W kolejnych „Miejscach nienumerowanych” zaproponujemy jeszcze drobne remanenty roku 2022 i porozmawiamy o dwóch filmach, które łatwo włożyć do szufladki „vanity projects”. Przygotowanych, bo twórców było na to stać. Nowy film Noaha Baumbacha „Biały szum” to ekranizacja powieści Dona DeLilo o zneurotyzowanym środowisku akademików, które musi stawić czoła katastrofie ekologicznej, która właśnie nawiedziła okolicę. Czy Netflix w sposób właściwy ulokował fundusze i czy „Biały szum” jest czymś więcej niż tylko szumem? Z kolei na wpół autobiograficznych „Fabelmanach” Steven Spielberg cofa się do czasów dzieciństwa i wieku nastoletniego, by wyłuskać te momenty, które sprawiły, że stał się jednym z najważniejszych reżyserów wszech czasów. Czy zachwyty krytyki, która twierdzi, że to arcydzieło, nie są przesadzone?