Andrzej Zapałowski to antyukraiński poseł Konfederacji i protegowany Antoniego Macierewicza, wspierany przez rosyjskich propagandzistów związanych z armią i służbami Kremla.
Tomasz Piątek
Andrzej Zapałowski to poseł Konfederacji, a zarazem protegowany Antoniego Macierewicza. Zasłynął konsekwentną działalnością antyukraińską, którą prowadzi od dekad.
Zapałowski cieszy się też wsparciem propagandzistów rosyjskich propagandzistów. Przez lata współdziałał z aktywistami jawnie działającymi w interesie Kremla, jak Bartosz Bekier i Mateusz Piskorski, oskarżony o szpiegostwo na rzecz Rosji.
Na początku marca 2022 r. Andrzej Zapałowski wezwał do pogromu uchodźców, którzy przybywali z Ukrainy do Przemyśla. Niestety, polscy kibole i inni chuligani posłuchali tego wezwania. W Przemyślu napadano wówczas na niewinnych ludzi, a Zapałowski publicznie się z tego cieszył.
Mimo to poseł Andrzej Zapałowski zasiada obecnie w sejmowej Komisji Obrony Narodowej, gdzie ma wgląd w sprawy dotyczące bezpieczeństwa naszego kraju.
Poniżej publikujemy szczegółowy raport na temat:
- działań Zapałowskiego;
- związków Zapałowskiego z agentami politycznymi i propagandowymi Moskwy (w tym z rosyjską propagandzistką Lubow Lulko-Stiepuszową, ewidentnie związaną ze służbami specjalnymi Kremla);
- związków Zapałowskiego z ludźmi prokremlowskiego reżimu PRL.
Wprowadzenie
Poseł na Sejm RP Andrzej Zapałowski to polityk i propagator treści prorosyjskich, antyzachodnich i antyukraińskich. Działalność Zapałowskiego jest ewidentnie zbieżna z celami Kremla. Z celami, których ewentualna realizacja stanowiłaby wielkie niebezpieczeństwo dla Polski, UE, NATO i last but not least, Ukrainy.
W świetle zebranych dowodów ta zbieżność jest oczywista. I trudno przypuścić, żeby doświadczony działacz polityczny i propagandowy, jakim jest Zapałowski, nie mógł jej przez lata zauważyć. Mowa bowiem o działalności wieloletniej i przemyślnej.
Ta konsekwencja, jak również upór i zapał przejawiane przez Zapałowskiego, stawiają go w pozycji realizatora cudzych interesów, wręcz wykonawcy cudzej woli (niezależnie od tego, co Andrzej Zapałowski chce sam myśleć o sobie).
Wśród działań i wypowiedzi polityczno-propagandowych Andrzeja Zapałowskiego znajdujemy m.in.:
- przedstawianie zaatakowanej przez Kreml Ukrainy jako źródła wielkich zagrożeń dla Polski;
- domaganie się budowy zapory na granicy ukraińsko-polskiej;
- przedstawianie Ukrainy jako państwa zbankrutowanego i skazanego na upadek;
- przedstawianie Ukrainy jako państwa skazanego na rozpad i podział, a nawet na… żydowską kolonizację z Izraela;
- przedstawianie USA jako bezwzględnej i złowrogiej siły politycznej, która zwalcza Rosję, bo chce zastąpić rosyjski gaz ziemny amerykańskim gazem łupkowym;
- przedstawianie USA jako bezwzględnej i złowrogiej siły politycznej, która przy pomocy szantażu zmusiła Ukraińców do obalenia prokremlowskiego prezydenta Janukowycza;
- przedstawianie USA jako bezwzględnej i złowrogiej siły politycznej, która chce zaszkodzić krajom Unii Europejskiej;
- dezinformowanie i straszenie opinii publicznej rzekomym przenikaniem prawicowych ekstremistów z Ukrainy do Polski;
- dostarczanie prokremlowskim radykałom pretekstu do podejmowania niejasnych lub niebezpiecznych działań na granicy polsko-ukraińskiej;
- chwalenie rzekomej siły i determinacji putinowskiej Rosji oraz jej armii;
- wzywanie do pogromu uchodźców przybywających do Polski z Ukrainy w 2022 r.;
- przedstawianie Ukrainy jako źródła napływu ciemnoskórych uchodźców do Polski, rzekomo niebezpiecznych dla Polaków;
- kamuflowanie antyukraińskich celów przy pomocy takiej rasistowskiej retoryki;
- spowodowanie zamieszek i pobicia osób ciemnoskórych w Przemyślu w 2022 r.;
- wytwarzanie w ten sposób wrażenia, jakoby Polska była skrajnie rasistowskim krajem, który nawet w obliczu tragedii najbliższego sąsiada myśli głównie o „biciu kolorowych”.
Nie można też zapominać, z kim Zapałowski uprawia całą tę korzystną dla Rosji działalność polityczno-propagandową. Robi to w otoczeniu i przy pomocy innych agentów politycznych Rosji. Agentów politycznych, którzy pozostają w relacji z rosyjską i białoruską agenturą wywiadowczą.
Między innymi, działania Zapałowskiego były wspierane i/lub nagłaśnianie przez ludzi takich jak:
- Mateusz Piskorski (oskarżony przez prokuraturę RP o szpiegostwo na rzecz Rosji);
- pani Lubow Aleksandrowna Stiepuszowa vel Lubow Lulko, w czasach sowieckich tłumaczka armii ZSRR (a według azerskich mediów - była funkcjonariuszka KGB), obecnie antypolska propagandzistka, która wzywa do najazdu na Polskę i wychwala GRU (wywiad wojskowy Kremla);
- Grzegorz Braun, skrajny wróg Zachodu, odwiedzający w Rosji kremlowskiego propagandzistę Leonida Swiridowa, związanego z GRU i wydalonego z Polski oraz Czech w związku z podejrzeniem o szpiegostwo na rzecz Rosji;
- Leszek Sykulski, jawny zwolennik Rosji i wróg Ukrainy, rozmówca rosyjskiego ambasadora Andriejewa oraz kremlowskiego ideologa Dugina.
Co do stosunku rosyjskich władz do samego Zapałowskiego, to niewątpliwie kremlowscy decydenci traktują go jak cennego agenta propagandowego. Świadczy o tym obecność Zapałowskiego w najważniejszych i najagresywniejszych mediach reżimu Putina.
Ukraińskie źródła zaś wskazują Andrzeja Zapałowskiego jako niebezpiecznego działacza antyukraińskiego. Można też znaleźć ukraińskie publikacje, które wliczają Zapałowskiego do agentury Rosji.
Poniżej pokażemy konkretne przykłady. Udowodnimy, że w swojej karierze Andrzej Zapałowski ma epizody szokujące i groźne. Epizody, które nakładają na władze RP:
- obowiązek ostrzegania opinii publicznej przed Zapałowskim;
- dokładne zbadanie działalności Zapałowskiego, włącznie z jego motywacjami (od motywów ideologicznych po ew. motywy finansowe).
Informacje podstawowe
Andrzej Zapałowski urodził się 6 września 1966 r. w Wałbrzychu. Dorastał na Podkarpaciu i w dorosłym życiu związał się z tym regionem. W czasach PRL działał w opozycji antykomunistycznej.
Encyklopedia Solidarności tak przedstawia początki kariery Zapałowskiego:
- w latach 1980-1986 działacz nieformalnego opozycyjnego ruchu wewnątrz oficjalnego Związku Harcerstwa Polskiego (ZHP);
- w 1982 r. uczestnik akcji ulotkowych w Przeworsku;
- w 1986 r. usunięty razem z 13. Drużyną Harcerską im. Orląt Lwowskich w Przeworsku z ZHP za działalność antykomunistyczną i prokościelną;
- w latach 1986-1989 instruktor w niezależnej 13. Drużynie Harcerskiej im. Orląt Lwowskich w Przeworsku;
- w latach 1986-1989 przewodniczący Komisji Uczelnianej Niezależnego Zrzeszenia Studentów (NZS) na Wyższej Szkole Pedagogicznej w Krakowie, członek Prezydium Tajnej Krakowskiej Komisji Koordynacyjnej NZS, drukarz i redaktor podziemnej gazety NZS „Legion” oraz ulotek i plakatów NZS i KPN, jak również członek Grup Specjalnych NZS do ochrony manifestacji;
- w latach 1987-1989 aktywista ochraniający demonstracje w Krakowie;
- w latach 1985-1989 kurier dostarczający pisma podziemne z Krakowa do Przeworska i Przemyśla;
- od jesieni 1985 r. kolporter prowadzący punkt wydawania prasy podziemnej w akademiku w Krakowie;
- od 1986 r. współpracownik, następnie członek Organizacji Młodzieżowej KPN;
- w 1988 r. członek prezydium KS NZS w Krakowie oraz prezydium komitetu bojkotującego Studium Wojskowe, przewodniczący strajku okupacyjnego w WSP w Krakowie, organizator akcji ulotkowych oraz pikiet na uczelni; jak również współpracownik Kongresu Solidarności Narodu i Federacji Młodzieży Walczącej;
- w 1988 r. dwukrotnie zatrzymywany przez SB;
- w maju 1988 r. za udział w demonstracji ulicznej skazany przez kolegium ds. wykroczeń na karę grzywny;
- od 1988 r. działacz odtwarzający struktury Konfederacji Polski Niepodległej (KPN) Polsce południowo-wschodniej jako szef KPN w Przemyślu oraz koordynator KPN w Przeworsku;
- współredaktor i drukarz kilku numerów. „Pobudki”, pisma KPN;
- wiosną 1989 r. za działalność antykomunistyczną pozbawiony paszportu;
- w kwietniu 1989 r. uczestnik w zjeździe założycielskim ZHR w Gdańsku Oliwie jako delegat z Przeworska;
- w 1990 r. lider zakończonej sukcesem okupacji siedziby KW PZPR w Przemyślu (w wyniku podpisanego porozumienia budynek przekazano powstającemu wówczas Kolegium Języków Obcych);
- w latach 1991-1996 nauczyciel;
- w latach 1996-1997 dyrektor Szkoły Podstawowej nr 16 w Przemyślu;
- w latach 2001-2004 wykładowca w Państwowej Wyższej Szkole Zawodowej w Jarosławiu;
- w latach 2003-2005 dyrektor Regionalnego Ośrodka Kultury, Edukacji i Nauki w Przemyślu;
- od 2009 r. adiunkt na Uniwersytecie Rzeszowskim.
Po upadku komunizmu Andrzej Zapałowski jako polityk stanął po stronie konserwatywnej prawicy i antyzachodniej ultraprawicy:
- w latach 1997-2001 był posłem RP z listy prawicowej Akcji Wyborczej Solidarność i rekomendacji KPN
- w 2002 r. zasiadł we władzach ultraprawicowej, antyzachodniej Ligi Polskich Rodzin i kandydował z jej ramienia na prezydenta Przemyśla;
- w latach 2005-2009 był europosłem z ramienia tej samej partii;
- w 2008 r. zakładał partię Naprzód Polsko razem z Sylwestrem Chruszczem (jawnie antyzachodni polityk przez ostatnie lata związany z PiS, w 2006 r. uczestnik antynatowskiej konferencji w Moskwie, w 2008 r. twierdzący publicznie, że „Rosja jest dobrze rządzona”, w 2017 r. uznany za bezpośrednie narzędzie wpływów Rosji przez niezależny środkowoeuropejski think tank Political Capital);- w 2010 r. kandydował na prezydenta Przemyśla;
- w 2014 r. startował do rady miejskiej jako kandydat komitetu Patriotyczny Polski Przemyśl;
- w 2015 r. przystąpił do antyzachodniej partii Jedność Narodu, której siedziba główna mieściła się w tzw. Domu Przyjaźni Polsko-Radzieckiej w Warszawie, użytkowanym i kontrolowanym przez spadkobierców PRL-owskiej organizacji prosowieckiej TPPR;
- również w 2015 r. został zarejestrowany jako lider listy antyzachodniego komitetu wyborczego Grzegorza Brauna „Szczęść Boże”;
- w 2018 r. dostał się do rady miejskiej Przemyśla z ramienia ruchu Kukiz’15;
- w latach 2019-2020 był wiceprzewodniczącym rady Przemyśla;
- w 2019 r. bezskutecznie startował do Parlamentu Europejskiego i do Sejmu RP jako przedstawiciel antyzachodniej Konfederacji;
- w 2023 r. wszedł do Sejmu RP z ramienia Konfederacji.
Działalność Zapałowskiego na rzecz Kremla
Poniżej przedstawiamy główną część raportu, w której opisujemy:
- prokremlowską działalność Andrzeja Zapałowskiego;
- jego rosyjskie i prorosyjskie koneksje.
1. Początki działalności antyukraińskiej
Poniższa część raportu opiera się na ustaleniach dr Przemysława Witkowskiego, zawartych w książce Partia Rosyjska (Warszawa, Arbitror 2023).
W 1991 r. Andrzej Zapałowski, świeżo po studiach w krakowskiej Wyższej Szkole Pedagogicznej, wrócił na Podkarpacie, żeby uczyć historii w przemyskiej podstawówce. Trafił tam w sam środek pierwszego intensywnego konfliktu etnicznego w III Rzeczypospolitej, nowopowstałej na gruzach PRL.
Człowiek, który rozpalił ten konflikt, działacz Stanisław Żółkiewicz, stał się mistrzem Zapałowskiego.
1.1. Rola Żółkiewicza
Na początku 1991 r. Episkopat na pięć lat przeznaczył przemyski kościół pod wezwaniem św. Teresy (świątynię Karmelitów Bosych) na katedrę obrządku greckokatolickiego, praktykowanego przez obywateli narodowości ukraińskiej.
Przez 5 lat Ukraińcy mieli wybudować własną, już stałą katedrę. Kościół św. Teresy wytypowano na ukraińską „katedrę tymczasowa”, ponieważ do 1946 r. świątynia należała do grekokatolików.
Porozumienie nie zostało zaakceptowane przez przemyskie środowiska nacjonalistyczne. Powołały one Społeczny Komitet Obrony Polskiego Kościoła Ojców Karmelitów Bosych w Przemyślu.
Na jego czele komitetu stanął Stanisław Żółkiewicz:
- w przeszłości działacz Solidarności;
- pierwszy solidarnościowy wicewojewoda przemyski;
- politycznie związany z Jarosławem Kaczyńskim i Porozumieniem Centrum (1990–1992), potem ze Stronnictwem Narodowym.
To właśnie Żółkiewicz stał się ideologicznym mentorem i wzorem dla Zapałowskiego.
Stanisław Żółkiewicz urodził się w 1935 r. w Pnikucie położonym 30 km od Przemyśla. Podczas wojny był świadkiem napaści ukraińskich nacjonalistów na polskich mieszkańców tych okolic. Po 1945 r. wieś znalazła się po radzieckiej stronie granicy, a Żółkiewicz został obywatelem ZSRR. Przez kilka lat mieszkał we Lwowie i odbył nawet służbę w sowieckiej armii. Dopiero w 1957 r. Wyjechał do Przemyśla.
Jako działacz polityczny Stanisław Żółkiewicz był nieprzejednanym przeciwnikiem jakiejkolwiek współpracy z Ukraińcami. Po 1989 r. został inicjatorem i głównym organizatorem odbudowy pomnika Orląt Przemyskich, autorem pomnika ofiar NKWD w Przemyślu i inicjatorem budowy pomnika ofiar UPA w Przemyślu.
Upamiętnianie ofiar NKWD nie przeszkadzało jednak Żołkiewiczowi współtworzyć Polskiego Stronnictwa Kresowego (PSK) razem z Edwardem Prusem, który w latach 1944–1946 służył jako żołnierz Batalionów Likwidacyjnych (Istrebitielne Bataliony). Była to formacja pomocnicza w strukturach… NKWD. Po wojnie Prus zaczął pisać i publikować o zbrodniach dokonywanych na ludności polskiej przez ukraińskich nacjonalistów z OUN i UPA. Związany był z najbardziej promoskiewską frakcją w komunistycznej partii rządzącej PZPR. Należał do nacjonalistyczno-komunistycznego „Grunwaldu”. Po 1989 r. stał się bliskim współpracownikiem Radia Maryja, aktywnym przeciwnikiem wstąpienia Polski do UE i NATO. Współdziałał z antyzachodnim Stronnictwem Narodowym „Ojczyzna”, z antysemitą Janem Kobylańskim, z głośnym gangsterem Kazimierzem Janoszem (znanym z esbeckiej afery „Żelazo”, w której uczestniczyły też sowieckie służby). Edward Prus był również członkiem Światowego Forum Intelektualistów Słowiańskich z siedzibą w rosyjskim Smoleńsku. Publikacje Prusa o relacjach polsko-ukraińskich są dziś przedmiotem krytyki m.in. Instytutu Pamięci Narodowej. Zawierają wiele fałszerstw i zmyśleń, ale mimo to dla wielu osób wrogich Ukraińcom pozostają ważnym źródłem inspiracji.
Działalność Stanisława Żółkiewicza, mistrza Zapałowskiego, szybko przyniosła owoce. W 1991 r. atmosfera w Przemyślu na skutek tej działalności stała się napięta. W mieście panowały antyukraińskie nastroje, także w środowisku działaczy NSZZ „Solidarność”. Na murach pojawiły się antyukraińskie napisy: „Psy ukraińskie na Ukrainę”, „Ukraińcy do gazu”. Także na bramie pałacu biskupiego ktoś napisał „Ukraińska Kuria Biskupia”. Przeciwnicy przekazania kościoła dwa razy dziennie pod wodzą Żółkiewicza pikietowali przed rezydencją arcybiskupa Ignacego Tokarczuka. Następnie zorganizowali strajk okupacyjny w kościele karmelitów. Pojawiły się wówczas hasła wzywające papieża Jana Pawła II do zaniechania zaplanowanej już wizyty w Przemyślu.
W związku z okupacją kościoła Stanisław Żółkiewicz został obłożony ekskomuniką. Miejscowi księża byli jednoznaczni w swojej ocenie lidera protestu. Ksiądz Bronisław Żołnierczyk, dyrektor Caritas Archidiecezji Przemyskiej, mówił o Żółkiewiczu i jego współpracownikach: „Działali tak, żeby skłócić Polaków i Ukraińców”. Jeszcze ostrzej wypowiadał się ks. Zdzisław Majcher, kanclerz kurii przemyskiej: „Niektórzy uważali, /…/ że Żółkiewicz był napuszczany przez jakieś tam siły antypolskie, celowo, żeby robić awanturę między Polakami a Ukraińcami”. W relacjach uczestników tego sporu stale się pojawiały się stwierdzenia lub sugestie, według których Żółkiewicz był agentem sił wrogich Ukrainie i polskiej racji stanu. Arcybiskup Tokarczuk też tak mówił o Żółkiewiczu.
Konflikt przemyski musiał w końcu rozwiązać rozwiązać sam papież Jan Paweł II. Z powodu okupacji kościoła karmelitów, papież spotkał się ze wspólnotą ukraińską w kościele garnizonowym Serca Jezusowego. 2 czerwca 1991 r. podczas mszy oddał grekokatolikom w wieczną własność kościół garnizonowy, znajdujący się 50 metrów od wciąż blokowanego Karmelu.
1.2. Długie życie konfliktu
Rozpalony w ten sposób konflikt tlił się przez całe lata dziewięćdziesiąte.
W 1995 r. Związek Ukraińców w Polsce zdecydował, by przenieść Festiwal Kultury Ukraińskiej z Sopotu do Przemyśla. Ludzie Żółkiewicza zaczęli znów protestować. “Pogrobowcy OUN-UPA” – pisali o organizatorach. Na murach rozwieszano plakaty, które piętnowały wojewodę i prezydenta miasta jako „kryptoukraińców”. Wojewoda zaś w wywiadzie dla tygodnika „Polityka” stwierdził, że nie jest w stanie zagwarantować bezpieczeństwa uczestnikom festiwalu.
Impreza mimo wszystko się odbyła. Bojkot zorganizowała jednak przemyska prawica, na co nałożył się konflikt w strukturach lokalnego Kościoła Katolickiego pomiędzy obrzędem łacińskim a grekokatolickim.W przemyskiej szkole nr 17 podczas zakończenia roku szkolnego 23 czerwca 1995 r. dzieci i młodzież miały jako scenografię antyukraińskie hasła i obrazy na budynku szkolnym (“Ukraińcy precz z Przemyśla”, ukraiński tryzub wiszący na szubienicy). Nieznani sprawcy stale zrywali plakaty z programem festiwalu. Podpalono drzwi do sekretariatu festiwalowego biura. Do akademika, w którym nocowali ukraińskie zespoły artystyczne, wrzucono koktajle Mołotowa. Próbowano też podpalić autobus zespołu tanecznego.
