieszałości i działań pozorowanych, jak w przypadku myśliwców MIG).
A w marcu 2022 r. Jarosław Kaczyński storpedował wysiłki Ukrainy na rzecz pokoju, gdy wystąpił w Kijowie. Wbrew prośbom ukraińskich władz zgłosił prowokacyjną propozycję utworzenia zbrojnej misji NATO w tym kraju. W ten sposób dostarczył paliwa frakcji prowojennej na Kremlu. https://resetobywatelski.pl/kaczynski-w-kijowie-podstawil-noge-zelenskiemu-pomogl-wojnie-i-jastrzebiom-kremla/ Nawet sposób, w jaki pisowskie władze informowały - a właściwie nie informowały - o tragedii w Przewodowie, zaszkodził Ukrainie. Polska armia i rząd niemal od razu wiedziały, że na Przewodów spadła zabłąkana rakieta ukraińska. Jednak Andrzej Duda rozmawiając z prezydentem Wołodymyrem Zełenskim nie powstrzymał go przed błędną deklaracją, według której rakiety miały zostać wystrzelone przez Rosjan. Pomogło to Kremlowi przedstawiać Zełenskiego jako kłamcę.
https://resetobywatelski.pl/jak-pis-dalo-zelenskiemu-wpasc-w-pulapke-z-pozytkiem-dla-siebie-i-kremla/
Groźne tło
Tłem tego wszystkiego są kłopoty finansowe obozu władzy. Rząd potrzebuje setek miliardów dolarów, żeby podeprzeć kulejący budżet i obsypać prezentami wyborców. Stara się o pieniądze w Chinach. W Chinach, które są głównych wrogiem Ameryki. W Chinach, które konsekwentnie (choć nie zawsze ostentacyjnie) popierają Władimira Putina. Liczne źródła donoszą, że Chińczycy stawiają twarde warunki. Chcą polskich portów, chcą wejść do najbardziej zyskownych spółek skarbu państwa. Chcą też, aby Polska zdystansowała się od USA - co siłą rzeczy oznacza rownież oddalenie od proukraińskiej polityki Waszyngtonu.
Czy Kaczyński stara się doprowadzić do sytuacji, w której takie zerwanie stanie się możliwe? Aby do tego doszło, musiałby odciąć swoich wyborców od Ukrainy i ukraińskiej sprawy. Jak widać, to właśnie robi. Nie dbając o bezpieczeństwo naszego nieba i naszych głów.
Tomasz Piątek