Paweł Kukiz, idąc do polityki, zapewniał, że nie będzie brał żadnych pieniędzy publicznych. Krytykował polityków za sięganie po takie środki, a partie polityczne – za branie subwencji. Teraz jego stowarzyszenie i fundacja dostają miliony.
I to z rezerwy budżetowej, z której środki rozdaje premier, a które powinny być wykorzystywane na nadzwy- czajne potrzeby, np. w przypadku stanu klęski żywiołowej.
Kukiz, który uważał partie za największe zło demokracji, w 2020 r. sam założył partię polityczną. Niedawno ją zlikwidował i założył nową. Powód? Nie złożył w terminie sprawozdania finansowego, a to oznacza, że nie mógłby liczyć na dotację budżetową po kolejnych wyborach. A Kukiz i jego ludzie już się z tym nie kryją: chcą pieniędzy z budżetu. I już je biorą, choć na razie nie jako partia.
Pierwszy pieniądze dostał Instytut Demokracji Bezpośredniej. Ujawniła to Wirtualna Polska w kwietniu tego roku. Fundacja związana z Kukizem otrzymała z budżetu 4,3 mln zł. Ma za te pieniądze… popularyzować referenda. – Myśmy się starali o te pieniądze w różnych miejscach, było ciężko. Uważam, że powinniśmy natychmiast wyedukować społeczeństwo i wprowadzić przynajmniej elementy edukacji bezpośredniej, dlatego że za chwileczkę się pozabijamy – tłumaczył Kukiz w radiowej Trójce. Minęło kilka tygodni i kolejna fundacja Kukiza – Potrafisz Polsko! – też złożyła wniosek o miliony z budżetu. Tym razem o 3,17 mln zł na projekt
„Niezapomniani: nowoczesne technologie w służbie pamięci o wspólnoty pokoleń”. Nazwa fundacji to hasło wyborcze ugrupowania Kukiza z wyborów 2015 r. Organizacja chce m.in. „upamiętniać cmentarze”, nagrywając je dronami.
Nie jest to pierwszy przypadek wykorzystywania rezerwy budżetowej w zupełnie innym celu niż ten, do czego jest zawiązana. Premier dał np. 5,7 mln zł dotacji Fundacji Niezależne Media, kojarzonej z Tomaszem Sakiewiczem, szefem „Gazety Polskiej” i TV Republika. Środki miały służyć realizacji projektu „Akademia Demokracji”. To kolejne pieniądze z kieszeni podatników, które popłynęły do podmiotów powiązanych z Sakiewiczem. Najsłynniejszym pozostaje 7 mln zł za „wygrany” konkurs na dofinansowanie w ramach projektu ekologicznego. Pienią- dze od Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej poszły na projekt Puszcza TV. Obraz z niskobudżetowej kamery ustawionej w środku puszczy oglądało w internecie przeciętnie sześć osób dziennie…
Ostatnio dużo kontrowersji wzbudziło też przekazanie przez premiera niemal 9 mln zł (a w sumie niemal 29 mln zł!) na budowę Centrum Krucjaty Wyzwolenia Człowieka w Krościenku nad Dunajcem. To ośrodek słynnego katolickiego Ruchu Światło-Życie. Nie dlatego jednak dostali pieniądze, że od kilkudziesięciu lat zajmują się młodzieżą. We władzach stowarzyszenia jest minister Henryk Kowalczyk. I on publicznie przyznał, że lobbował za tymi pieniędzmi u Mateusza Morawieckiego. To jest w tym wszystkim najgorsze. Budżetowe pieniądze trafiają niekoniecznie tam, gdzie są niezbędne. Trafiają tam, gdzie są ludzie związani z PiS albo potrzebni tej formacji do utrzymania władzy. A PiS utrzymuje swoją pozycję z naszych pieniędzy. Płaci Kukizowi, Sakiewiczowi, płaci na ośrodek powiązany z Kowalczykiem i wiele innych przedsięwzięć, które opisujemy również w tej broszurze. Nadchodzące wybory są też o tym, czy Polacy mają dalej pozwalać, by traktować budżet państwa i wpływy z naszych podatków jako źródło finansowania utrzymania się PiS u władzy.
Marcin Piplowski
Tekst pochodzi z broszury „100 afer, które wstrząsnęły Polską”. Publikujemy go za wiedzą i zgodą autora i wydawcy.
Wesprzyj niezależne media!