W 1997 r. prezydent Przemyśla Tadeusz Sawicki odmówił organizatorom festiwalu udostępnienia przemyskiego klubu „Polonia”.
Również w 1997 r. w Lesznie w gminie Medyka, grekokatolicki ksiądz wiódł procesję w święto Zesłania Ducha Świętego. Szło w niej trzydzieści osób (przeważnie wiekowych). Modlili się, śpiewali pieśni, a ustawiony wzdłuż stacji drogi krzyżowej tłum skandował: „Ukraina, kurwa, świnia!”. Stacje drogi krzyżowej, takie same jak u rzymskich katolików, zostały spalone.
Rok później Żółkiewicz i Prus zorganizowali w mieście IV kongres i pielgrzymkę kresowian. Z udziału w zjeździe wycofali się: marszałkowie Sejmu i Senatu, wojewoda przemyski, prezydent Przemyśla, dowódca miejscowej jednostki Wojska Polskiego i szef policji. Z honorowego patronatu zrezygnował Prymas Polski. Mimo tego swój udział zadeklarowało kilku prawicowych polityków, w tym Andrzej Zapałowski. Impreza zamieniła się w antysemicki i antyukraiński wiec. Uczestnicy pomstowali na Ukraińców pod pomnikiem Orląt Przemyskich, zbudowanym z inicjatywy Żółkiewicza.
1.3. Żółkiewicz i Zapałowski
W tych właśnie latach Stanisław Żółkiewicz stał się dla Andrzeja Zapałowskiego mentorem w kwestii ukraińskiej.
Między innymi, Zapałowski wstąpił do Stowarzyszenia Obrońców Pamięci Orląt Przemyskich, założonego przez Żółkiewicza.
Relacje Zapałowskiego z Żółkiewiczem zaowocowały:
- trafieniem aktywistów Polskiego Stronnictwa Kresowego na listy KPN;
- następnie wejściem PSK do Akcji Wyborczej Solidarność.
Andrzej Zapałowski mógł też propagować antyukraińskie idee swego mistrza tym skuteczniej, że został prezesem Towarzystwa Historycznego w Przemyślu.
Jak podaje „Gazeta Wyborcza”, w 2001 r. Stanisław Żółkiewicz ze względu na swoją działalność został objęty przez władze Ukrainy zakazem wjazdu na terytorium tego kraju. Nie przeszkadzało to Zapałowskiemu wspierać swego mentora przez następne lata i dziesięciolecia. Na przykład, w 2017 r. wspólnie uczestniczyli w imprezie zorganizowanej przez „Społeczny Komitet Usuwania Banderowskich Upamiętnień w Polsce” na cmentarzu komunalnym w Hruszowicach.
Andrzej Zapałowski towarzyszył Stanisławowi Żółkiewiczowi do końca. Również w jego ostatniej drodze, w sierpniu 2019 r., gdy Żółkiewicz został pochowany na przemyskim cmentarzu Zasanie w Przemyślu.
2. Zapałowski i Piskorski
W 2010 r. Andrzej Zapałowski zaczął współpracować z prokremlowskim działaczem politycznym i publicystą Mateuszem Piskorskim, obecnie oskarżonym o szpiegostwo na rzecz Rosji.
Współpraca Zapałowskiego i Piskorskiego wiązała się:
- z wyjazdami do krajów i regionów, które Moskwa uważa za swoją strefę wpływów;
- z dotacjami finansowymi od Kremla.
Przemysław Witkowski w portalu OKO.press tak opisuje ten aspekt działalności Andrzeja Zapałowskiego: „Na współpracy z kremlowskimi mediami jego prorosyjskie działania się nie kończą. Zapałowski ma na swoim koncie liczne publikacje dla Europejskiego Centrum Analiz Geopolitycznych. To think tank, założony przez Mateusza Piskorskiego (szefa partii Zmiana), który do momentu aresztowania, zajmował się pisaniem o polityce zagranicznej, wydawał książki, organizował konferencje i prowadził portal Geopolityka.org.
W 2010 roku wraz z Piskorskim i Chruszczem Zapałowski wyjeżdża obserwować wybory na Prezydenta Ukrainy. Reprezentują tam Organizację Monitorowania Wyborów Wspólnoty Niepodległych Państw (CIS-EMO). To jedna z wielu prokremlowskich organizacji pozarządowych. Pojawiają się tam, gdzie Moskwa ma swoje interesy: na Ukrainie, w Abchazji, Osetii Południowej.
Ich raporty są zgodne z linią Kremla. Wygrywa kandydat prorosyjski - wybory są uczciwe. Jest niespodzianka - CIS-EMO pisze, że wybory należy powtórzyć. Każdy taki wyjazd to kilkaset tysięcy rubli dotacji od Rosji”.
W 2015 r. Piskorski założył jawnie antynatowską i prokremlowską Partię Zmiana. Jej prokremlowski charakter był już powszechnie znany na początku marca 2015 r. Członkowie Zmiany zostali wówczas wyrzuceni ze studia TVP ze względu na swoją proputinowską postawę.
Mimo to Andrzej Zapałowski w 2015 r. wciąż współpracował z Piskorskim, założycielem i liderem Zmiany.
2.1. Książka Zapałowskiego wydana przez Piskorskiego
Przede wszystkim Andrzej Zapałowski nie zawahał się powierzyć Mateuszowi Piskorskiemu swego dzieła.
Kto bowiem w tym samym 2015 r. opublikował książkę Zapałowskiego?
Prokremlowski think tank Piskorskiego, czyli stowarzyszenie Europejskie Centrum Analiz Geopolitycznych (ECAG):
- którego Piskorski był wówczas sekretarzem generalnym;
- które powstało po to, by szerzyć propagandę Kremla.
Książka Andrzeja Zapałowskiego opublikowana przez Piskorskiego i ECAG nosi tytuł Bezpieczeństwo Polski w geopolitycznej grze Zachodu z Rosją. W tej książce Zapałowski m.in.:
- twierdzi, że Litwa powinna przychylniej odnosić się do Rosji i Rosjan;
- cytuje swoją własną pracę opublikowaną na putinowskim portalu propagandowym Newsbalt.ru (А. Запаловски, Позиция по Висагинской АЭС обрекает Литву на полную энергозависимость от Польши, Белоруссии или России, 10 VI 2013);
- straszy swoich czytelników wizją zaborczej germanizacji Polski zgodnie z tezami kremlowskiej propagandy preparowanymi specjalnie dla Polaków (cytujemy fragment książki Zapałowskiego: „Polityczny program działania w celu utworzenia Wielkiej Germanii przygotował w 1895 r. Karl Kaerger. W swojej książce pt. Germania triumphans zakreślił projekcje przyszłych wydarzeń historycznych. Według niego tereny opanowane na wschodzie Europy zostaną skolonizowane przez Niemców. Ludność słowiańska zostanie pozbawiona własności i deportowana do właściwych Niemiec, gdzie stanie się siłą roboczą. Wiele obecnych działań RFN nosi w sobie pewne elementy zakreślonego we wspomnianej koncepcji programu. Mianowicie chodzi o próby wykupywania na masową skalę ziemi ornej, przejmowanie sektora usług, głównie bankowych i większościowych udziałów w polskim przemyśle. Z kolei, wskutek wysokiego bezrobocia setki tysięcy Polaków wyjeżdżają tam do pracy”);
- szerzy lansowaną wówczas przez Kreml antyzachodnią i antynatowską koncepcję „świata wielobiegunowego” (cytujemy: „Świat jest polem wypierania się ośrodków siły, a opieranie się jedynie na jednym z nich tj. na UE, czy też ewentualnie na NATO jest zasadniczym błędem” - tu warto spytać, co teraz, po 2022 r., działoby się z Polską, gdybyśmy nie opierali się zdecydowanie na NATO!);
- zgodnie z propagandą Kremla twierdzi, że „obecnie trwa proces dezintegracji Unii Europejskiej” i przedstawia Polskę jako zaślepioną, autodestrukcyjną sługę USA (cytujemy: „USA /…/ szukają partnera, który bardziej niż swoje interesy reprezentowałby interesy amerykańskie. Z tego punktu widzenia właściwym kandydatem, ze względu na położenie, wydaje się Polska”);
- łudzi czytelników wizją Polski jako regionalnego mocarstwa, rzekomo niezależnego od Zachodu i potencjalnie bezpiecznego przed Rosją;
- pisze, że Amerykanie finansowali Majdan oraz ukraińskich ultranacjonalistów i powołuje się przy tym na rosyjskie medium jako źródło (portal RuskaPravda.com);
- powtarza tezy propagandy Kremla na temat rodziny obecnego prezydenta USA, Joe Bidena i jego rzekomej interesowności odnośnie Ukrainy (cytujemy: „Ważnym elementem strategii amerykańskiej na Ukrainie jest kwestia podważenia strategicznych interesów Rosji w postaci uzależnienia tego kraju od gazu. Temu celowi służy m.in. kupno przez firmę Burisma Holdings złóż gazu, które mają się znajdować na obszarze Donbasu. Kwestia jest o tyle niejasna, że inwestycja jest kojarzona z udziałem w niej Huntera Bidena, syna wiceprezydenta USA, który wykazywał dużą aktywność w podróżach do Kijowa w początkach roku”);
- powtarza tezy rosyjskiej propagandy na temat „amerykańskiego szantażu”, czyli rzekomo rusofobicznej i agresywnej polityki USA w Ukrainie, mającej wymuszać na Rosji działania zaczepne (cytujemy: „Determinacja Waszyngtonu do realizacji swoich celów była tak duża, iż lekceważono jednoznaczne sygnały płynące z administracji prezydenta Rosji, wzywające do zaprzestania szantażowania Ukrainy i finansowania rebeliantów (czyli Majdanu w opinii Rosji). Mówił o tym Siergiej Głazjew, doradca prezydenta Rosji, jeszcze w początkach lutego 2014 roku. Podkreślał on, iż <<Zachód musi zaprzestać szantażu i zastraszania>>. Jak przykład takich praktyk przywołał grudniowe (2013 r.) spotkanie asystent sekretarza stanu USA ds. Europy i Eurazji V. Nuland z oligarchami zbliżonymi do ukraińskich władz. I dalej mówił: <<...o ile wiemy, zagroziła ona oligarchom umieszczeniem ich na amerykańskiej czarnej liście, jeśli prezydent Wiktor Janukowycz nie odda władzy opozycji. To nie ma nic wspólnego z prawem międzynarodowym (...) To nie jest po prostu mieszanie się w wewnętrzne sprawy. To próba kontrolowania Ukrainy>>. Prawdopodobnie właśnie te amerykańskie działania na Ukrainie były odebrane przez Moskwę jako precedens, który jest obecnie rozwijany w innej formie na wschodzie Ukrainy /…/ Dalej S. Głazjew /…/ zarzucał /…/ że USA od samego początku nieugięcie realizowały strategię przekształcenia konfliktu w wojnę ukraińsko-rosyjską, usprawiedliwiając przy tym wszystkie zbrodnie <<reżimu narodowo-radykalnego>>, finansując i zbrojąc go, wspierając dyplomatycznie i zmuszając swoich europejskich sojuszników do pójścia tą samą drogą. Rodzi się przy tym zasadnicze pytanie: dlaczego Stany Zjednoczone uprawiają taką polistrategię? Jej bezpośrednim celem jest oderwanie Ukrainy od Rosji /…/ rusofobiczna formuła”);
- powtarza kremlowską teorię spiskową, według której USA pchała Ukrainę do wojny, żeby zaszkodzić… UE i uwolnić się od swoich długów wobec Rosji (cytujemy: „wspomniany wyżej rosyjski analityk /…/ twierdzi wprost, iż Stany Zjednoczone próbują rozniecić kolejną wojną w Europie, w celu osiągnięcia następujących postulatów: 1. oskarżenie FR o agresję pozwala wprowadzić sankcje finansowe w celu zamrożenia (anulowania) amerykańskich zobowiązań wobec rosyjskich wierzycieli w wielkości setek miliardów dolarów, aby w ten sposób zmniejszyć gigantyczny ciężar swojego zadłużenia; 2. zamrożenie rosyjskich aktywów w dolarach i euro pociągnie za sobą niezdolność ich właścicieli do obsługi swoich zobowiązań wobec banków europejskich, co wyrządzi tym ostatnim poważne szkody, kończące się bankructwami niektórych z nich. Destabilizacja europejskiego systemu finansowego będzie stymulować odpływ kapitału spekulacyjnego do USA, aby wesprzeć dolarową piramidę ich dłużnych zobowiązań; 3. sankcje przeciwko Rosji wyrządzą szkodę krajom Unii Europejskiej na kwotę ok. tryliona euro, co pogorszy – i tak bez tego – fatalny stan gospodarki oraz osłabi jej konkurencyjność w rywalizacji ekonomicznej z USA; 4. sankcje przeciwko Moskwie ułatwiają wyparcie z rynku europejskiego gazu rosyjskiego i zastąpienie go amerykańskim gazem łupkowym. To samo dotyczy wartego miliardy dolarów wschodnioeuropejskiego rynku ogniw paliwowych dla elektrowni jądrowych, które technologicznie są zorientowane na dostawy z Rosji; 5. wciąganie krajów europejskich do konfliktu z Rosją zwiększy praktycznie ich zależność od USA”);
- głosi, że „Ukraina nie ma szans na integrację z UE”.
Tę listę cytatów długo jeszcze można by ciągnąć. Przerywamy ją tutaj dla zwięzłości.
2.2. Zapałowski, Jedność Narodu i Dom Przyjaźni Polsko-Radzieckiej
Co do związków Zapałowskiego z Piskorskim i ich ewentualnego zaplecza, to musimy odnotować jeszcze jeden fakt.
W 2015 r. Andrzej Zapałowski zasiadł w radzie krajowej antyzachodniej partii Jedność Narodu.
Siedziba partii mieściła się w Warszawie, w tzw. Domu Przyjaźni Polsko-Radzieckiej przy ul. Marszałkowskiej 115.W tym samym budynku działała wspomniana wcześniej jawnie prokremlowska partia Zmiana, założona przez
- Mateusza Piskorskiego, oskarżonego o szpiegostwo na rzecz Rosji;
- Konrada Rękasa, który w 2018 r. nawoływał do mordowania Ukraińców (więcej na temat Rękasa w dalszej części niniejszego raportu).
Czym był i jest Dom Przyjaźni Polsko-Radzieckiej?
Za czasów PRL budynek znajdował się w posiadaniu Towarzystwa Przyjaźni Polsko-Radzieckiej (TPPR, organizacja, przy pomocy której Sowieci m.in. podtrzymywali więzi ze swoimi najbliższymi sojusznikami w komunistycznej partii rządzącej PZPR, w innych PRL-owskich organizacjach polityczno-społecznych oraz w służbach specjalnych PRL).Po upadku komunizmu kontrolę nad budynkiem przejęły prokremlowskie i prołukaszenkowskie stowarzyszenia będące spadkobiercami TPPR, niekiedy spierając się ze sobą o kontrolę nad budynkiem. Były to przede wszystkim Stowarzyszenie Współpracy Polska Wschód, Stowarzyszenie Współpracy Polska Rosja i Stowarzyszenie Polska Białoruś.
Zatem to byli działacze TPPR i ich organizacyjni spadkobiercy musieli decydować o użyczeniu lokali partii Piskorskiego i partii Zapałowskiego.
2.4. „Siewodnia” i podział Ukrainy
Kończąc ten wątek zauważmy jeszcze jedną okoliczność, która miała miejsce podczas współpracy Zapałowskiego z Piskorskim.
Otóż w 2012 r. publikowana w Ukrainie prokremlowska gazeta „Siewodnia” zamieściła artykuł Andrzeja Zapałowskiego Podział wzdłuż linii Dniepru /Razdieł po linii Dniepra/.
Zgodnie z tytułem, tekst Zapałowskiego zapowiada rozpad Ukrainy i podział tego państwa wzdłuż linii Dniepru.
3. Zapałowski, Sykulski i PTG
W latach 2008-2009 Andrzej Zapałowski uczestniczył w tworzeniu od podstaw Polskiego Towarzystwa Geopolitycznego (PTG) razem z Leszkiem Sykulskim, założycielem i pierwszym prezesem tej organizacji.W 2013 r. Andrzej Zapałowski został członkiem komisji rewizyjnej PTG. Sekretarzem tej organizacji był wówczas Leszek Sykulski, który później został członkiem zarządu i prezesem honorowym PTG.
W następnych latach związki organizacyjne Zapałowskiego i Sykulskiego przedstawiają się następująco.
Zapałowski:
- w latach 2014-2018 Zapałowski był członkiem zarządu PTG;
- w latach 2018-2023 znów zasiadał w komisji rewizyjnej PTG;
- do dziś figuruje na stronie internetowej PTG jako szef rzeszowskiego oddziału organizacji.
Sykulski:
- był prezesem zarządu PTG w latach 2009-2010;
- był sekretarzem zarządu PTG w latach 2010-2014;
- był członkiem zarządu PTG w latach 2018-2020;
- jest prezesem honorowym całej organizacji.
Zatem Sykulski i Zapałowski przez lata współdziałali nie tylko w PTG, ale również w strukturach centralnych tej organizacji. W 2013 r. i w latach 2018-2020 Zapałowski nadzorował zarząd PTG, w którym był Sykulski.
Znajomość z Leszkiem Sykulskim była kluczowa dla kariery naukowej Andrzeja Zapałowskiego jako historyka.
Zapałowski wydał swój doktorat, poświęcony wojskowym relacjom polsko-ukraińskim, w wydawnictwie Neter należącym do Sykulskiego. Znaczna część pozostałych publikacji historyka Zapałowskiego ukazała się w pismach i wydawnictwach związanych z Sykulskim (wydawnictwo Neter, Instytut Geopolityki oraz pisma „Geopolityka: Biuletyn naukowo-analityczny”, „Ante Portas. Studia nad bezpieczeństwem”). Zatem Leszek Sykulski był dla Andrzeja Zapałowskiego jednym z głównych źródeł punktów za publikacje naukowe. Pozostałe prace Zapałowskiego ukazywały się przeważnie w lokalnych przemyskich niskopunktowanych periodykach. Niektóre jego teksty zostały wydane przez Państwową Wyższą Szkołę Zawodową w Oświęcimiu (gdzie dyrektorem Instytutu Politologii był przez lata Bogumił Grott, nestor i protektor polskich uczonych-nacjonalistów). Dodatkowym źródłem punktów był prokremlowski think tank Europejskie Centrum Analiz Geopolitycznych założony przez znanego już nam Mateusza Piskorskiego, obecnie oskarżonego o szpiegostwo na rzecz Rosji.
Andrzej Zapałowski przez lata udzielał się również na portalu Geopolityka.net utworzonym przez Sykulskiego. Np. w 2014 r. oświadczył tam, że: „od początku błędem strategicznym była próba rozegrania sytuacji na Ukrainie bez udziału Rosji. Można było przewidzieć, że takie działania mogą się skończyć konsekwencjami terytorialnymi, jeżeli nie demontażem państwa ukraińskiego” (artykuł Andrzej Zapałowski: federalizacja Ukrainy wydaje się przesądzona).
Zapałowski gości też na Youtubowym kanale Leszka Sykulskiego. Na przykład:
- w 2020 r. Sykulski na swoim kanale zamieścił serię rozmów z Zapałowskim pod wspólnym tytułem Geopolityka a Obrona Terytorialna;
- w grudniu 2022 r. Zapałowski wziął udział w czteroosobowej debacie prowadzonej przez Sykulskiego Cyberbroń i wyścig zbrojeń.
Tymczasem Leszek Sykulski co najmniej od 5 lat jest jednym z najbardziej znanych polityczno-propagandowych agentów Kremla w Polsce:
- w 2019 r. Sykulski pojechał do Moskwy, gdzie odbył spotkanie z głównym antyzachodnim i antypolskim ideologiem Kremla, Aleksandrem Duginem;
- również w 2019 r. Sykulski wydał książkę „Aleksander Dugin. Myśl geopolityczna”;
- podczas rosyjskiej inwazji na Ukrainę w 2022 r. w publicznych wystąpieniach i wywiadach Sykulski sprzeciwiał się udzielaniu przez Polskę pomocy militarnej dla tego państwa;
- 27 kwietnia 2022 r. Sykulski przeprowadził i opublikował w sieci wywiad z Siergiejem Andriejewem, ambasadorem Kremla w Polsce i dezinformatorem (dwa miesiące wcześniej Andriejew twierdził publicznie, że Rosja wcale nie najeżdża Ukrainy);- 3 lutego 2023 r. Sykulski został współzałożycielem Polskiego Ruchu Antywojennego, wzywającego do zaniechania pomocy Ukrainie.
3.1. Zapałowski i Specjalski
Należy też odnotować, że tego samego dnia, co Zapałowski (7 lutego 2013 r.) do struktur PTG wszedł Michał Specjalski.
Obecnie Specjalski to:
- autor antyukraińskiego „raportu” Ukraińska ośmiornica w Polsce opublikowanego w serwisie Youtube;
- agresywny internetowy hejter i dezinformator antyukraiński i antysemicki.
Np. 21 marca 2022 r. Specjalski zamieścił w serwisie Twitter zdjęcie warszawskiego murala przedstawiającego prezydenta Wołodymyra Zełenskiego opatrując je wpisem: „Nowy prezydent Ukropolin?”. „Ukropolin” to pojęcie wykorzystywane przez propagandę Kremla i polskich prokremlowskich nacjonalistów. Oznacza Polskę zdominowaną przez Ukraińców i Żydów.
4. Zapałowski, terroryści i prowokacja graniczna z 2015 r.
Andrzej Zapałowski stał się bohaterem mediów Kremla i rosyjskojęzycznego internetu po raz pierwszy w 2015 r. jako inicjator prowokacji granicznej z udziałem polskich prokremlowskich bojówek.
W rosyjskich mediach (m.in. w portalu Rambler.ru) i rosyjskojęzycznym internecie (m.in. na kanale youtubera Olega Stołbiennikowa) pojawiła się wówczas informacja, że:
- Zapałowski ogłosił, jakoby ukraińscy nacjonaliści przenikali przez zieloną granicę do Polski;
- Polskie prokremlowskie bojówki w odpowiedzi na oświadczenie Zapałowskiego zaczęły patrolować granicę, żeby wyłapywać przekraczających ją rzekomo „banderowców”.
Również polskie media potwierdzały informację o „patrolach” polskich prokremlowskich bojówek na granicy. „Gazeta Wyborcza” pisała też o Andrzeju Zapałowskim w kontekście tego wybryku. Z publikacji „Wyborczej” wynika, że Zapałowski nie odcinał się od szerzonych przez Rosjan informacji o swoim udziale w akcji. Wręcz przeciwnie. „Wyborcza” podaje, że Andrzej Zapałowski:
- był cytowany przez rosyjską telewizję jako ekspert;
- w tej roli potwierdzał, że uważa zagrożenie (domniemane przenikanie ukraińskich nacjonalistów przez zieloną granicę do Polski) za realne.
W dalszej części niniejszego raportu obszernie cytujemy artykuł „Gazety Wyborczej” na temat prowokacji granicznej i Zapałowskiego.
4.1. Terrorystyczna Falanga
Kim byli bojówkarze, którzy w odpowiedzi na oświadczenie Zapałowskiego zaczęli „patrolować granicę”? Kto rozpoczął polowanie na „banderowców” w polskich przygranicznych lasach?
Akcję przeprowadzili polscy prorosyjscy bojówkarze z ekstremistyczno-terrorystycznej organizacji Falanga. Określenie „terrorystyczna” nie jest tu na wyrost.
W 2018 r. kilku członków Falangi dla celów prowokacji politycznej (podsycanie nastrojów antyukraińskich na Węgrzech) spróbowało podpalić ośrodek mniejszości węgierskiej w ukraińskim Użgorodzie. Organizatorem akcji był związany z Falangą działacz Michał Prokopowicz. Służba Bezpieczeństwa Ukrainy oświadczyła, że Prokopowicz i jego podpalacze działali na polecenie służb specjalnych Rosji. Sprawcy zostali zatrzymani w Polsce przez ABW. W 2020 r. zostali skazani przez krakowski sąd rejonowy na pozbawienie i ograniczenie wolności. Wyrok uprawomocnił się wobec niezłożenia apelacji. W trakcie postępowania Prokopowicz zeznał przed sądem, że zorganizowanie zamachu terrorystycznego zostało zlecone i sfinansowane przez Manuela Ochsenreitera:
- niemieckiego dziennikarza i działacza prorosyjskiego;
- współpracownika kremlowskiego oligarchy Konstantina Małofiejewa, który finansował pierwszą napaść Kremla na Ukrainę i wspiera skrajną prawicę na Zachodzie;
- asystenta Markusa Frohnmaiera, posła do Bundestagu z ramienia postnazistowskiej i prokremlowskiej partii AfD.
W następnych latach Ochsenreiter był bezskutecznie poszukiwany przez polskie i niemieckie organy ścigania. Według niektórych doniesień przebywał w Maroku i Rosji. W sierpniu 2021 r. władze i media rosyjskie ogłosiły, że Manuel Ochsenreiter umarł w Moskwie na atak serca.
To właśnie bojówkarze Falangi w 2015 r. odpowiedzieli na wezwanie Andrzeja Zapałowskiego i zaczęli objeżdżać („patrolować”) granicę polsko-ukraińską. Niekiedy robili to zbrojnie. Ich działania nagłaśniało medium internetowe XPortal związane z Falangą.
4.2. Narodowy bolszewik Bartosz Bekier
Zarówno Falangą, jak i XPortalem kieruje antyzachodni i prorosyjski radykał Bartosz Bekier, który sam się określa jako „narodowy bolszewik” (określenie zaczerpnięte od rosyjskiego ekstremisty-skandalisty Eduarda Limonowa, na którym Bekier się wzoruje).
W 2015 r. Bekier był również wiceszefem jawnie prokremlowskiej Partii Zmiana, założonej przez Mateusza Piskorskiego:
- współpracującego z Andrzejem Zapałowskim;
- rok później zatrzymanego pod zarzutem szpiegostwa na rzecz Rosji;
- obecnie oskarżonego o tę właśnie zbrodnię.
Bekier i jego ludzie:
- zostali objęci zakazem wjazdu na terytorium Ukrainy przez władze tego kraju;
- odwiedzali wcześniej Donbas, gdzie wspierali rosyjskich i prorosyjskich separatystów, którzy walczą z Ukrainą i zabijają Ukraińców.
4.3. Zagrożenie na granicy
Podczas akcji na granicy bojówkarze Bekiera byli obserwowani przez polską Straż Graniczną. Raz zostali zatrzymani i wylegitymowani („Gazeta Wyborcza” podaje, że bojówkarze nie mieli wtedy ze sobą broni).
Nic dziwnego, że Straż Graniczna miała oko na bojówkarzy Bekiera. Nawet nie znając szczegółów ich działalności „patrolowej” na granicy polsko-ukraińskiej nie da się wątpić, że mogli stanowić zagrożenie dla bezpieczeństwa Polski i jej sojuszników. Mowa przecież o ekstremistach, którzy występowali przeciw polskiej i ukraińskiej racji stanu, natomiast na korzyść Kremla.
Było to oczywiste nie tylko dla polskich komentatorów. Ukraiński portal Podrobnosti.ua określił akcję na granicy jako „Prezent dla Kremla”.
Podobnie pisał portal Ostro.org:„Kuchnia propagandy. Jak Rosja mobilizuje swoich sojuszników w Polsce”. Przedstawiając sojuszników Rosji i cytując „Gazetę Wyborczą”, portal Ostro.org wymienił w tekście Andrzeja Zapałowskiego.
4.4. Pretekst czyli strzelanina w Mukaczewie
Organizatorzy prowokacji granicznej użyli jako pretekstu zdarzeń z 11 lipca 2015 r., do których doszło w Mukaczewie (ukraińska miejscowość przy granicy z Węgrami i Słowacją). „Falangiści są przekonani - a przynajmniej tak twierdzą - że w pobliżu polskiej granicy ukrywa się oddział Prawego Sektora /ukraińskie ugrupowanie nacjonalistyczne i antyrosyjskie/ uzbrojony w granatniki i karabiny maszynowe. Takie wnioski wysnuli po strzelaninie w ukraińskim przygranicznym Mukaczewie” - podawała wówczas „Gazeta Wyborcza”.
Kremlowski portal Rambler.ru pisał, że Andrzej Zapałowski wydał oświadczenie o przenikaniu zbrojnych „banderowców” do Polski właśnie ze względu na wydarzenia z Mukaczewa.
Co dokładnie zdarzyło się w Mukaczewie? Portal TVN24.pl opisywał to następująco. „Trzy osoby zginęły, a siedem zostało rannych w sobotę w strzelaninie w Mukaczewie w obwodzie zakarpackim na zachodzie Ukrainy. Prawy Sektor podał, że dwóch zabitych było jego członkami. Prezydent Ukrainy Petro Poroszenko osobiście nakazał policji zatrzymać i rozbroić sprawców. Wśród rannych jest trzech policjantów i czterech cywilów. Strzelanina wybuchła między miejscową mafią a członkami batalionu ochotniczego Prawy Sektor, który bierze udział w starciach z prorosyjskimi separatystami na wschodzie kraju.
Prawy Sektor podał na swoim profilu na Facebooku, że w strzelaninie zginęło dwóch jego członków, a czterech zostało rannych. Ta znana z nacjonalistycznych poglądów organizacja oświadczyła, że jej bojownicy zostali zaatakowani przez <<setki oszalałych z bezkarności bandytów>> kontrolowanych przez miejscowego deputowanego do parlamentu Mychajła Łania. W przeszłości był on członkiem Partii Regionów zbiegłego z kraju prezydenta Wiktora Janukowycza.
Lokalne media informują tymczasem, że to nie Prawy Sektor został zaatakowany, lecz on sam najechał na kompleks sportowy w Mukaczewie, który należy do deputowanego Łania. Donoszą, że w Mukaczewie płonie stacja benzynowa, i traktują całe zdarzenie jako walkę o wpływy biznesowe”.
„Według mieszkańców Mukaczewa przyczyną sobotniej strzelaniny była próba przejęcia kontroli na rynkiem kontrabandy papierosów” - dodawała „Gazeta Wyborcza”.
4.5. Spadkobiercy sowieckiej „Prawdy” straszą Polaków Mukaczewem
Jak kremlowscy propagandziści wykorzystali ten bratobójczo-gangsterski konflikt między Ukraińcami? Postanowili użyć go do szczucia Polaków na Ukraińców.
Do akcji przystapił putinowski portal Pravda.ru, który:
- publikuje m.in. treści jawnie antypolskie;
- częściowo wywodzi się z głównej sowieckiej gazety propagandowej „Prawda”.
Kto z autorów i gości portalu Pravda.ru zaczął straszyć Polaków Mukaczewem?
Zrobiły to równocześnie dwie powiązane ze sobą osoby. Jedną z nich był Petro Hecko:
- polityczny agent Kremla, który prowadził w Ukrainie dywersję polityczną i antypaństwową;
- lider samozwańczej „Republiki Rusi Podkarpackiej”;
- separatysta, który w interesie Moskwy usiłował oderwać karpackich Rusinów od ukraińskiego narodu i państwa;
- uciekinier, który zbiegł przed ukraińskimi służbami do Moskwy, gdzie przedstawia się jako „premier Rusi Podkarpackiej”.
Drugą była propagandzistka portalu Pravda.ru. Lubow Aleksandrowna Stiepuszowa, która w latach 2014-2015 regularnie promowała Heckę na swoim portalu.
Dla porządku odnotujmy, że Lubow Stiepuszowa występuje w internecie również jako Lubow Lulko (to zapewne nazwisko panieńskie lub z pierwszego małżeństwa; zebraliśmy liczne artykuły, które autorka podpisała nazwiskiem Lubow Lulko, które jednak figurują na stronie Pravda.ru jako artykuły Lubow Stiepuszowej; dostępne w internecie zdjęcia propagandzistki podpisane „Lubow Lulko” i „Lubow Stiepuszowa” ukazują tę samą osobę).
Przede wszystkim zaś odnotujmy, że Lubow Stiepuszowa jest propagandzistką nie tylko kremlowską, ale także zaciekle antypolską.
Pani Stiepuszowa vel Lulko w swoich publikacjach zamieszczanych na portalu Pravda.ru:
- nazywa Polskę „hieną”;
- pisze, że polscy „nowi Mengele pracują dla gnijącego Zachodu”.
- wzywa Rosjan do inwazji na naszą Ojczyznę w celu rzekomej „denazyfikacji Polski”.
Tu warto podkreślić, że takie wezwanie to nie tylko kalumnia pod adresem Polski (sugerowanie, jakoby Polska była krajem nazistowskim). To również jawna zachęta do zbrojnej napaści na nasz kraj. Albowiem co najmniej od 2022 r. wzywanie do denazyfikacji jakiegoś kraju w języku propagandy Kremla oznacza wzywanie do zbrojnego najazdu na ten kraj. Trudno to rozumieć inaczej, skoro propaganda Kremla wielokrotnie określała zbrodniczą inwazję na Ukrainę:
- jako „denazyfikację Ukrainy”;
- lub jako „specjalną operację wojskową” prowadzoną w celu „denazyfikacji Ukrainy”.
Jak samozwańczy rusiński „premier” Petro Hecko i antypolska propagandzistka Lubow Lulko vel Stiepuszowa nagłaśniali wydarzenia z Mukaczewa?
Robili to w sposób:
- mający wzbudzić w Polsce strach przed Ukraińcami;
- zawierający wypowiedzi i informacje (właściwie dezinformacje), które współbrzmiały z oświadczeniem Andrzeja Zapałowskiego o przenikaniu „banderowców” do Polski (mogły więc stanowić źródło inspiracji Zapałowskiego).
Tak się składa, że również w 2015 r. ta sama antypolska propagandzistka Lubow Lulko vel Stiepuszowa zaczęła promować Zapałowskiego na portalu Pravda.ru (podobnie jak promowała „premiera" Heckę).
W dalszej części niniejszego raportu przedstawimy przykłady tego promowania Zapałowskiego przez Stiepuszową.
4.6. Pani Stiepuszowa i samozwańczy lider „Rusi Zakarpackiej”
Jak wyglądało straszenie Polaków Mukaczewem?
13 lipca 2015 r., dwa dni po strzelaninie, portal Pravda.ru opublikował wywiad z Petrem Hecką Ukraińscy faszyści przebijają się do Polski. Hecko mówi w tym tekście rzeczy, które trudno potraktować poważnie. Wiąże szemraną potyczkę w ukraińskim miasteczku z intrygami światowego bankierskiego klanu Rotschildów i chińskim imperializmem gospodarczym.
Cytujemy: „…Po przejęciu kontroli nad przepływami Prawy Sektor zaczął lokalnie rozwiązywać problemy na poziomie Zakarpacia. Ale to jest region klanowy, Zakarpacie to strefa interesów Rothschildów. Mukaczewo to centralny punkt, kluczowe centrum logistyczne na Jedwabnym Szlaku pomiędzy Eurazją a UE, obecnie trwa jego budowa, a prace rozpoczęły się już w Kazachstanie. Zakarpacie to projekt infrastrukturalny i tam idą inwestycje. Prawy Sektor próbuje odzyskać kontrolę nad przemytem, ale już go nie będzie, bo obraził globalne interesy. Po prostu znikną z Zakarpacia”.
Czyżby nawet wśród propagandzistów kremlowskiego portalu Pravda.ru nikt nie chciał się podpisać pod takimi wywodami? Pod artykułem nie ma bowiem nazwiska dziennikarza. Jako autor wywiadu występuje redakcja portalu…
Jednak Lubow Stiepuszowa równocześnie pracowała nad tym, żeby wyciągnąć z opowieści Hecki to, co było najbardziej przydatne dla Kremla.
Wywiad z Hecką ukazał się o godzinie 17:10. Półtora godziny później, o 18:47 Stiepuszowa opublikowała trochę dłuższy artykuł Wydarzenia w Mukaczewie. Kijów boi się powstania Rusinów.
Tekst jest napisany porządniej niż wywiad z Hecką. Stiepuszowa udaje, że przedstawia różne punkty widzenia. Pcha jednak czytelników do konkluzji czysto propagandowej i zupełnie oderwanej od rzeczywistości.
Ta konkluzja brzmi: władze w Kijowie boją się działalności karpackich Rusinów i dlatego oddały region Prawemu Sektorowi.
Za konkluzją idzie druga. Otóż rzekome rządy Prawego Sektora w Karpatach miałyby się skończyć źle dla Polski. Stiepuszowa pointuje bowiem swój tekst wypowiedzią Hecki, która była również pointą wyżej przedstawionego wywiadu z samozwańczym „premierem”, opublikowanego chwilę wcześniej.
Ta wypowiedź Hecki brzmi następująco: „Polska pielęgnowała faszyzm na Ukrainie i myślę, że to wszystko powróci do niej stukrotnie, bo wszystkie te bataliony będą stopniowo pędzone do Galicji. Oni rzucą się na Polskę, rozerwą ją na kawałki. Donbas jest niedaleko, bo rozerwą Polskę na kawałki”.
Czy słowa Hecki w jakkolwiek mierze zasługiwały na to, żeby je cytować? Nawet w Moskwie pan Hecko nie zawsze bywa traktowany poważnie. Niemniej Stiepuszowa spośród różnych absurdalnych wypowiedzi Hecki wybrała tę szczególnie nośną. Albowiem właśnie ta wypowiedź samozwańczego „premiera" rozeszła się szerokim echem. Szczególnie w polskich mediach antyzachodnich, które po kilku dniach zaczęły ją nagłaśniać.
„Ukraińscy nacjonaliści chcą zaatakować Polskę – uważa lider zakarpackich separatystów. Wszystko co Polska zrobiła na Ukrainie po stokroć do niej wróci. Te wszystkie bataliony, które powolutku kierują się do Galicji rzucą się na Polskę i ją rozszarpią – grozi Polsce Petro Hecko, jeden z liderów separatystycznej i samozwańczej <<republiki>> usytuowanej na Zakarpaciu. Grupa chce zerwać związki z Ukrainą i integrować się z Rosją” - pisał portal PCh24.pl, powiązany ze słynną antyzachodnią organizacją Ordo Iuris (publikacja z 17 lipca 2015 r., 4 dni po artykule Stiepuszowej).
„Terrorysta ostrzega, że bojówkarze z Prawego Sektora zaatakują niedługo Polskę z powodu wsparcia udzielanego przez nią władzom w Kijowie. Tymczasem na wschodzie Ukrainy wybuchła kolejna klęska humanitarna, która dotknęła 1,3 mln osób.
Informacja o potencjalnym ataku Prawego Sektora na Polskę przewijała się w rosyjskich mediach od kilku dni, jednak dopiero teraz padła jasna deklaracja ze strony jednego z terrorystów. O ile doniesień agencji TASS o trwającym przemarszu grupy 10 bojówkarzy z obwodu zakarpackiego do Polski nie należy traktować poważnie, o tyle groźby jednego z liderów tamtejszej samozwańczej republiki powinny budzić obawy. To, co Polska wyhodowała na Ukrainie, zwróci się jej stukrotnie. Bataliony Prawego Sektora rzucą się na Polskę i ją rozszarpią – zagroził Petro Hecko, cytowany przez rosyjski portal Pravda.ru. Hecko jest jednym z przywódców samozwańczej Republiki Rusi Zakarpackiej, która odcina się od władz Ukrainy i nie chce integracji z Europą, tylko z Rosją” - alarmował pisowski portal Niezalezna.pl (również i ta publikacja pochodzi z 17 lipca 2015 r., zatem pojawiła się 4 dni po artykule pani Stiepuszowej).
Jeszcze wcześniej, już 15 lipca 2015 r. (zatem dwa dni po publikacji Stiepuszowej) Telewizja Republika na swojej stronie internetowej zamieściła artykuł Rosjanie straszą Polaków Prawym Sektorem: „To, co Polska wyhodowała na Ukrainie, zwróci się jej stokrotnie”.
Cytujemy: „11 lipca w ukraińskim Mukaczewie w obwodzie zakarpackim na zachodzie Ukrainy zginęły trzy osoby, a siedem zostało rannych. Doszło tam do strzelaniny pomiędzy członkami Prawego Sektora a lokalną mafią. Prezydent Petro Poroszenko nakazał zatrzymać przestępców. Około 10 ochotników batalionu, na których urządzono obławę uciekło do lasu. Jak zaznaczają ukraińskie media przemieszczają się oni w stronę Lwowa, a ich celem prawdopodobnie jest właśnie polska granica.
Jednak Petro Hecko z separatystycznego ruchu Zakarpacka Ruś z Użhorodu straszy, że na tych 10 osobach się nie skończy, a bataliony Prawego Sektora w końcu rzucą się na Polskę. – To, co Polska wyhodowała na Ukrainie, zwróci się jej stokrotnie. Te bataliony rzucą się na Polskę i ją rozszarpią – mówił w wywiadzie dla portalu Prawda.ru”.
Telewizja Republika współdziała z portalem Niezalezna.pl. Podobnie jak on, ma skrajnie prawicowy i antyzachodni charakter (aczkolwiek jedno i drugie medium lubi to skrywać za antyrosyjską retoryką).
Tak został w Polsce nagłośniony rosyjski fake news, który wykorzystali prokremlowscy aktywiści Bartosza Bekiera razem ze swoim ideologicznym sojusznikiem Zapałowskim. Użyli tego fake newsa, aby:
- straszyć Polaków rzekomym najazdem „banderowców”;
- skłócać Polaków z Ukraińcami;
- dać zbrojnym prorosyjskim ekstremistom Bekiera pretekst do przebywania na granicy polsko-ukraińskiej.
4.7. Zapałowski, Hecko, Stiepuszowa, KGB i GRU
Analizując przedstawioną powyżej okoliczności warto zauważyć, że:
- Zapałowski i Hecko promowali to samo hasło rzekomej konieczności federalizacji Ukrainy;
- Zapałowski i Hecko figurują w internecie jako autorzy tego samego kremlowskiego „portalu informacyjno-analitycznego” Odna Rodina (1rodina.ru);
- a przede wszystkim Zapałowskiego i Heckę łączy antypolska propagandzistka Lubow Stiepuszowa z portalu Pravda.ru, która promowała obu panów.
Skoro zaś mowa o pani Stiepuszowej, to należy odnotować, że ta sama Lubow Lulko vel Stiepuszowa z portalu Pravda.ru została zidentyfikowana przez jeden z azerskich portali internetowych jako:
- agentka propagandowa Rosji podżegająca do konfliktów separatystycznych również w Azerbejdżanie;
- była funkcjonariuszka sowieckich służb specjalnych KGB.
Mianowicie azerski portal Baku.ws w jednym ze swoich artykułów podaje, że Lubow Lulko z portalu Pravda.ru:
- prowadzi działalność dezinformacyjną na rzecz Rosji;
- próbuje podsycać nastroje separatystyczne wśród Tałyszów (mniejszość narodowa żyjąca w Azerbejdżanie i Iranie);
- za czasów sowieckich zaczęła służyć w KGB, aczkolwiek problemy z alkoholem szybko miały zablokować jej karierę w roli funkcjonariuszki (co nie wyklucza dalszej kariery w roli konfidentki służb specjalnych Kremla, które chętnie wykorzystują słabości swoich współpracowników, aby tym skuteczniej ich kontrolować).
Jaki stopień wiarygodności można przypisać informacjom azerskiego portalu? Czy Rosja i jej służby specjalne mogą widzieć swój interes w podsycaniu separatyzmów w Azerbejdżanie?
Bez wątpienia. Azerski dyktator Ilham Alijew jest sojusznikiem Putina, niemniej przez lata starał się dobrze żyć również z Turcją i Izraelem. Niekiedy próbował flirtować z Zachodem. Wielkie złoża ropy, którymi dysponował, zmniejszały jego poczucie zależności od Rosji. Dlatego Kreml robił dużo, żeby Alijew nie poczuł się zbyt mocny i pamiętał, że potrzebuje wsparcia Moskwy. Między innymi, w tym celu Rosja do 2018 r. stosowała ograniczone, wykalkulowane wsparcie dla Armenii i ormiańskich separatystów-irredentystów w konflikcie z Azerbejdżanem o Górny Karabach.
Autorzy/redaktorzy azerskiego artykułu:
- wskazują Lubow Lulko jako propagandzistkę portalu Pravda.ru;
- zamieszczają zdjęcia Lubow Lulko przedstawiające tę samą kobietę, której zdjęcie z nazwiskiem „Lubow Stiepuszowa” towarzyszy artykułom portalu Pravda.ru (zatem nie ma żadnej wątpliwości, że chodzi o tę samą osobę);
- nie skrywają swojej niechęci do pani Lulko/Stiepuszowej, gdyż publikują informacje dotyczące jej prywatnego życia i mające ją skompromitować (jak widzieliśmy, wytykają jej problemy z alkoholem).
Można to interpretować na różne sposoby. Poniżej dwie przykładowe interpretacje:
- mamy do czynienia z artykułem napisanym przez aktywistów, którzy zrobili internetowo-społecznościowe i/lub hakerskie śledztwo na temat kremlowskiej propagandzistki.
- mamy do czynienia z grą lub potyczką między rosyjskimi a azerskimi służbami specjalnymi.
Co o pani Stiepuszowej mówi jej oficjalny pracodawca, czyli portal Pravda.ru?
Portal przedstawia panią Stiepuszową jako:
- swojego obozriewatielia (obserwatora/komentatora);
- tłumaczkę wojskową, pracująca dla armii Kremla od 1986 roku.
Trzeba wiedzieć, że wszyscy tłumacze wojskowi w ZSRR regularnie współpracowali ze służbami specjalnymi sowieckiej armii. Współdziałali z kremlowskim wywiadem wojskowym GRU, ale także z cywilnymi służbami specjalnymi KGB. W Związku Sowieckim bowiem to cywilne KGB zajmowało się kontrwywiadem wojskowym.
Współpraca ze służbami specjalnymi Kremla dotyczy również dzisiejszych tłumaczy wojskowych, pracujących obecnie dla armii Rosji.
Zatem należy uznać za bardzo prawdopodobne to, że Lubow Stiepuszowa jest blisko związana z rosyjskimi służbami specjalnymi (jeszcze bliżej niż większość kremlowskich propagandzistów).
Gdyby służby Kremla nie miały pod opieką akurat tej jednej tłumaczki wojskowej, stanowiłoby to niewytłumaczalny błąd z punktu widzenia reżimu.
Nie powinno więc nas dziwić np. to, że pani Stiepuszowa jako publicystka portalu Pravda.ru publicznie wzięła w obronę GRU. Zrobiła to w tekście dotyczącym największej kompromitacji tej służby.
Chodziło o to, że tajny specjalny oddział GRU, wyspecjalizowany w zabójstwach, przemocy i antyzachodnim sabotażu:
- próbował otruć Siergieja Skripala, b. oficera GRU, który przeszedł na stronę Wielkiej Brytanii;
- nie umiał zatrzeć śladów próby zabójstwa.
Niemniej Lubow Stiepuszowa w swoim artykule broniła tajnego specjalnego oddziału GRU. Napisała, że tajny oddział chroni „narodowe interesy Rosji”. Próbowała też go chronić przed hańbą związaną z dokonaniem morderstwa (i to nieudolnego, co w rozumieniu licznych Rosjan stanowi większy wstyd dla GRU niż samo morderstwo).
Stiepuszowa bowiem zasugerowała, jakoby Skripal był „podwójnym agentem, rezydentem SWR” (wywiad cywilny Rosji), który wciąż szpiegował dla Kremla w Wielkiej Brytanii pod osłoną „legendy rzekomego zdrajcy ojczyzny”. Według pani Stiepuszowej oficerowie Pietrow i Boszirow, zabójcy z tajnego oddziału GRU, mieli udać się do Skripala po informacje, które rzekomo wyszpiegował dla Rosji. Jednak brytyjski wywiad miał otruć Skripala, aby nie dopuścić do przekazania informacji…
4.8. Zapałowski i Rambler.ru, czyli zabij banderowca
Podczas prowokacji granicznej z 2015 r. znaczące rosyjskie media nagłaśniały inicjatywę Zapałowskiego i Bekiera. Potraktowały ją jako klin, który można wbijać między Polaków a Ukraińców. Po to, aby osłabiać ich solidarność wobec rosyjskiego wroga.
W sierpniu 2015 r. popularny kremlowski portal Rambler.ru opublikował artykuł pt. Polaku, znalazłeś banderowca – zabij go!
Cytujemy: „Polska organizacja nacjonalistyczna Falanga rozpoczęła patrolowanie granicy ukraińsko-polskiej, aby zapobiec przedostaniu się uzbrojonych banderowców z radykalnych organizacji ukraińskich na terytorium Polski. Hasła patroli brzmią: <<Śmierć banderowcom>> i <<Polaku, znalazłeś banderowca – zabij go!>>. Niedawno w Internecie pojawił się film na ten temat, przedstawiający uzbrojonych polskich nacjonalistów w kominiarkach.
To nienawistne wystąpienie zostało spowodowane wiadomością, że po głośnej strzelaninie w Mukaczewie zwolennicy Bandery mogą szukać schronienia w Polsce. W szczególności polski historyk Andrzej Zapałowski stwierdził, że bojownicy Prawego Sektora, którzy uciekli w stronę góry Jawornik, udali się w stronę polskiej granicy i prawdopodobnie ją przekroczyli.
Za tym na pierwszy rzut oka nieistotnym wydarzeniem można dostrzec poważny rozłam między ukraińskimi i polskimi nacjonalistami. Jeśli nawet dziś, gdy oficjalne polskie media zachęcają współobywateli do tolerowania neobanderowskich manifestacji w sąsiednim kraju, znajdują się Polacy wypowiadający się z tak agresywnymi hasłami - to co się stanie, gdy zmieni się oficjalne stanowisko Warszawy?”.
4.9. Zapałowski i telewizja Gazpromu
Jednak nie tylko Rambler nagłaśniał prowokację Zapałowskiego i akcję Bekiera. Wspierali ich jeszcze poważniejsi gracze z wielkiej kremlowskiej stacji telewizyjnej NTV, należącej do Gazpromu.
Opisywała to „Gazeta Wyborcza” w artykule z 10 sierpnia 2015 r. Polskie "patrole antybanderowskie". Przy granicy z Ukrainą szukają bojowników Prawego Sektora.
Cytujemy: „W Polsce mało kto słyszał o <<patrolach antybanderowskich>>. W Rosji "manewry" szybko opisała jedna z większych stacji - NTV.
Telewizja należy do gazowego koncernu Gazprom i realizuje politykę Kremla. Materiał o Polakach ukazał się w wiadomościach na początku sierpnia. Na ekranie znajomy obrazek. Trzech mężczyzn w mundurach i z bronią idzie polną drogą. Jeśli nie wie się, kim są owi mężczyźni, jeśli nie zna się kontekstu całej akcji, przedstawiane wydarzenia sprawiają wydarzenia całkiem poważnych.
- Grupa wolontariuszy przeczesuje polskie lasy przy granicy z Ukrainą w poszukiwaniu bojowników Prawego Sektora - oznajmia widzom prezenterka NTV. - Ekstremiści ukryli się w górach Zaporoża, ale mogą przenieść się do krajów sąsiednich. Tak uważa polski ekspert ds. bezpieczeństwa Andrzej Zapałowski - dodaje.
Wspomniany Andrzej Zapałowski był niegdyś posłem z listy Akcji Wyborczej Solidarność, później europosłem LPR. Dziś wykłada na Uniwersytecie Rzeszowskim i jest dyżurnym ekspertem kremlowskiego Radia Sputnik. Przekonuje tam słuchaczy, że propozycje Władimira Putina są jedynym ratunkiem dla Ukrainy.
Falanga nie ukrywa swoich sympatii politycznych. Jej szef Bartosz Bekier jest wiceprzewodniczącym działającej w Polsce prokremlowskiej partii Zmiana. Narodowcy otwarcie wspierają separatystów ze wschodniej Ukrainy. W ubiegłym roku na ich zaproszenie pojechali do Doniecka. Dziś mają zakaz wjazdu do tego kraju wydany przez władze w Kijowie i muszą wspierać rosyjskich rebeliantów zdalnie. Podczas pierwszego z <<antybanderowskich patroli>> jeździli po bieszczadzkich lasach z flagą Noworosji, którą na terenie Donbasu chcą utworzyć rebelianci”.
4.10. Zapałowski, Pravda.ru, pani Stiepuszowa i płot na granicy ukraińskiej
W tym samym okresie (2015 r.) kremlowski i antypolski portal Pravda.ru zaczął promować Andrzeja Zapałowskiego.
Jak już wiemy, portal Pravda.ru pomógł wtedy Zapałowskiemu i falangistom w przeprowadzeniu prowokacji granicznej, gdyż wypromował tę wersję fake newsa o „banderowcach z Mukaczewa”, która:
- brzmiała najgroźniej dla Polski;
- rozeszła się po polskich antyzachodnich mediach;
- i dlatego najgłośniej współbrzmiała z oświadczeniem Zapałowskiego o „banderowcach” rzekomo zagrażających granicy i terytorium RP.
Jednak na tym się nie skończyło. Również w 2015 r. portal Pravda.ru zaczął lansować Andrzeja Zapałowskiego jako przenikliwego eksperta, dbającego o interes Polski.
Kto zajął się promowaniem osoby Andrzeja Zapałowskiego w portalu Pravda.ru?
Antypolska propagandzistka Lubow Stiepuszowa, ewidentnie związana blisko ze służbami specjalnymi Kremla. Ta sama Stiepuszowa, która uczestniczyła w promowaniu mukaczewskiego fake newsa i jego najgroźniej brzmiącej wersji.
W jaki sposób Stiepuszowa promowała Zapałowskiego?
W grudniu 2015 r. pani Stiepuszowa na portalu Pravda.ru zamieściła artykuł Ukraina i Polska rozpoczynają „deokupację” Krymu.
W tekście czytamy: „Prezydent Polski Andrzej Duda poparł pomysł Petra Poroszenki, aby stworzyć <<międzynarodowy mechanizm dla deokupacji i demilitaryzacji Krymu>> /…/
Tymczasem autor polskiego katolickiego dziennika <<Nasz Dziennik>> Andrzej Zapałowski przewiduje nagłą zapaść społeczno-gospodarczą na Ukrainie i masową ucieczkę Ukraińców do Polski. Proponuje budowę płotu na granicy polsko-ukraińskiej, aby zapobiec takiemu scenariuszowi.
Może na tym polega bezpieczeństwo strategiczne Polski, a nie na <<deokupowaniu>> Krymu? Być może Duda o tym myśli. Wniosek ten nasuwa się sam na podstawie faktu, że nie usłyszeliśmy od Dudy poparcia dla ruchu bezwizowego dla Ukrainy”.
Nic nie wiadomo o tym, żeby Zapałowski jakkolwiek zaprotestował przeciwko temu, że cytuje go portal kremlowski i antypolski.
Tymczasem Andrzej Zapałowski w 2015 r. nie mógł być nieświadomy antypolskiego, wrogiego i dywersyjnego charakteru publikacji portalu Pravda.ru.
Rok wcześniej bowiem portal Pravda.ru kłamał, jakoby „batalion artyleryjski Wojska Polskiego wylądował w porcie w Odessie /…/ Według naocznych świadków 16 lipca w porcie w Odessie w atmosferze wielkiej konspiracji wylądowało 12 samobieżnych jednostek artylerii - 152-milimetrowych haubic wyprodukowanych w Czechach. Były oznakowane symbolami Sił Zbrojnych Rzeczpospolitej Polskiej. Były tam także autobusy i ciężarówki /…/ Po rozładowaniu batalionu artylerii, prawdopodobnie z Pierwszej Mazurskiej Brygady Artylerii, polscy żołnierze w pełnym uzbrojeniu udali się na stację kolejową”.
Te prowokacyjne kłamstwa zostały nagłośnione przez polskie media, w tym przez „Gazetę Wyborczą”.
Trudno przypuścić, żeby żywo zainteresowany Ukrainą i zaciekle zwalczający współpracę polsko-ukraińską Zapałowski nie zauważył tych publikacji.
Jeszcze wcześniej zaś portal Pravda.ru skompromitował się na forum międzynarodowym kłamiąc, jakoby ukraiński premier Jaceniuk zamierzał oddać Polsce część swego kraju. O tym też pisała „Gazeta Wyborcza”.
4.11. Zapałowski i Stiepuszowa między Krymem a Kurylami
Promowanie Zapałowskiego przez antypolską propagandzistkę Lubow Stiepuszową trwało w następnych latach.
W 2017 r. pani Stiepuszowa na portalu Pravda.ru zamieściła artykuł Moskwa nie odda ani Krymu, ani Kuryli: Rosja nigdy nie zrzekała się swoich terytoriów.
Artykuł:
- całkowicie opiera się na Zapałowskim i jego prokremlowskich przemyśleniach opublikowanych w polskim antyzachodnim „Naszym Dzienniku”;
- przedstawia Zapałowskiego jako specjalistę od spraw globalnych.
Cytujemy: „Negocjacje dotyczące interesów USA, nie tylko na Ukrainie, ale w szerszym znaczeniu, prowadzi prezydent Donald Trump. Pewien jest tego polski historyk Andrzej Zapałowski /…/ <<Reset w stosunkach amerykańsko-rosyjskich oczywiście nadejdzie, pytanie tylko, jaka będzie cena>> – powiedział w rozmowie z <<Naszym Dziennikiem>> /…/ Zdaniem historyka Krym może stać się kartą przetargową w większym planie politycznym. Można być pewnym, że Rosja nie odda Krymu Ukrainie, tak jak nie odda Japonii Wysp Kurylskich. Nigdy w historii Rosji nie było i nie będzie takiego precedensu dla porzucenia własnego terytorium.
W programie negocjacji najprawdopodobniej znalazła się kwestia Iranu i współpracy Moskwy z Teheranem, a ponadto kwestia Syrii i oczywiście władz w Kijowie. Pośrednio pakiet negocjacji obejmuje także status polityczny Donbasu. <<Rosja robi teraz krok>> – uważa historyk – <<i inicjuje referendum w Donbasie w sprawie samostanowienia dla tego regionu>>.
Tak czy inaczej o powrocie Krymu do Ukrainy można dyskutować w ramach debat politycznych, jednak wszystkie strony doskonale zdają sobie sprawę, że realizacja tego postulatu jest nierealna /…/
Podczas gdy Stany Zjednoczone starają się realizować swoje interesy globalne, w Europie przeważają interesy regionalne. A zatem pojawia się więcej obszarów współpracy z Rosją i budowania jednolitej polityki w stosunkach z Moskwą.
<<Czy przeciętnego Francuza czy Holendra interesuje, w czyich rękach jest Krym? Społeczeństwo tych krajów interesuje przede wszystkim stan gospodarczy własnego kraju>> – uważa historyk.
Poza tym sytuacja na Ukrainie zależy nie tylko od Rosji: kilka krajów realizuje tu swoje interesy. A kto będzie chciał odbudowywać Donbas, jeśli zostanie włączony do zbankrutowanego państwa – Ukrainy?”.
4.12. Zapałowski, Stiepuszowa i migranci, czyli szybkie manewry taktyczno-propagandowe
W lipcu 2021 r. pani Stiepuszowa zamieściła w portalu Pravda.ru artykuł Dziennikarz z Polski: Moskwa i Ankara mają „broń migracyjną”, szykujcie się!
Dokładnie rzecz biorąc, portal Pravda.ru opublikował ten tekst w dniu 16 lipca 2021 r. o godzinie 15:39 (poniżej stanie się jasne, czemu podajemy datę tak szczegółowo).
Cała treść artykułu to wywód Zapałowskiego, zamieszczony przez niego w prokremlowskim magazynie/portalu polskojęzycznym „Myśl Polska” (obecnie zablokowanym jako narzędzie rosyjskiej propagandy).
Portal Pravda.ru streszcza wywód Zapałowskiego następująco: „Polski dziennikarz opowiedział o władcach broni migracyjnej /…/ Sytuacja z nielegalnymi migrantami na granicy białorusko-litewskiej, którą Wilno wcześniej głośno nazywało <<wojną hybrydową>>, może okazać się szersza, niż sądzono. Polska ostrzega: prawdziwy <<cios migracyjny>> jeszcze nie został zadany. I Rosja może za tym stanąć.
Mimo że za napływem uchodźców wielu potrafiło dopatrzyć się motywów działania Aleksandra Łukaszenki, który mścił się za sankcje, nie wszystko jest takie proste. Jak pisze dla Myśl Polska dziennikarz Andrzej Zapałowski: <<Niewielu postrzega tę sytuację jako zapowiedź prawdziwego uderzenia z użyciem broni migracyjnej przeciwko krajom, które Moskwa uważa za nieprzyjazne Rosji i Białorusi>>.
Ponadto Ankara dysponuje również podobną bronią migracyjną. <<Kluczowa jest nośność ich terytorium: mogą zatrzymać tych ludzi lub pomóc w procesie ich przemieszczania się>> – wyjaśnił autor publikacji.
A najciekawsze jest to, że kraje dotknięte migrantami nie powinny oczekiwać potężnej pomocy ze strony UE i państw. Przecież politycy zdolni do podejmowania takich decyzji wolą dystansować się od tej kwestii.
<<...w takich okolicznościach każdy kraj zrobi wszystko, co w jego mocy, aby mieć jak najmniejszy kontakt z tym problemem>> – wyjaśnia Zapałowski”.
Najwyraźniej ten tekst - wychwalający potęgę Rosji, ale ujawniający rolę Moskwy i Mińska w wywołaniu kryzysu migracyjnego - nie spodobał się czujnym mocodawcom pani Stiepuszowej.
Albowiem jeszcze tego samego dnia (16.07.2021) o godzinie 23:45 Lubow Stiepuszowa opublikowała kolejny artykuł „Migracyjny kryzys” na Litwie? To tylko dla rozkręcenia histerii.
W tekście Rosjanka zdystansowała się od swoich wcześniejszych słów. Dokładnie rzecz biorąc, od słów Zapałowskiego, które wcześniej przytaczała i streszczała.
Cytujemy: „Trudno pojąć, skąd na cichej Litwie wziął się kryzys migracyjny z prawdziwego znaczenia… Tak naprawdę nie chodzi o kraj bałtycki, ale o staruszkę-Europę.
Polski dziennikarz Andrzej Zapałowski uważa, że problem z nielegalnymi migrantami na granicy białorusko-litewskiej - który Wilno wcześniej głośno nazywało <<wojną hybrydową>> - może okazać się szerszy, niż sądzono. Prawdziwy <<cios migracyjny>> nie został jeszcze zadany, uważają Polacy. Tym bardziej, że za tym wszystkim stałaby najprawdopodobniej Rosja: <<Niewielu postrzega tę sytuację jako zapowiedź prawdziwego strajku z użyciem broni migracyjnej przeciwko krajom, które Moskwa uważa za nieprzyjazne Rosji i Białorusi>>.
Według litewskiej straży granicznej od początku roku granicę nielegalnie przekroczyło ponad półtora tysiąca osób – to prawie 22 razy więcej niż przez cały ubiegły rok.
Skąd pochodzą ci ludzie na granicy? Władimir Olenczenko, starszy pracownik naukowy w Centrum Studiów Europejskich w Instytucie Gospodarki Światowej i Stosunków Międzynarodowych Rosyjskiej Akademii Nauk, mówił o tym w studiu programu <<Punkt Widzenia>>.
— Liczby podawane przez Litwę raczej nie poruszą nikogo w Europie, gdzie w 2015 r. rozpoczęła się nielegalna migracja do Europy /…/ Wtedy, przypomnę, było ich aż 1,5 miliona rocznie, a według statystyk niemieckich – 2,2 miliona. I oczywiście na tym tle półtora tysiąca osób to kropla w morzu. Powiedziałbym, że w zasadzie wpisuje się to w zwyczajową praktykę migrantów próbujących przekroczyć granicę.
Już w czasach przedpandemicznych kraje bałtyckie były punktem tranzytowym na drodze do krajów UE: ani pod względem sytuacji gospodarczej, ani pod względem możliwości klimatycznych, ani pod względem innych wskaźników wśród migrantów republiki te nie są atrakcyjne do osiedlenia się. Są one interesujące dla migrantów, że tak powiem, jako odskocznia lub po prostu przejście. I dlatego oczywiście hałasu informacyjnego, jaki wywołała Litwa, nie można nazwać inaczej niż histerią. Co więcej, histeryzują, bo nie mają nic lepszego do roboty /…/ Nie, nie sądzę, że jest to jakiś rodzaj akcji. Nie sądzę, żeby Mińsk to zorganizował. Migracja ma po prostu swoje własne kanały /…/ Prawdopodobnie głupotą byłoby stwierdzenie, że Rosja to zorganizowała. Z prostego powodu, że robią to firmy, które zarabiają w ten sposób. Takie firmy nie działają na Białorusi. W większości przypadków są one powiązane z niektórymi firmami na terenie Unii Europejskiej. Mają kontakty. Obiecano im coś. Przekazują im pieniądze. Co więcej, pojawia się konkretna liczba - 15 tysięcy euro. Oznacza to, że zgodziła się z kimś. Dlatego Unia Europejska musi szukać winnych u siebie”.
4.13. Stiepuszowa oraz Piskorski i Rękas, polscy sojusznicy Zapałowskiego
Pani Stiepuszowa promowała również polskich działaczy z otoczenia Zapałowskiego, jego sojuszników.
Tymi sojusznikami są:
- Mateusz Piskorski, założyciel prokremlowskiej Partii Zmiana, oskarżony o szpiegostwo na rzecz Rosji, z którym Andrzej Zapałowski blisko współpracował;
- Konrad Rękas, prawa ręka Piskorskiego, współzałożyciel Partii Zmiana.
W 2020 r. Stiepuszowa opublikowała artykuł Mateusz Piskorski opowiedział nam o polskiej doktrynie „Prometeusz” odnoszącej się do Rosji. W tekście można przeczytać, jakoby celem Polski (a właściwie USA i Wielkiej Brytanii, którym Polska według Piskorskiego i Stiepuszowej podlega) było rozbicie Rosji na wiele państw i państewek. Pani Stiepuszowa opatrzyła artykuł sugestywną mapą „rozbitej Rosji”.
Również w 2020 r. Stiepuszowa opublikowała nagranie (wideo) swojej rozmowy z Mateuszem Piskorskim, zatytułowane prowokacyjnie Polska interwencja w Białorusi. Kiedy?
Wcześniej, w 2016 r. Stiepuszowa opublikowała wywiad z Konradem Rękasem zatytułowany Polska władza: Wróg numer jeden - Rosja. Dwa - własny naród.
W tekście Rękas został przedstawiony jako ekspert Europejskiego Centrum Analiz Geopolitycznych (prokremlowski think tank Mateusza Piskorskiego, który wydał książkę Zapałowskiego).
Również w 2016 r. Stiepuszowa opublikowała kolejny wywiad z Konradem Rękasem zatytułowany „Putinizacja” Polski: „bardzo żałujemy, że u nas nie ma Putina. My wam zazdrościmy”.
Jak wspominaliśmy w poprzednich częściach tego raportu, Rękas wzywał do mordowania Ukraińców. Sprawę opisywała „Gazeta Wyborcza”, która ujawniła też, że Konrad Rękas był chroniony przez prokuraturę pod kontrolą antyzachodniego polityka Zbigniewa Ziobry.
Cytujemy: „Wiceszef partii Zmiana pochwalał mord na Ukraińcach /…/ Prokuratorce wystarczył tydzień, by umorzyć sprawę Konrada Rękasa, który pochwalał zbrodnię na Ukraińcach i zapowiadał jej powtórkę. Wcześniej śledztwo odebrano innemu prokuratorowi, gdy postanowił przesłuchać wicelidera Zmiany /…/ umorzone właśnie przez prokuraturę postępowanie /…/ dotyczyło /…/ jego aktywności z 2018 r.
Na kilku portalach Rękas pisał wtedy: <<Skoro straszą nas [Ukraińcy] drugą rzezią wołyńską – powtórzymy Sahryń!>>. Jeden z tekstów kończył tak: <<Takie Sahrynie będzie komu powtórzyć! (…) Dziś w takiej sytuacji nie mogłaby nam zadrżeć ręka>>.
Do czego nawiązywał? W Sahryniu koło Hrubieszowa w 1944 r. polscy partyzanci dokonali zbrodni na ukraińskiej ludności cywilnej. Zabito od 700 do 1200 osób, z tego 680 cywilów znanych z imienia i nazwiska, w tym 370 kobiet i dzieci. Nie byli przypadkowymi ofiarami akcji zbrojnej. Zeznania świadków wskazują, że dokując zbrodni na cywilach, partyzanci upewnili się, jakie jest ich pochodzenie czy wyznanie. Rękas dowodził jednak w swych tekstach, że zbrodnia w Sahryniu była <<uderzeniem uprzedzającym banderowską napaść na Polaków>>. Dodawał, że w dobie odradzającego się banderyzmu, <<jeśli trzeba – uderzymy pierwsi!>>.
Prokuraturę o jego publikacjach zawiadomił Związek Ukraińców w Polsce. Bez skutku. Jak podała <<Rzeczpospolita>>, Prokuratura Rejonowa Warszawa Praga Południe umorzyła śledztwo 21 lutego, na trzy dni przed inwazją Rosji na Ukrainę”.
Należy również odnotować, że Rękas:
- zaczynał jako działacz antyzachodni w regionie lubelskim, gdzie utrzymywał kontakty z pogrobowcami tzw. moczaryzmu (PRL-owski nurt polityczny łączący komunizm z nacjonalizmem, antysemityzmem i ukrainofobią, związany z Mieczysławem Moczarem, b. ministrem spraw wewnętrznych PRL i agentem kremlowskiego wywiadu wojskowego GRU);
- należał do licznych antyzachodnich ugrupowań politycznych, zarówno prawicowych, jak i populistyczno-lewicowych (Stronnictwo Narodowe „Szczerbiec”, Prawica Narodowa, Stronnictwo Narodowo-Demokratyczne, Samoobrona RP);
- działał też w Szkocji, gdzie tamtejsze media wskazywały go jako prowokatora szerzącego fake newsa o rzekomo rasistowskich poglądach szkockiej premier Nicoli Sturgeon;
- blisko współdziałał znajomość z ultrareligijnym fanatykiem proputinowskim, wykładowcą uniwersyteckim Adamem Wielomskim.
Wielomski:
- to współpracownik Rękasa ze skrajnie antyzachodniego portalu Konserwatyzm.pl;
- publicznie wychwalał Putina jako Boże narzędzie, tzw. „katechon” (w języku teologów to greckie słowo oznacza zaporę dla Szatana);
- zgłaszał Rękasowi swoją chęć do kolaboracji z reżimem, który Putin mógłby ustanowić w Polsce po najeździe na nasz kraj (!).
Poniżej cytujemy artykuł portalu WP.pl, który następująco opisał powyższą komunikację Rękasa z Wielomskim.
„W internecie można znaleźć także screenshoty wypowiedzi na Facebooku z września 2013 r. innego eksperta tego think tanku, Konrada Rękasa, i profesora Uniwersytetu Przyrodniczo-Humanistycznego w Siedlcach Adama Wielomskiego. Obydwaj związani są z portalem Konserwatyzm.pl, serwisem bliskim m.in. ultranacjonalistycznej organizacji Falanga, która również na łamach swojego własnego portalu chętnie publikuje wywiady z Duginem /głównym ideologiem Kremla/ oraz inne materiały wychwalające jego koncepcje. «Jeśli któregoś kolejnego 17 IX (w ten raczej już nie zdążą) Rosjanie zaatakują Polskę, to zawczasu zgłaszam mój akces do kolaboranckiego rządu na czele którego będzie stał Konrad Rękas» – pisze na Facebooku profesor. Pracownik ECAG [think tank podejrzanego o szpiegostwo Mateusza P., w którym pracuje Rękas] odpowiada mu równie wymownie: «Nasi idą :)» oraz «Niestety na razie interweniować mają [Rosjanie – przyp. red.] tylko na Ukrainie. Na NATO jeszcze przyjdzie czas :)”.
4.14. Zapałowski, Stiepuszowa i Siergiej Stankiewicz
Kończąc wątek Lubow Stiepuszowej odnotujmy, że:
- natrafiliśmy także na interakcję pomiędzy Zapałowskim a znaczącym działaczem z Rosji promowanym przez panią Stiepuszową;
- interakcja miała miejsce w jednym z najważniejszych mediów putinowskiej Rosji.
Chodzi o Siergieja Stankiewicza. Stankiewicz to:
- były rosyjski polityk;
- były kremlowski dyplomata, który działał w Polsce;
- putinowski reżimowiec objęty w 2023 r. sankcjami przez Ukrainę i Łotwę za szerzenie propagandy Kremla.
Pani Stiepuszowa w swoich publikacjach przedstawiała Stankiewicza jako poważnego eksperta ds. międzynarodowych (np. w 2014 r. Stiepuszowa opublikowała artykuł Politolog, analityk Fundacji Anatolija Sobczaka Siergiej Stankiewicz o decyzjach szczytu NATO).
Tymczasem w 2020 r. główna kremlowska agencja informacyjna TASS opublikowała artykuł Bitwa o Warszawę: jak Rosja i Polska mogłyby powrócić do dobrosąsiedzkich stosunków?
Artykuł przedstawia dwugłos Zapałowskiego i Stankiewicza dotyczący:
- sposobów na polepszenie stosunków między Polską a putinowską Rosją;
- wraku polskiego samolotu prezydenckiego, rozbitego w Smoleńsku.
Cytujemy: „Andrzej Zapałowski, historyk, były europoseł, podzielił się z TASS swoją opinią na temat wyjścia z impasu: co Moskwa i Warszawa mogą zrobić, aby przywrócić wzajemne więzi. <<Obydwa kraje muszą nauczyć się odróżniać interesy swojej przyszłości od traum historycznych zadanych w przeszłości. Przełamywać drażliwe sprawy w naszych dwustronnych stosunkach można by jeszcze długo - ale ani my, ani Wy nie mamy na to czasu. W Polsce, szczególnie wśród młodych ludzi, coraz bardziej widać pragmatyczną troskę o nasze interesy narodowe. Jednym z nich jest stabilny i bezpieczny rozwój. Tymczasem część światowych mocarstw stara się wykorzystać trudną przeszłość stosunków rosyjsko-polskich, aby „związać” oba kraje. Tak, aby Polska była w ciągłym konflikcie z Rosją, ona zaś ze swej strony koncentrowałaby część swoich wysiłków na Polsce. W poszukiwaniu wyjścia z tego schematu inicjatywa przysługuje Moskwie. Przecież Warszawa nie prowadzi dziś zupełnie niezależnej polityki międzynarodowej – mówi działacz społeczny, kierujący rzeszowskim oddziałem Polskiego Instytutu Badań Geopolitycznych.
Zapałowski ma też konkretną propozycję, która pozwoliłaby poprawić stosunki rosyjsko-polskie. To przewiezienie do Warszawy wraku samolotu, którym w 2010 roku rozbił się pod Smoleńskiem prezydent Polski Lech Kaczyński. Część warszawskiego establishmentu politycznego nadal uważa Rosję za odpowiedzialną za katastrofę lotniczą. Inni ze względów natury etycznej chcieliby po prostu, aby resztki samolotu wróciły do ojczyzny.
Historyk i politolog, specjalista ds. Polski Siergiej Stankiewicz powiedział TASS, że uważa przekazanie resztek wraku za dobry pomysł, ale wzywa do ostrożności. „Najlepiej byłoby to zrobić nie bezpośrednio, ale przez pośredników. W przeciwnym razie mogą pojawić się trudności. Jeśli po prostu przekaże się stronie polskiej to, co zostało z samolotu, wówczas u niej może pojawić się pokusa, aby odnajdywać ślady sabotażu, który rzekomo doprowadził do katastrofy. Ich znajdowanie byłoby politycznie wygodne, szczególnie gdy weźmiemy pod uwagę, że Polska spodziewa się wyborów prezydenckich w maju. Właśnie w obawie przed spekulacjami rosyjscy przywódcy wstrzymują się przed tym krokiem. Niemniej wrak samolotu rzuca cień na stosunki rosyjsko-polskie. Dlatego nie ma wątpliwości, że na pewno warto byłoby sprawę doprowadzić do końca – konkluduje Stankiewicz”.
5. Zapałowski, Zwiezda, ministerstwo obrony Rosji i prowokacja przemyska z 2016 r.
Wśród rosyjskich mediów promujących Andrzeja Zapałowskiego znajduje się również Zwiezda - oficjalne medium kremlowskiego ministerstwa obrony.
Zwiezda to kanał telewizyjny, jak również cotygodniowy magazyn/portal Jeżeniedielnik Zwiezda (Tygodnik Gwiazda), działający w sieci pod adresem ZvezdaWeekly.ru.
Także tygodnik/portal Jeżeniedielnik Zwiezda stanowi oficjalne medium rosyjskiego ministerstwa obrony i armii.
Gdy otwieramy stronę główną ZvezdaWeekly.ru, widzimy następujące rubryki stałe: „Armia Rosji”, „Geopolityka”, „Skład Broni”, „Historia” i „Najnowszy Numer”.
Tygodnik/portal kremlowskiej armii ZvezdaWeekly.ru cytował i promował Andrzeja Zapałowskiego. Raz porównał go nawet do biblijnych proroków.
5.1. Zapałowski jako prorok Zwiezdy
W 2019 r. tygodnik/portal ZvezdaWeekly.ru opublikował artykuł Przeciw Rosji w dumnym osamotnieniu. Dlaczego Warszawa sprzeciwia się nowym gazowym projektom.
Pointę tekstu stanowi fragment opatrzony śródtytułem „Głos wołającego w Polsce”.
Cytujemy: „Swego czasu polski ekspert ds. bezpieczeństwa Andrzej Zapałowski - obecnie członek koalicji eurosceptycznych nacjonalistów „Konfederacja” - tak komentował politykę polskich władz: <<Cały czas stoimy przed problemem bezrefleksyjnego wsparcia Ukrainy kosztem naszych interesów na wschodzie. Przypomnę, że projekt budowy gazociągu Jamał-Europa przez Polskę do Europy Zachodniej został odrzucony ze względów politycznych, gdyż nie chciano zaakceptować wykluczenia z niego Ukrainy. Konsekwencją tego jest budowa Nord Stream II, z której Polska została wykluczona. Niemcy i inni nasi partnerzy z UE nie mieli takich samych dylematów jak my. Tutaj widzimy, że kosztem naszych strategicznych interesów gospodarczych i bezpieczeństwa wspieramy państwo, które nie dało nam nic w zamian, a co więcej, w swojej polityce wewnętrznej nadal prowadzi politykę antypolską>> – podsumował Andrzej Zapałowski.
Warto jednak zaznaczyć, że taka opinia jest głosem wołającego na pustyni w Polsce. Polskie elity polityczne, zapominając o interesach gospodarczych swojego kraju, już dawno uczyniły z niego instrument amerykańskiej polityki zagranicznej. A Warszawa, na przekór swojej dumnej samotności, bez względu na wszystko będzie kontynuować antyrosyjski kurs polityki zagranicznej”.
Rzecz jasna, „głos wołającego na pustyni” (w dawniejszych wersjach: „na puszczy”) to cytat z Biblii (Iz 40, 3; Mt 3, 3; Mk 1, 3; Łk 3, 2; J 1, 23).
Widzimy tu oczywiste nawiązanie do Izajasza i Jana Chrzciciela - czyli proroków natchnionych przez Boga, którzy próbowali odwodzić swój lud od błędnych i/lub grzesznych działań.
Zatem oficjalne medium rosyjskiego ministerstwa obrony przedstawia Zapałowskiego jako prawego i rozsądnego Polaka, jako głos sumienia, jako kandydata na męża stanu, który bezskutecznie próbuje zawrócić swój zepsuty kraj ze złej drogi. A ta zła droga to sprzeciwianie się Rosji.
5.2. Zwiezda broni Zapałowskiego przed Myrotworcem
W 2021 r. tygodnik/portal kremlowskiej armii ZvezdaWeekly.ru zamieścił artykuł Polska i Ukraina: nacjonalistyczna międzynarodówka.
Tekst atakuje m.in. ukraiński ośrodek Myrotworec (Myrotvorets Center), który zwalcza działalność antyukraińską i siłą rzeczy zajmuje się również Andrzejem Zapałowskim.
Myrotworec tak podsumował działalność Zapałowskiego na swojej stronie internetowej: „Atak na suwerenność i integralność terytorialną Ukrainy. Udział w próbach legalizacji okupacji Krymu.
Udział w operacjach informacyjnych Rosji (kraju agresora) mających na celu zniszczenie dowodów zbrodni rosyjskiego agresora i jego wspólników na Ukrainie.
Rozpowszechnianie kremlowskich narracji propagandowych.
Jeden z przywódców partii Konfederacja, ekspert ds. bezpieczeństwa narodowego. Współorganizator akcji blokady przejścia granicznego na granicy polsko-ukraińskiej w interesie rosyjskiego agresora”.
W odpowiedzi na to tygodnik/portal kremlowskiej armii ZvezdaWeekly.ru napisał: „W 2016 roku pojawił się portal Myrotworec, specjalnie po to, by śledzić nieprawomyślnych. To coś w rodzaju czarnej listy, na którą wejście mogło kosztować życie, jak swoją drogą miało to miejsce w przypadku Ołesia Buzyny. A rok później na liście Myrotworca znalazł się minister obrony narodowej Antoni Macierewicz (no bo po co marnować czas na pomniejsze postaci!), ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski, historyk Andrzej Zapałowski, rekonstruktor przemyski Mirosław Majkowski /…/”.
Wspomniany Ołeś Buzyna to prokremlowski propagandzista z Kijowa, zabity przez nieznanych sprawców w 2015 r.
Ekspert ukraiński Anton Szechowcow analizował sprawę Olesia Buzyny rozważając różne możliwości jak np.:
- zamordowanie Buzyny przez ukraińskich nacjonalistycznych radykałów;
- zamordowanie Buzyny w związku z walkami pomiędzy różnymi odłamami ekipy prokremlowskiego prezydenta Janukowycza;
- zamordowanie Buzyny przez rosyjski wywiad w celu zrzucenia winy na ukraińskich antykremlowskich aktywistów.
Kim zaś jest Mirosław Majkowski, również wspomniany w tekście ZvezdaWeekly.ru? To antyukraiński i prorosyjski działacz z Przemyśla, blisko związany i współdziałający z Zapałowskim.
Poniżej przedstawimy:
- fakty dotyczące współpracy Zapałowskiego z Majkowskim;
- antyukraińską i prorosyjską działalność Majkowskiego;
- fakt wskazujący na zainteresowanie telewizji Zwiezda (oficjalne medium rosyjskiego ministerstwa obrony) działalnością Zapałowskiego i Majkowskiego w Przemyślu.
5.3. Zapałowski i Majkowski
W dniu 13 marca 2012 r. Andrzej Zapałowski wszedł do zarządu stowarzyszenia Wspólnota Samorządowej Doliny Sanu razem z Mirosławem Majkowskim. Majkowski został wiceprezesem, a Zapałowski członkiem zarządu.
Twórców stowarzyszenia Andrzej Zapałowski znał zapewne już wcześniej. W wyborach samorządowych 2010 r. bowiem Zapałowski bez powodzenia kandydował z ramienia komitetu o tej samej nazwie (Wspólnota Samorządowej Doliny Sanu) na urząd prezydenta Przemyśla oraz do rady miasta.
Jak podaje portal OKO.press, w 2014 r. Mirosław Majkowski „startował jako kandydat komitetu, któremu szefował Andrzej Zapałowski, były europoseł Ligi Polskich Rodzin. To znany przemyski narodowiec, powiązany z prokremlowską partią Zmiana i jej prezesem Mateuszem P. (który usłyszał niedawno zarzuty szpiegostwa na rzecz Rosji). Zapałowski nie ukrywa swojego antyukraińskiego nastawienia. W grudniu 2015 r. wysłał list do szefa MSW Mariusza Błaszczaka z postulatem postawienia na polsko-ukraińskiej granicy płotu o długości 500 km”.
W dniu 21 lutego 2018 r. Zapałowski i Majkowski razem weszli do zarządu Przemyskiego Stowarzyszenie Przyjaźni Polsko-Węgierskiej im. Obrońcow Twierdzy Przemyśl.
Zapałowski został wiceprezesem zarządu, a Majkowski - członkiem zarządu.
W dniu 4 stycznia 2024 r. Zapałowski przeszedł do komisji rewizyjnej stowarzyszenia przekazując funkcję wiceprezesa Mirosławowi Majkowskiemu.
5.4. Działalność Majkowskiego
Majkowski to rekonstruktor historyczny, który:
- w 2013 r. zorganizował i wyreżyserował „rekonstrukcję rzezi wołyńskiej” w Radymnie;
- w 2014 r. kandydował na prezydenta Przemyśla przy pomocy Zapałowskiego i postulował usunięcie nazw ulic upamiętniających Ukraińców;
- według jednego z informatorów portalu OKO.press jest „członkiem nacjonalistycznej siatki, która oplata całą Polskę, ale jest szczególnie aktywna na wschodzie. To /…/ kibice, narodowcy, prawicowi politycy, grupy paramilitarne, grupy rekonstrukcyjne”.
W lutym 2014 r. - kilka dni po najkrwawszych starciach na kijowskim Majdanie - Mirosław Majkowski opublikował artykuł, w którym:
- napisał, że „Euromajdan to Banderomajdan”;
- oskarżył prozachodnich Ukraińców o neonazizm i napaść na funkcjonariuszy bezpieczeństwa prokremlowskiego prezydenta Wiktora Janukowycza.
Artykuł ukazał się w „Życiu Międzynarodowym” wydawanym przez MSZ Federacji Rosyjskiej pod nadzorem ministra Sergieja Ławrowa. Jak mówi ekspert Marcin Rey, „nie pozwala się tam /…/ publikować byle komu”.
W czerwcu 2014 r., a więc już po aneksji Krymu, Majkowski wystąpił w flagowym propagandowym programie rosyjskiej telewizji „Rossija-1”, gdzie skarżył się na „szalejący na Podkarpaciu banderyzm”. W programie wystąpił też znany już nam Konrad Rękas (rok później - wiceprezes prorosyjskiej partii Zmiana, cztery lata później - publicznie wzywający Polaków do mordowania Ukraińców).
W sierpniu 2014 r. Mirosław Majkowski pojechał do obwodu kaliningradzkiego, gdzie uczestniczył w rekonstrukcji bitwy pod Gusiewem, a następnie do Moskwy. Potem w rozmowie z polskim lokalnym portalem Nowiny24.pl zachwycał się Rosją. Cytujemy: „Zawsze uprzejmie nam pomagano. Gdy pojawialiśmy się w sklepie i restauracji witały nas uśmiechy. Ci ludzie wiedzieli, że jesteśmy Polakami. Jednak nie odczuliśmy żadnej wrogości, jak chciałaby oficjalna propaganda”.
W 2015 r. Majkowski zaczął tworzyć na Podkarpaciu oddziały paramilitarne (portal OKO.press podaje, że w 2015 r. Majkowski i jego „żołnierze” podpisali umowę z prezydentem miasta Robertem Chomą, w której zobowiązali się, że w razie konfliktu siłowego/zbrojnego będą bronić Przemyśla);
5.4.1. Majkowski w rosyjskim mundurze
W listopadzie 2015 r. Majkowski wraz z Aleksandrem Mininem (konsul generalny Federacji Rosyjskiej w Krakowie) zorganizował uroczystość na cześć carskich żołnierzy poległych na I wojnie światowej w Bełwinie pod Przemyślem.
Podczas uroczystości:
- Majkowski wystąpił przebrany w strój żołnierza armii rosyjskiej z szablą u boku;
- eksponowano carskie i inne rosyjskie symbole;
- tuż obok siebie, w porządku naprzemiennym wyeksponowano flagi polskie i rosyjskie, tworząc fałszywe wrażenie rzekomego braterstwa między Polską a Rosją.
Ktoś usunął z sieci artykuł portalu Nowiny24.pl opisujący uroczystość, niemniej zapomniał usunąć fotogalerię. Dlatego dołączamy do tego raportu zdjęcia z uroczystości, włącznie ze zdjęciem Majkowskiego w rosyjskim mundurze.
5.5. Zapałowski, Majkowski i upamiętnianie cara Mikołaja
W 2022 r. Andrzej Zapałowski jawnie wsparł Majkowskiego i jego projekt zorganizowania uroczystej rekonstrukcji historycznej tryumfalnego wjazdu rosyjskiego cara Mikołaja II do Przemyśla.
Wjazd miał miejsce w 1915 r. po tym, jak miasto zostało zdobyte przez carską armię. Dla ludności miasta oznaczało to głód i prześladowania ze strony rosyjskiego okupanta.
Należy podkreślić, że Majkowski organizował, a Zapałowski wspierał rekonstrukcję tryumfu kremlowskiego władcy w lecie 2022 r. Zatem wtedy, gdy:
- nowy kremlowski władca Władimir Putin mordował Ukraińców;
- Polacy bali się, że rosyjska agresja uderzy również w nasz kraj.
5.6. Prowokacja przemyska z 2016 r.
Mirosław Majkowski przez lata uczestniczył w podsycaniu nastrojów antyukraińskich w Przemyślu.
Portal OKO.press opisuje to następująco: „Momentem zwrotnym był współorganizowany przez Majkowskiego Marsz Orląt Przemyskich w 2014 r. Działacze Młodzieży Wszechpolskiej, ONR, członkowie organizacji paramilitarnych i kibice przemaszerowali pod pomnik Jana Pawła II. Z pochodniami dłoniach, defilowali jak żołnierze. Majkowski szedł na czele. <<Chodzi o to, aby zmobilizować naszą młodzież do obudzenia w sobie ducha patriotyzmu i dumy narodowej>> – tłumaczył dziennikarzom.
– Hasłem przewodnim było: Znajdzie się kij na banderowski ryj – mówi dr Stanisław Stępień, dyrektor Południowo-Wschodniego Instytutu Naukowego. – Przy moim stanowczo negatywnym stosunku do Bandery i wielokrotnie wyrażanym potępieniu rzezi wołyńskiej, uważam, że karygodne jest wykrzykiwanie haseł nawołujących do nienawiści pod pomnikiem rzecznika sprawy ukraińskiej i pojednania.
Napięcie sięgnęło zenitu 26 czerwca 2016 r. Odbywająca się co roku procesja religijna upamiętniająca strzelców siczowych Ukraińskiej Armii Galicyjskiej została zakłócona. UAG walczyła w latach 1918–1920 r. pod wodzą Semena Petlury u boku Józefa Piłsudskiego. W procesji szły całe rodziny prawosławnych i grekokatolików z dziećmi.
Kilkudziesięciu osiłków usiłowało zatrzymać przemarsz. Doszło do przepychanek. Na jednym z uczestników rozerwano koszulę. – Dawno nie widziałem takiej agresji skierowanej przeciwko duchownym, dzieciom, starszym osobom. Moje synowe były zaskoczone i przerażone. Agresorzy byli zorganizowaną, karną grupą słuchającą jednolitej komendy – wspomina Krzysztof Stanowski, były wiceminister spraw zagranicznych, który wraz z kilkoma działaczami przyjechał do Przemyśla specjalnie na to wydarzenie.
Kilka dni później Majkowski wydał oświadczenie, w którym zapewniał, że nie miał nic wspólnego z akcją podczas procesji.
Ale przed samym wydarzeniem w internecie mobilizował do organizowania protestów. A bezpośrednio po wydarzeniu, na Facebooku, chwalił Młodzież Wszechpolską: <<Brawo za dobrą pokojową akcję MW. Ukraińcy TAK. Banderyzm OUN UPA NIE! Kto wiatr sieje ten burze zbiera…>>”.
W 2019 r. Sąd Rejonowy w Przemyślu wymierzył kary od sześciu do 14 miesięcy ograniczenia wolności dziewiętnastu osobom oskarżonym o zakłócenie procesji.
A co stało się rok później?
5.7. Procesja z 2017 r. i telewizja Zwiezda
Rok później, 2017 r. ukraińska procesja religijna upamiętniającą strzelców siczowych znów odbyła się w Przemyślu - tym razem pod specjalną ochroną.
Świadkowie tego wydarzenia mówią o wzmocnionych oddziałach policji, a nawet o wojsku z bronią gładkolufową, które ochraniało procesję.
Władze bały się, że uczestników znów ktoś może napaść. Wzywały mieszkańców, żeby zachowywali spokój i nie dali się sprowokować.
Jednak niektórzy, niestety, najwyraźniej liczyli na prowokację. Do Przemyśla przyjechali bowiem reporterzy telewizji Zwiezda. Oficjalnej telewizji rosyjskiego ministerstwa obrony, której tygodnik/portal bronił i wychwalał Zapałowskiego.
Jeden z naszych informatorów z przyczyn zawodowych dokładnie obserwował przebieg procesji. Informator stwierdza, że:
- widział reporterów Zwiezdy z logiem tej stacji na mikrofonach;
- reporterzy rosyjskich mediów nie bywają ot, tak wysyłani do każdego miasta, w którym może dojść do niepokojów;
- skoro szefowie Zwiezdy wysłali swoich ludzi do Przemyśla, to musieli być dobrze zaznajomieni z sytuacją w mieście i antyukraińskim klimatem wytworzonym tam przez Zapałowskiego i Majkowskiego.
Informator deklaruje, że w razie potrzeby zaświadczy o tym wszystkim przed sądem.
5.8. Zapałowski i polsko-izraelska kolonizacja Ukrainy
Twórcy tego antyukraińskiego klimatu chcieli nie tylko atakować Ukraińców żyjących w Polsce. Chcieli też stworzyć wrażenie, że samej Ukrainy zaraz nie będzie.
W 2017 r. działalnością Majkowskiego zainteresował się pisarz Ziemowit Szczerek, który opublikował wtedy artykuł w tygodniku „Polityka” Kto chce skłócić Polaków i Ukraińców?
W artykule Szczerek zagłębia się w bardzo bliskie, choć niezbyt jasne relacje między Majkowskim a Zapałowskim. Przedstawia też wizje przyszłości, które snuł ten drugi.
Cytujemy: „Majkowski nie zawsze był tak daleko na prawo – mówi mi Andrzej Orzechowski, aktywista, który go dobrze zna: – Utwardziły go ataki liberałów. Ale zaczęło się już od 2010 r., od jego startu z komitetu wyborczego Dolina Sanu, za którym stoi Andrzej Zapałowski. Polityczny guru Majkowskiego.
Zapałowski to postać ciekawa. Były europoseł LPR. Geopolityk. Ekspert Radia Maryja, TV Trwam. I Sputnika. Publicysta portalu geopolityka.org prowadzonego przez Europejskie Centrum Analiz Geopolitycznych, którym zarządza Mateusz Piskorski z partii Zmiana. Wypowiada się regularnie dla rosyjskich mediów, choć, jak twierdzi, nigdy żadnych pieniędzy za to nie wziął.
Przyjmuje mnie w gabinecie pełnym książek, całym w drewnie. Na regale nad biurkiem wyrzeźbiona sowa. Zanurzyliśmy się w odmęty geopolitycznych strategii.
– USA i Rosja wspomagają nacjonalistów w zachodniej Ukrainie – mówi. – Dla USA to wzmacnianie potencjału antyrosyjskiego. Dla Rosji – separatyzm. Rosjanie podjęli decyzję, żeby odłączyć od Ukrainy Hałyczynę, bo bez niej zawsze wygra na Ukrainie opcja rosyjska /…/.
Ale Zapałowski dopiero się rozpędza. – Niech pan weźmie pod uwagę wariant, że dojdzie do wydzielenia się Galicji w samodzielny podmiot, który nie będzie w stanie samodzielnie funkcjonować – mówi. – Później naciski Niemiec, innych krajów, federalizacja z Polską. I może się pojawić kwestia zmiany granic administracyjnych w ramach federalnego państwa.
To nie wszystko.
– Uważam – mówił Zapałowski – że Izrael może chcieć stworzyć na terenie Ukrainy zastępczy region egzystencjonalny. Nie dziwi mnie to, w końcu to 7-mln państwo otoczone przez 150 mln Arabów. Niech no Saudowie zdobędą od Pakistanu bombę atomową”.
6. Sputnik, Regnum i NewsBalt
W 2017 r. skądinąd prawicowy portal Fronda.pl krytycznie nagłośnił działalność niemniej prawicowego Andrzeja Zapałowskiego jako prokremlowską i niebezpieczną.
Portal zamieścił bowiem artykuł eksperta Marcina Reya zatytułowany Marcin Rey: Andrzej Zapałowski i rosyjski Sputnik.
Rey na wstępie określa Zapałowskiego jako „głównego agitatora antyukraińskiego już nie tylko na Podkarpaciu, ale chyba w całej Polsce”.
Tekst Marcina Reya jest bardzo cenny, ponieważ szczegółowo opisuje regularne lansowanie Zapałowskiego przez kremlowskie i prokremlowskie media. A spora część publikacji tych mediów jest dziś dla nas niedostępna ze względu na blokadę wojenną. Zostały zablokowane w naszym kraju jako antyzachodnie i antypolskie, związane z władzami i służbami Rosji.
Poniżej przedstawiamy obszerne cytaty z tekstu Reya.
„Zaczniemy od rosyjskiego Sputnika /radio i portal stanowiące tubę propagandową Kremla na zagranicę/, którego Zapałowski jest regularnym gościem i źródłem. Wyszukiwanie nazwiska Zapałowskiego na stronie Sputnika daje 35 wyników, czyli prawie tyle, ile wyszukiwanie Janusza Korwina-Mikke, a to jest osiągnięcie /…/ W ostatnim materiale przestrzega was przed elementem banderowskim i kryminogennym z Ukrainy: <<do Polski będą się przedostawały nie tylko osoby zarażone szowinizmem banderowskim, ale będą też przedostawały się osoby z kręgów kryminalnych>> /…/ Zapałowski promuje ideę budowy muru z zasiekami na granicy z Ukrainą. Nie znam żadnej jego wypowiedzi o fortyfikowaniu granicy z Obwodem Kaliningradzkim czy oczywiście z Białorusią” - pisze Rey. A następnie podaje fakty, które wskazują, że działalność propagandowa Zapałowskiego jest prowadzona w porozumieniu z polityczną i propagandową agenturą Kremla.
„Prawie tak często jak w Sputniku Zapałowski wypowiada się w Naszym Dzienniku, prawie zawsze w wywiadach prowadzonych przez Mariusza Kamienieckiego. Mnie najbardziej się podoba ten, w którym stara się wybielić Baszara al-Assada i Putina z odpowiedzialności za niedawny atak chemiczny na niewinnych cywilów, w ślad za cynicznymi wykrętami Sergieja Ławrowa, którego zdęcie ilustruje materiał w gazecie księdza Rydzyka.
4 stycznia Zapałowski udziela Kamienieckiemu wywiadu p.t. „Pozwoliliśmy Ukraińcom wejść nam na głowę”. Jego rosyjskojęzyczna wersja ukazuje się natychmiast, tego samego dnia na stronie Antifashist.com, czyli portalu tzw. Komitetu Ocalenia Ukrainy – organizacji grubych ryb reżimu Janukowycza siedzących na emigracji w Moskwie. Tak szybko, że aż trudno uwierzyć, że to nie Zapałowski zadbał o podesłanie tekstu do kremlowskich pseudo-Ukraińców na uchodźctwie u Putina /…/.
Wywiady w Sputniku prowadzi z Zapałowskim sam Leonid Sigan, który /…/ już w 1943 roku pracował na froncie informacyjnym ZSRR jako spiker stacji radiowej Związku Polskich Patriotów w Moskwie. <<Z dumą myślę, że wówczas byłem potrzebny, chociaż nie trafiłem na front>>, wspominał kiedyś Sigan. ZPP był organizacją polskich komunistów powołaną przez Stalina, a jego celem miało być przygotowanie gruntu do przejęcia władzy przez komunistów w Polsce po zakończeniu wojny /…/
Zapałowski stracił czujność i poszedł w inwektywy, kiedy ujawniłem jego sweet-focię zrobioną, kiedy przyjmował w Rzeszowie Andrija Wypołzowa z rosyjskiej agencji informacyjnej Regnum. Tymczasem innego <<publicystę>> tej kremlowskiej placówki, kerczanina z Moskwy Stanislawa Stremidlowskiego (Станислав Стремидловский), Zapałowski zaprosił na grupę dyskusyjną <<Geopolityka i Geostrategia>>, której jest administratorem wraz z Leszkiem Sykulskim, ulubieńcem Aleksandra Dugina w Polsce /…/
Agencję Regnum, działającą też jako Agencja Rex, nadzoruje wysoki urzędnik kremlowski Modest Kolerow, kontrolujący szefa okołorządowej agencji pseudo-obserwatorów wyborczych CIS-EMO Aleksieja Koczetkowa. Koczetkow już w 2004 roku założył w Rosji swoje Europejskie Centrum Analiz Geopolitycznych, którego polską filią jest działający od 2007 roku pod tą samą nazwą <<think-tank>> Mateusza Piskorskiego. Polski lub raczej /…/ polskojęzyczny ECAG stał się głównym podwykonawcą CIS-EMO. Zapałowski był uczestnikiem tych ekip przytakiwaczy legitymizujących prawidłowość wyborów, których wynik pasuje Putinowi, na przykład, kiedy Janukowycz został prezydentem i publikował swoje wypracowania geopolityczne na portalu ECAG.
Zapałowski wielokrotnie wypowiadał się lub był cytowany dla Agencji Regnum / Rex i to od dawna – na przykład w tym tekście Warszawa nie chce widzieć zagrożenia faszystowskiego na Ukrainie, w którym na Zapałowskiego powołuje się kto? Stremidlowski, ten właśnie, którego Zapałowski zaprosił na swoją i Sykulskiego grupę dyskusyjną Geopolityka i Geostrategia. Ostatnie wykorzystanie Zapałowskiego przez Regnum / Rex datuje się na 3 kwietnia b.r.. Wyszukiwanie jego nazwiska <<Запаловский>> na portalu Regnum daje 28 trafień. Wniosek: Piskorski siedzi w areszcie ABW pod zarzutem szpiegostwa na rzecz Rosji, ale to między innymi Zapałowski jest kontynuatorem współpracy medialnej między agencją Regnum / Rex a środowiskiem myślicieli geopolitycznych ze stajni Piskorskiego, sformalizowanej uroczystym porozumieniem między Piskorskim a Wypołzowem” - czytamy w artykule.
Dalej Rey pisze: „Wypołzow zawarł porozumienie z ECAG jako przedstawiciel agencji Newsbalt, która jest kaliningradzką placówka agencji Regnum / Rex, zajmująca się przede wszystkim pokryciem medialno-dezinformacyjnym krajów bałtyckich i Polski. Przykładem tego działania Wypołzowa było nadanie rozgłosu w Rosji putinofilskiej wypowiedzi pułkownika Krzysztofa Gaja, wtedy eksperta Narodowego Centrum Studiów Strategicznych, później wysokiego urzędnika MON zajmującego się obroną terytorialną, odesłanego na emeryturę po moim artykule. To ten Wypołzow, który wstąpił do Zapałowskiego do Rzeszowa podczas wycieczki objazdowej po pomnikach sowieckich.
Agencja Regnum / Rex Modesta Kolerowa pokrywa się osobowo i organizacyjnie z rosyjskim Międzynarodowym Instytutem Nowych Państw (Международный институт новейших государств), która ma klona pod nazwą Fundacja Międzynarodowy Instytut Nowych Państw, we władzach którego zasiadają Mateusz Piskorski (no już nie zasiada, bo siedzi), Jacek Cezary Kamiński i szef podmiotu nadrzędnego Aleksiej Martynow (Алексей Мартынов). Podmiot jest zarejestrowany u towarzyszy z byłego Towarzystwa Przyjaźni Polsko-Radzieckiej (TPPR) przemianowanego na Stowarzyszenie Współpracy Polska-Wschód, czyli w b. Domu Przyjaźni Polsko-Radzieckiej przy ulicy Marszałkowskiej 115 w Warszawie, czyli tam właśnie, gdzie ECAG, partia „Zmiana” i … partia „Jedność Narodu”, której Zapałowski jest członkiem rady krajowej. I nie jest to żaden przypadek”.
W 2019 r. Przemysław Witkowski w portalu OKO.press także relacjonował obecność Zapałowskiego w mediach Kremla: „Zapałowski jest zwolennikiem zbliżenia w relacjach z Rosją. Już kilkanaście razy występował w kremlowskim <<Sputniku>>. Z nim również rozmawia dla tej stacji sam Leonid Sigan. To nie jedyne rosyjskie putinowskie media z którymi rozmawia. Wypowiadał się również dla stacji Ruposters i Pravda TV oraz agencji informacyjnych Regnum i NewsBalt. Wszystkie one związane są z rosyjskimi władzami lub oligarchami”.
Należy też zauważyć, że na stronie internetowej radia Sputnik, wciąż dostępnej w sieci, znajduje się relacja z wywodów, które Zapałowski wygłosił na antenie tego radia w 2016 r.
Wywody Andrzeja Zapałowskiego upublicznione przez radio Sputnik dotyczyły reparacji, a nawet restytucji mienia na „kresach wschodnich”. Według Zapałowskiego Polacy żądają lub powinni żądać takiej restytucji od Ukrainy walczącej z Kremlem. Powinni teraz żądać, żeby Ukraińcy oddali im mienie, które było w polskich rękach 80 lub 90 lat temu...
6.1. Zapałowski, portal separatystów z Donbasu i wyśmiewanie obrony polskiej granicy
Jak widzieliśmy powyżej, Marcin Rey napisał o Zapałowskim w 2017 r. „Nie znam żadnej jego wypowiedzi o fortyfikowaniu granicy z Obwodem Kaliningradzkim”.
Tu trzeba zauważyć, że po siedmiu latach, w lutym 2024 r. portal prorosyjskich donbaskich separatystów NovorosInform.org opublikował wypowiedź Zapałowskiego dotyczącą fortyfikowania granicy polsko-rosyjskiej.
Dokładnie rzecz biorąc, donbaski NovorosInform.org zamieścił artykuł W Polsce wyśmiano budowę linii obrony na granicy z Rosją.
W tekście znajduje się obszerny cytat z Zapałowskiego, przedstawionego jako „słynny polski politolog, historyk, wojenny analityk Andrzej Zapałowski”.
Zacytowana wypowiedź Zapałowskiego odnosząca się do budowy zapory na granicy z Obwodem Kaliningradzkim brzmi tak: „To tylko PR. Takie fortyfikacje przeciwpancerne instalowane na drogach mogą jedynie sugerować, że nie wpuścimy do Polski ciężarówek, a nie czołgów. Polska ma taki teren, że w wielu miejscach możliwe jest nawet użycie ciężkiego sprzętu na zielonej granicy nawet w marcu i kwietniu. Gdyby takie fortyfikacje zostały zainstalowane przykładowo na długości 100 kilometrów /w głąb terytorium Polski – uwaga redakcyjna Noworossii/, byłoby to pewnego rodzaju przeszkodą. Natomiast zainstalowanie takich <<jeży>>. wyłącznie na drogach wywołuje tylko uśmiech - stwierdził analityk. <<Większość naszej elity jest zupełnie nieprzygotowana do rządzenia krajem w warunkach kryzysowych i dlatego angażuje się w taki PR>> – dodał Zapałowski”.
Jak widać, nie do końca mamy tu do czynienia z krytyczną troską o to, czy granica jest dobrze zabezpieczona. Przede wszystkim mamy tu do czynienia z szyderstwem i defetyzmem.
Andrzej Zapałowski wzywał do fortyfikowania granicy polsko-ukraińskiej, aby bronić nas przed rzekomo nadciągającymi „banderowcami”. Fortyfikowanie granicy polsko-rosyjskiej, zza której może nadejść prawdziwe zagrożenie, Andrzej Zapałowski wyśmiewa.
7. Zapałowski i Braun
W 2015 r. Andrzej Zapałowski został zarejestrowany jako lider listy komitetu wyborczego Grzegorza Brauna „Szczęść Boże”.
W 2021 r. Zapałowski wspierał Brauna, gdy ten wystartował w przedterminowych wyborach na prezydenta Rzeszowa.
Obecnie Zapałowski i Braun współdziałają w Sejmie jako posłowie antyzachodniej partii Konfederacja.
Poseł Zapałowski przewodniczy antyukraińskiemu Parlamentarnemu Zespołowi ds. Kresów Rzeczypospolitej Polskiej. Poseł Braun zasiada w tym zespole.
Grzegorz Braun to:
- jawny i skrajny wróg cywilizacji zachodniej, atakujący publicznie nie tylko jej teraźniejszość, ale również fundamenty historyczne (Reformacja i republikanizm);
- po 2019 r. coraz jawniejszy zwolennik Rosji;
- autor książki „System. Od Lenina do Putina”, w której sugeruje, że katastrofa smoleńska mogła być dziełem CIA.
W tej samej książce czytamy również, jakoby carska Rosja wspaniale się rozwijała i dlatego złowrogi Zachód zniszczył ją rękami swego agenta Lenina.
W 2019 r. „Gazeta Wyborcza” opublikowała artykuł Tomasza Piątka Grzegorz Braun na zdjęciach z podejrzewanym o szpiegostwo Rosjaninem. Co ich łączy?
Tekst nigdy nie został sprostowany ani też zakwestionowany w sądzie.
Cytujemy: „Dotarły do nas fotografie przedstawiające ultraprawicowego polityka Grzegorza Brauna w towarzystwie Leonida Swiridowa. To rosyjski dziennikarz wydalony z Polski w grudniu 2015 r. Jego wydalenie zbiegło się z rozbiciem siatki GRU w Polsce.
Kim jest Leonid Swiridow? To Rosjanin, dziennikarz rosyjskiej agencji informacyjnej MIA Rossija Siegodnia, który w grudniu 2015 r. został wydalony z Polski w związku z podejrzeniami o szpiegostwo. Jego przypadek <<Wyborcza>> opisywała tak:
<<Decyzję nakazującą opuszczenie kraju przez Rosjanina wydał pod koniec listopada Polski Urząd ds. Cudzoziemców. Swiridow miał 30 dni na opuszczenie kraju (...). Z nieoficjalnych informacji wynika, że ABW chciała od samego początku wydalić Rosjanina z Polski, bo podejrzewała go o działalność szpiegowską (...). Wszczęta wobec Swiridowa procedura zbiegła się w ubiegłym roku z wydaleniem kilku rosyjskich dyplomatów, których polskie służby uznały za przedstawicieli GRU – rosyjskiego wywiadu wojskowego (...). Swiridow został już raz wydalony z innego kraju z podobnych powodów – w 2006 r., gdy pracował dla agencji RIA Nowosti, stracił akredytację w Czechach. Tamtejsze władze też nie chciały mówić o powodach swej decyzji, ale dziennik ‘Mladá Fronta Dnes’ twierdził, że Swiridow był podejrzany o współpracę z rosyjskimi służbami specjalnymi>>
Grudzień 2018: Braun ze Swiridowem w Moskwie /…/ Braun spotkał się przynajmniej raz z Leonidem Swiridowem. Świadczą o tym prezentowane przez nas zdjęcia. Pochodzą z Facebooka Swiridowa, zostały zrobione w Moskwie i opatrzone datą 20 grudnia 2018 r. Jeśli data nie jest mylna, Braun już wtedy powinien był wiedzieć o podejrzeniach wobec Swiridowa i wydaleniu go z Polski.
Na zdjęciu widać, że spotkanie Brauna i Swiridowa nie ma charakteru przypadkowego. Obaj są częścią kilkuosobowej grupy towarzyskiej, która tworzy mały ścisk dla potrzeb zdjęcia zbiorowego. Braun (drugi od lewej) stoi tuż obok Rosjanina (drugi od prawej).
Osobą kluczową w tym gronie może być Agnieszka Piwar (pierwsza od prawej, Swiridow stoi między nią a Braunem). To autorka polskojęzycznej wersji portalu Sputnik, znanego jako tuba propagandowa Kremla.
Piwar opublikowała wiele tekstów poświęconych Rosji, m.in. wywiad z rosyjskim ambasadorem Siergiejem Andriejewem pt. <<Polska i Rosja mogą współpracować w każdej dziedzinie>>.
Wywiad został opublikowany w 2016 r. przez kwartalnik „Opcja na prawo”, z którym Agnieszka Piwar regularnie współpracuje. Jednym z autorów tego kwartalnika jest Grzegorz Braun.
Piwar jest znajomą Swiridowa na Facebooku. Prawdopodobnie to ona zapoznała Brauna ze Swiridowem”.
Dodajmy, że Leonid Swiridow na początku 2019 r. opublikował wywiad z Braunem w portalu Sputnik.
W rozmowie ze Swiridowem Braun żywiołowo protestował przeciwko obecności wojsk NATO w Polsce: Cytujemy: „Przedstawianie Polakom doktryny bezpieczeństwa państwa opartej rzekomo bezalternatywnie na instalowaniu w Polsce nowych obcych garnizonów traktuję jako koszmar, z którego nie sposób się obudzić”.
Poniżej prezentujemy przykładowe zestawienie najistotniejszych działań publicznych Grzegorza Brauna, podejmowanych przez niego przez pierwsze 12 miesięcy po rozpoczęciu pełnoskalowej inwazji Rosji na Ukrainę.
24 lutego 2022 r. wojska Federacji Rosyjskiej wkraczają na terytorium Ukrainy. Tego samego dnia wiceprzewodniczący koła poselskiego Konfederacji Grzegorz Braun pisze na Twitterze: „NIE otwierać terytorium RP na przestrzał, nie tworzyć popytu na migrację uchodźców/nachodźców”.
W marcu Braun twierdzi publicznie, że dochodzi do „niesłychanego uprzywilejowania przybyszów” i że „Polska na pomoc Ukrainie i uchodźcom nie powinna wydać ani złotówki”.
„Czy to już Ukro-Polin? Kto tu jest gospodarzem?” - tweetuje Braun osiemnaście dni po rozpoczęciu inwazji. „KONFEDERACJA konsekwentnie sprzeciwia się ustawom z cyklu »Ukrainiec Plus« - nie zgadzamy się na obciążanie Polaków kosztami i podwyższonym ryzykiem wojny – także wewnętrznej, bo do tego prowadzi uprzywilejowanie jednych kosztem drugich” – tak pisze o pomocy uchodźcom (również na Twitterze).
17 marca Grzegorz Braun zwołuje konferencję prasową w Sejmie pod hasłem „Tak dla pomocy! Nie dla przywilejów”. Dwa dni później w Zielonej Górze przekonuje, że czas przygotowywać już obronę w ramach własnego domostwa bo „mogą się pojawić ludzie zdeterminowani do walki o pietruszkę”.
„Wojna jest tu wykorzystywana jako pretekst do wprowadzenia operacji radykalnej zmiany struktury ludnościowej Rzeczypospolitej Polskiej w jej obecnych granicach”, bo mamy do czynienia nie z pomocą uchodźcom wojennym, ale z operacją masowego przesiedlenia ludności - dodaje później Braun.
„To jest operacja prowadzona pełną parą z pełną bezkompromisowością przez rząd Morawieckiego, Kaczyńskiego et consortes. Operacja przesiedlenia, osadnictwa ukraińskiego w Rzeczpospolitej Polskiej”, oświadcza Braun w maju 2022 r.
8 kwietnia 2022 r. Grzegorz Braun jako jedyny poseł nie głosuje za przyjęciem przez Sejm uchwały potępiającej zbrodnię ludobójstwa na terenie Ukrainy. „Jeśli Sejm wzywa do niezależnego śledztwa ws. zbrodni w Buczy, nie powinien z góry przesądzać jego wyników”, komentuje swoją decyzję Braun na Twitterze.
W tym samym czasie Braun protestuje przeciwko miejscu zawieszenia ukraińskiej flagi w Sejmie. Nazywa też oblanie czerwoną farbą rosyjskiego ambasadora w Warszawie „barbarzyństwem”.
W nocy z 7 na 8 maja 2022 r. dochodzi do zabójstwa mężczyzny na ul. Nowy Świat w Warszawie, Kilka dni później w internecie zaczyna krążyć nagranie mające przedstawiać przebieg przestępstwa. Słychać na nim język ukraiński. Braun organizuje konferencję prasową i ogłasza: „Ostrzegaliśmy, że otwarcie Polski na niekontrolowaną migrację o charakterze masowego przesiedlenia będzie skutkowało poważnymi konsekwencjami w wymiarze społecznym i politycznym”. Tydzień później organy ścigania ustalają, że sprawcami zbrodni są Polacy.
W następnym miesiącu Braun prezentuje się jako pacyfista. 25 czerwca 2022 r. przedstawia „Apel o pokój w Europie Środkowej”. Robi to:
- w Sejmie, podczas posiedzenia Zespołu Parlamentarnego ds. Stosunków Międzynarodowych;
- a także podczas warszawskiego marszu nacjonalistów pod haśle, „Dmowski na Zamek”.
W tekście apelu Braun twierdzi, że wojna w Ukrainie wybuchła, ponieważ Rosja bała się rozszerzenia NATO, a Ukraina wprowadzała zmiany w ustawie językowej, które dyskryminowały mniejszość rosyjską.
W lipcu 2022 r. odbywają się obrady Parlamentarnego Zespołu ds. Stosunków Międzynarodowych oraz Interesów Polski i Polonii. Za tą nobliwą nazwą kryje się tylko trzech posłów Konfederacji. Szefuje im Grzegorz Braun. Podczas obrad Braun przedstawia broszurkę pod tytułem „Stop ukrainizacji Polski”. Towarzysząca mu działaczka Konfederacji Halszka Bielecka ogłasza w Sejmie, że „Ukraina od lat była największym eksporterem prostytutek do Europy”, „prostytucja jest tam popularna wśród dziewczynek i co czwarta licealistka marzy tam, by zostać prostytutką”, więc „trzeba chronić polskie dziewczynki, żeby ten model się nie zakorzenił”. „Obecność licznej mniejszości ukraińskiej w Polsce skutkować będzie ujemnie importem rozlicznych patologii życia społecznego zza wschodniej granicy; od korupcji i przestępczości, po żądania ułatwienia dostępu do aborcji” - można przeczytać w broszurce zaprezentowanej przez Brauna i Bielecką. Organizatorzy posiedzenia chcą także:
- usunięcia mniejszości ukraińskiej (oraz białoruskiej i rosyjskiej) ze spisu mniejszości narodowych w Polsce;
- zamknięcia granicy polsko-ukraińskiej w momencie zniesienia zakazu opuszczania Ukrainy przez mężczyzn w wieku poborowym;
- zmniejszenia poziomu pomocy socjalnej udzielanej uchodźcom;
- zagwarantowania ustawowej ochrony przed szerzeniem „ideologii OUN-UPA” i „kultu Bandery”.
Dzień po posiedzeniu debata o „ukrainizacji” za pośrednictwem mediów społecznościowych dociera do ponad 5 mln osób.
W tym samym miesiącu odbywają się w Sejmie dwa głosowania. Mają decydować o polskiej zgodzie na wejście Szwecji i Finlandii do Sojuszu Północnoatlantyckiego. Braun jako jedyny poseł wstrzymuje się od głosu. „Staram się nie łudzić ani nie judzić. Nie popieram eskalacji, preferuję dyplomację” - komentuje. I jedzie do Goleniowa protestować przeciwko powieszeniu ukraińskiej flagi na budynku tamtejszego urzędu miasta. „Jeśli państwo chcecie zostać jakąś policją gettową i trzaskać kopytami przed naszymi kolonizatorami i odpowiadać przed byle kim, to róbcie tak dalej”, poucza na miejscu interweniujących funkcjonariuszy policji.
We wrześniu 2022 r. Rosja przyłącza do swojego kraju cztery ukraińskie obwody – chersoński, ługański, doniecki i zaporoski. W odpowiedzi Sejm głosuje nad uchwałą „w sprawie potępienia nielegalnych referendów przeprowadzonych przez władze rosyjskie na okupowanych terenach Ukrainy oraz podjęcia działań zmierzających do zaprzestania wydawania wiz obywatelom Federacji Rosyjskiej”. Uchwała zdobywa poparcie 434 posłów spośród 436, którzy wzięli udział w głosowaniu. Nikt nie był przeciw, ale Braun wstrzymuje się od głosu.
Kilka dni wcześniej Grzegorz Braun występuje w Berlinie. Razem z politykami prokremlowsko-postnazistowskiej Alternatywy dla Niemiec i separatystycznego Interesu Flamandzkiego nawołuje do:
- zniesienia sankcji nałożonych na Rosję;
- zniesienia dopłat do energii wiatrowej i słonecznej;
- likwidacji opodatkowania paliw kopalnych.
„Szczęść Boże! Niech Bóg błogosławi wszystkich patriotów wszystkich europejskich narodów, którzy chcą powrotu do normalności; którzy chcą przywrócić nasze naturalne, ludzkie, europejskie prawa i wartości” – mówi Braun do dziennikarzy w Berlinie.
We wrześniu 2022 roku ulicami Warszawy przechodzi marsz pod hasłem „Stop ukrainizacji Polski" zorganizowany przez Grzegorza Brauna i jego współpracowników. Uczestnicy eksponują transparenty: „Tu jest Polska, nie Ukropol!”. Wykrzykują: „Znajdzie się kij na banderowski ryj!”.
2 grudnia 2022 r. Sejm głosuje nad kolejną uchwałą. Dotyczy Hołodomoru – Wielkiego Głodu w Ukrainie. Można w niej przeczytać, że i dziś „Federacja Rosyjska prowadzi kampanię propagandową w wielu miejscach na świecie, w tym w Afryce, na Bliskim Wschodzie i w Azji, i obwinia Zachód o wojnę na Ukrainie i jej następstwa oraz zaprzecza wpływowi operacji wojskowych na Ukrainie na globalne bezpieczeństwo żywnościowe”. Przeciw przyjęciu uchwały głosuje tylko jeden poseł – Grzegorz Braun. Braun sprzeciwia się także uznaniu w Sejmie Rosji za państwo sponsorujące terroryzm.
W styczniu 2023 r., w ramach „interwencji poselskiej”, poseł Braun wynosi z krakowskiego sądu choinkę z symbolami UE i ukraińską flagą. Tłucze po drodze ozdoby, a potem triumfalnie umieszcza drzewko w koszu na śmieci.
W tym samym miesiącu pod obrady Sejmu trafiają:
- apele o zaprzestanie dalszej budowy Nord Stream 2;
- wezwanie do krajów UE i NATO o wspieranie Ukrainy w obliczu rosyjskiej agresji.
Przeciwko tym apelom występuje tylko jeden poseł – Grzegorz Braun.
Na koniec tego wątku odnotujmy osobliwą okoliczność. Otóż Grzegorz Braun twierdzi, jakoby miał dowód na to, że nie jest agentem Rosji. Dowód miałby polegać na tym, że:
- Braun doniósł prokuraturze na… samego siebie jako na możliwego agenta;
- prokuratura nic z tym doniesieniem nie zrobiła.
Dokładnie rzecz biorąc w 2019 r. poseł Braun:
- narzekał na Facebooku: „Nasłuchałem się w mediach o sobie strasznych rzeczy”, „W ostatnich tygodniach, miesiącach kampanii, głównym tematem czarnego PR-u było łapanie ruskiego agenta”, „Od lat istnieje wersja propagowana: kto nie z nami, ten przeciwko nam, ten ruski agent i antysemita”;
- następnie zaś opublikował następujące oświadczenie (również na Facebooku): „W Prokuraturze Rejonowej w Pruszkowie złożyłem doniesienie na samego siebie /…/ Zawiadomiłem prokuraturę o możliwości popełnienia przestępstw szpiegostwa, zdrady, zmierzania do pozbawienia Polski niepodległości /…/ Prokuratura najprawdopodobniej wezwie mnie, żebym złożył zeznania. Niech jednak nie polega na moich zeznaniach, niech to sprawdzi. Wiadomo, że najbardziej zatwardziali przestępcy się wypierają”.
Poźniej Grzegorz Braun chwalił się, że prokuratura po takim „samodonosie” nie podjęła żadnych kroków przeciw Braunowi, co rzekomo miałoby go oczyszczać z zarzutu zdrady i działalności agenturalnej.
Rzecz jasna:
- prokuratura działała wówczas pod nadzorem antyzachodniego ultraprawicowca Zbigniewa Ziobry, którego z putinowską Rosją łączą nie tylko zbieżności ideologiczne, ale także pośrednie koneksje personalne o znaczeniu politycznym i ekonomicznym (będą one przedmiotem oddzielnego raportu);
- również nieupolityczniony prokurator mógłby wątpić, czy prowokacyjny „samodonos” kontrowersyjnego polityka-skandalisty zasługuje na poważne potraktowanie (szczególnie gdyby ten prokurator nic lub niewiele wiedział o rosyjskich powiązaniach i sympatiach Brauna).
8. Zapałowski i prowokacja przemyska z 2022 r.
1 marca 2022 r. prawicowe bojówki w Przemyślu zaatakowały przybyszów z Ukrainy. Napadły na przerażonych ludzi przybywających z kraju, który właśnie został napadnięty w pełnej skali przez armię Kremla.
Niestety, okazało się wówczas, że w Polsce ta armia ma sojuszników. Mianowicie polskich rasistowskich bojówkarzy, którzy rzucili się na uchodźców. Nacjonalistyczni chuligani starali się wyszukiwać i bić tych przybyszów, którzy mieli ciemniejszy kolor skóry.
W ten sposób napastnicy próbowali osiągnąć dwa cele naraz:
- dać wyraz swemu rasizmowi;
- zakamuflować to, że eksplozja przemocy ma przestraszyć wszystkich uchodźców (również „białych” „etnicznych” Ukraińców) i pokazać im, że nawet Polska nie jest spokojną przystanią.
Polscy ultraprawicowi i proputinowscy politycy publicznie poparli te akty przemocy. Próbowali też szczuć „białych uchodźców” na „niebiałych”.
Pogrom:
- odbił się szerokim echem w światowych mediach, narażając Polskę na hańbę;
- dostarczył narzędzi propagandzie Kremla, próbującej przedstawić Ukrainę jako państwo neonazistowski, a jej polskich i europejskich sojuszników jako rasistów i faszystów bliskich neonazizmowi.
8.1. Pierwsza faza akcji
Wszystko wskazuje na to, że akcja została starannie przygotowana.
W lutym 2022 r., gdy tylko zaczęła się pełnoskalowa inwazja Rosji na Ukrainę, w mediach społecznościowych zaczęły pojawiać się wiadomości o napływie „kolorowych” uchodźców z Ukrainy do Przemyśla i innych miejscowości przygranicznych.
Szerzono informacje, według których „kolorowi” mieliby przybywać w wielkiej liczbie.
Wzięli w tym udział posłowie antyzachodniej partii Konfederacja (Andrzej Zapałowski jest z nią związany od 2019 r., kiedy to bezskutecznie startował z jej listy do europarlamentu).
„Gazeta Wyborcza” tak opisuje te działania: „26 lutego 2022 roku i w kolejnych dniach posłowie Konfederacji przyjeżdżali na przejścia graniczne i wyszukiwali pochodzących z krajów afrykańskich i azjatyckich uchodźców, którzy przybywali do Polski z Ukrainy. W swoich relacjach video i wpisach na profilach społecznościowych podważali ich prawo do szukania schronienia w Polsce, a także wzniecali rasistowskie uprzedzenia. Konrad Berkowicz zamieścił między innymi takie wpisy: <<Na przejściu granicznym w Medyce Ukraińców uciekających przed wojną było niewielu. Prawie sami Pakistańczycy, Irańczycy i obywatele Maroka>>. Według niego byli to uchodźcy ekonomiczni”.
Wszystkie te działania zrodziły m.in. pogłoskę, jakoby polskie służby miały programowo zatrzymywać kolorowych przybyszów na granicy.
Gdy pogłoska zaczęła się rozchodzić, w akcję włączył się regularny szpieg.
8.1.1 Rola Rubcowa/Gonzaleza
Tym szpiegiem był prorosyjski propagandzista zwerbowany przez GRU. To Pawioł Rubcow, pół Rosjanin, pół Hiszpan (względnie Bask), który na Zachodzie:
- występował pod swoim hiszpańskim nazwiskiem Pablo Gonzalez;
- publikował materiały prokremlowskie, jednak nie w duchu prawicowym, a radykalnie lewicowym.
Najbardziej godne zaufania polskie źródła mówią, że Rubcow/Gonzalez angażował się nie tylko w działania propagandowe, ale także stricte szpiegowskie lub szpiegowsko-dywersyjne.
Potwierdzeniem dla powyższych doniesień jest to, że Rubcow/Gonzalez obecnie przebywa w polskim areszcie śledczym czekając na proces karny za szpiegostwo.
27 lutego 2022 r. szpieg Rubcow/Gonzalez na swoim profilu w serwisie społecznościowym Twitter.com (obecnie X.com) zamieścił dwukrotnie wpis tej samej treści, raz w języku hiszpańskim, drugi raz w języku angielskim.
Cytujemy: „Istnieją doniesienia, że Polska nie wpuszcza osób rasy innej niż biała z #Ukrainy. To nie jest prawda. Granica otwarta dla wszystkich! Na zdjęciu /jestem/ z ludźmi z #Nigerii, na innym więcej afrykańskich studentów i ludzi z #Bangladeszu. Wszyscy opuścili Ukrainę”.
Wpis został zilustrowany zdjęciami przedstawiającymi Rubcowa/Gonzaleza i osób o ciemnym kolorze skóry, przebywających na przemyskim dworcu lub przed wejściem do dworca.
Na pierwszy rzut oka wpis Rubcowa/Gonzaleza wygląda na propolski, jedno ze zdjęć ma też antyrasistowską wymowę, skoro przedstawia uśmiechniętego „białego” Pablo obok Afrykańczyków o ciemnym kolorze skóry.
Niemniej ten wpis odegrał inną rolę niż mogłaby sugerować jego treść. Przyczynił się do eksplozji rasistowskiej nienawiści, która naraziła Polskę na straty wizerunkowe. Zapewne nie stało się to przypadkiem, skoro autorem był szpieg GRU.
Zarówno hiszpańskojęzyczna, jak i anglojęzyczna wersja wpisu były udostępniane „wirusowo”, czyli niezwykle szybko i szeroko. Obecnie ta pierwsza wersja ma 875 udostępnienia, zaś ta druga - 494 udostępnień. A miała ich jeszcze więcej (534) na początku marca, zanim rozeszła się wieść o tym, że Rubcow/Gonzalez jest szpiegiem GRU. Zapewne niektórzy twitterowicze skasowali swoje udostępnienia, gdyż nie chcieli być kojarzeni z rosyjskim szpiegiem.
Zatem łącznie Rubcow/Gonzalez osiągnął co najmniej 1369 udostępnień. To duży sukces w mediach społecznościowych. Niewiele innych tweetów Rubcowa/Gonzaleza zbliżyło się do takiej liczby udostępnień.
Jedną z głównych przyczyn tego sukcesu stanowili polscy lub polskojęzyczni użytkownicy Twittera, którzy licznie udostępniali tweet Rubcowa/Gonzaleza. Wielu z nich nie identyfikowało się z tonem wpisu autora. Nie podobało im się to, że Polska wpuszcza „kolorowych” przybyszów z Ukrainy. Wielką rolę odgrywały zdjęcia. Widok ciemnoskórych osób na dworcu w Przemyślu i pod dworcem został odebrany jak alert. Obce hordy, wróg u bram - tak można skomentować ton odpowiedzi pod wpisem Rubcowa/Gonzaleza i komentarzy nad twitterowymi cytatami wpisu.
Na przykład pod anglojęzyczna wersją:
- polskojęzyczny użytkownik @Bubukalas napisał: „Mam dość tych niewdzięcznych ludzi. Polska pomaga wszystkim. Ukraińscy strażnicy na granicy nie chcieli kogoś wpuścić. Wszystko zwalaja na nas. Przyjeliśmy 250 tysiecy ludzi przez 4 dni. Dajemy im wszystko co tyko mamy. Jak się nie podoba to do rosji wypierdalać”.
- anglo/polskojęzyczny użytkownik @St_Luke_PL napisał: „Być może nadszedł czas, aby ludzie zaczęli szukać informacji na temat Planu #Kalergi, ponieważ według mnie staje się on rzeczywistością. Wstyd”.
Tzw. „Plan Kalergi” to projekt wygubienia „białej rasy” i zastąpienia jej „kolorowymi hordami”. Rzecz jasna, ten plan istnieje tylko w głowach twórców i wyznawców teorii spiskowych.
Zwraca uwagę to, że wiele z tych rasistowskich odpowiedzi/komentarzy później zniknęło. Wtedy, gdy już odegrały swoją rolę przyczyniając się do upowszechniania wizji Polski zalewanej przez „kolorowe hordy”.
Kończąc wątek Rubcowa/Gonzaleza warto odnotować, że 4 lata wcześniej, w marcu 2018 r. Andrzej Zapałowski i Pawioł Rubcow/Pablo Gonzalez wzięli udział w jednym i tym samym wydarzeniu. Było to XI Forum Europa Ukraina w Jasionce pod Rzeszowem.
8.2. Rola Zapałowskiego w prowokacji przemyskiej
Rubcow/Gonzalez opublikował swój tweet 27 lutego 2022 r.
Dwa dni później do ataku ruszył Andrzej Zapałowski, wówczas radny Przemyśla.
1 marca 2022 r. radny Zapałowski:
- zaczął zamieszczać nieprawdziwe informacje o „kolorowych” agresorach, rzekomo zagrażających mieszkańcom miasta;
- zagroził, że obywatele Przemyśla „wezmą sprawy w swoje ręce”, czyli zaczną się ścierać z rzekomymi „bandytami o innym kolorze skóry”;
- wychwalał chuliganów, którzy napadali na przybyszów w Przemyślu.
Zaczęło się od tego, że Zapałowski udostępnił na swoim Facebookowym profilu wpis użytkownika podpisującego się Stanisław Horeczko.
Wpis zawierał filmik z kamery monitoringu przedstawiający postać okutaną na czarno, która wchodzi do niewielkiego sklepu spożywczego i próbuje zaatakować sklepikarza nożem.
Użytkownik Horeczko opatrzył ten film następującym komentarzem: „Pamiętacie tego gościa z Maroka? Dostał 1 rok i 4 miesiące odsiadki”.
Każdy, kto rzuci okiem na wpis Horeczki i dołączony do niego filmik, musi podejrzewać, że ma do czynienia z dezinformacją. Przede wszystkim dlatego, że nagranie ma datę 28-02-2022. Trudno, żeby ktoś, kto napada sklepikarza z nożem, dostał wyrok już po dwóch dniach.
Jednak nie przeszkodziło to Zapałowskiemu udostępnić wpisu Horeczki z tym filmikiem.
Co więcej, Zapałowski udostępnił wpis Horeczki dodając do niego swój własny wpis.
Nie był to komentarz pod wpisem Horeczki, tylko oddzielny Facebookowy post, który:
- odnosił się do udostępnionego filmu i wpisu;
- niósł jednak swoją treść.
Ta treść to słowa Andrzeja Zapałowskiego, które brzmiały następująco: „Jako radny Miasta Przemyśla żądam od władz mojego kraju zaprowadzenia porządku z bandytami, którzy podszywają się pod uchodźców z Ukrainy o innym kolorze skóry! Za maseczki potrafiliście porządnych ludzi rzucać po ziemi! Teraz pokażcie, że coś potraficie z bandytami. Jeżeli nie mieszkańcy miasta sami wezmą sprawy w swoje ręce!!!”.
Zatem radny Zapałowski:
- wezwał do ataku na ludzi o obcym kolorze skóry i nazwał ich bandytami;
- jednak niczym nie uwiarygodnił swej nagonki oprócz filmiku, który najwyraźniej nijak nie miał się do uchodźców w Przemyślu.
Szczególnie oburzające i obrzydliwe jest to, że Zapałowski podsycał nagonkę na przerażonych ludzi uciekających przed wojną.
Co było dalej? Po wezwaniu do pogromu radny Andrzej Zapałowski pochwalił osobników, którzy wezwania usłuchali. W kolejnym wpisie oświadczył bowiem to samo, co jego sojusznik i patron polityczny, Grzegorz Braun: „Popieram Patrole Obywatelskie w Przemyślu!”.
A pod wieczór radny Zapałowski zaczął z dużą częstotliwością wklejać następne wpisy o równie wymownej treści (jak np. „W Przemyślu im nie przejdzie!”). Wpisom zazwyczaj towarzyszyły krótkie filmiki przedstawiające bojówkarzy. Jeden z nich Zapałowski opatrzył komentarzem: „Patrol obywatelski w Przemyślu w akcji. Brawo chłopaki!!!!”.
Nagrania, na których napastnicy gonią przerażone ofiary, radny Zapałowski komentował następująco: „Przemyska dycha!!! Panowie i Panie! Motywacja do uprawiania sportu to chluba!!!”, „Co jest nie tak w promowaniu sportu?”.
Andrzej Zapałowski najwyraźniej rozważał też wciąganie kolejnych grup ludności do udziału w pogromowej akcji. Zamieścił bowiem następujący wpis: „Bandytom w Przemyślu to nie przejdzie. Na razie patrolują młodzi. Jak będzie trzeba włączą się starsi. Tu nie ma przestrzeni dla panoszenia się bandytów!!!”.
Zapałowski okazał szczytową euforię, gdy inny przemyski radny Marcin Kowalski zamieścił wpis następującej treści: „Nie potrafiła zapanować nad porządkiem w mieście Pani Wojewoda, a prosiliśmy kilka razy. Nad porządkiem w Przemyślu zapanowali mieszkańcy”.
Zapałowski udostępnił na swoim profilu ten wpis z następującym komentarzem: „Marcin, jaja to coś szczególnego. Ty je dostrzegasz, a jeszcze bardziej Twoja ukochana. Tak trzymaj! To nasze coś!!!!”.
Jak podaje antyrasistowskie Stowarzyszenie Nigdy Więcej: „Pod postami radnego pojawiło się wiele rasistowskich i podżegających do przemocy komentarzy, między innymi:
Gonić ścierwo bez litości bo inaczej będzie to samo co w UK i Niemczech,
Jak tacy studenci to zrobić im ortopedę po przemysku…,
tak trzymać, popieram, bić dziadów!!!!!,
trzeba lać,
To na co czekać puszki na plecy, bo panowie o oliwkowej cerze mogą być niebezpieczni
uprawiają dyscyplinę goń czarnego po ulicach Przemyśla”.
My również udokumentowaliśmy niektóre z rasistowskich komentarzy, które Andrzej Zapałowski tolerował i nadal toleruje na swoim profilu.
Tutaj cytujemy trzy przykłady:
„Kolorowe emigranty na dworzec siedzieć tam i jak jest pociąg to nara a nie łazić po mieście i grabić mieszkańców” (komentarz użytkownika Grzegorz Lupa pod wpisem Zapałowskiego z 1 marca o treści „Popieram patrole obywatelskie w Przemyślu!”).
„Sami się tam pchają na teren objęty wojną aby zniszczyć Europę. Obudźcie się lemingi bo zaraz ubogacą nas tak kulturowo że popamiętamy” (komentarz użytkownika Krzysztof Trojan pod wpisem Zapałowskiego z 2 marca 2022 r., opisanym w dalszej części tego tekstu i zawierającym link do rasistowskiego filmiku dezinformacyjnego, który to filmik później zniknął, ale został przez nas odzyskany).
„Krzysztof Trojan Nie ja wymyśliłem różne konwencje a ich twórcy widocznie nie wzięli pod uwagę inwencji lekarzy i studentów o ciemniejszej karnacji” (komentarz użytkownika Piotr Saski odpowiadającego Krzysztofowi Trojanowi pod tym samym wpisem).
Na koniec trzeba powiedzieć, że Policja zdecydowanie zdementowała rasistowskie kłamstwa na temat rzekomej agresji „kolorowych”, szerzone przez Zapałowskiego i jego sojuszników.
Podsumowując: radny Andrzej Zapałowski szerzył rasistowskie fake newsy, niekorzystne dla Polski i korzystne dla Kremla.
8.3. Bilans prowokacji przemyskiej z 2022 r.
Jaki efekt przyniosły wpisy radnego Zapałowskiego i działania jego kolegów z Konfederacji?
Ze skutkami można się zapoznać w:
- „Brunatnej Księdze”, czyli raporcie wspomnianego Stowarzyszenia Nigdy Więcej, który dołączamy do materiału dowodowego.
- w artykule „Gazety Wyborczej” omawiającym ten raport Prawicowi politycy i kibole z Podkarpacia w "Brunatnej Księdze". „Tu jest Polska, nie Ukropol!”, „Wypie***lać do Doniecka”, który też dołączamy do materiału dowodowego.
Cytujemy: „Ataków na tle rasistowskim doświadczyli m.in. Sikhowie, mieszkający w Austrii, którzy przyjechali do Przemyśla jako wolontariusze. 27 lutego południowoafrykański dyplomata Clayson Monyela poinformował na Twitterze, że <<studenci z RPA zostali fatalnie potraktowani na granicy Polski i Ukrainy>>. W sprawie traktowania 30 studentów z Zambii, 30 studentów z Indii interweniowała zastępczyni rzecznika praw obywatelskich dr Hanna Machińska.
1 marca ub.r. w pobliżu dworca kolejowego pseudokibice piłkarscy uzbrojeni w kije bejsbolowe i butelki atakowali ciemnoskórych uchodźców z Ukrainy. W <<Brunatnej Księdze>> przypomniano o grupach agresywnych mężczyzn, którzy <<patrolowali>> w grupach ulice i wykrzykiwali ksenofobiczne hasła, między innymi <<Przemyśl zawsze polski>>, <<Wypier…!>>. <<Wśród nich byli kibole Polonii Przemyśl, Czuwaju Przemyśl, JKS-u Jarosław, Łady Biłgoraj i Karpat Krosno. Czterech napastników pobiło trzech mężczyzn pochodzących z Indii. Jeden z poszkodowanych doznał urazu ręki i wymagał pomocy lekarskiej>> - czytamy w raporcie. Wydarzenia w Przemyślu były inspirowane rasistowskimi postami publikowanymi w mediach społecznościowych, przede wszystkim na Facebooku w grupie Inżynierowie Przemyśl (jej nazwa to szydercze określenie ciemnoskórych uchodźców z Ukrainy, podważające fakt, że wśród nich znaleźli się również studenci, czy osoby z wyższym wykształceniem)”.
Ani autorzy „Brunatnej Księgi”, ani dziennikarze „Gazety Wyborczej” nie wątpili, że Andrzej Zapałowski wzywał do pogromu. Poniżej kolejny cytat z „Wyborczej”.
„W <<Brunatnej Księdze>> opisano działania dr. hab. Andrzeja Zapałowskiego, prawicowego polityka i wykładowcy Uniwersytetu Rzeszowskiego, który zamieścił szereg postów podburzających do agresji i rozpowszechniających rasistowskie fake newsy”.
Podsumowując: radny Andrzej Zapałowski pomógł rozpętać pogrom. O ile wiadomo, do dziś nie został za to ukarany.
8.4. Zapałowski dzień później, czyli Radio Maryja
Dzień po pogromie, czyli 2 marca 2022 r. Andrzej Zapałowski próbował usprawiedliwić swoje działania, a zarazem nadal szerzyć fake newsy:
- zachowywał się w sposób skrajnie bezczelny, gdyż usiłował przedstawić rasistowskich chuliganów i samego siebie jako ofiary „lewackiej nagonki”;
- spróbował też zaprezentować się w roli zupełnie nieoczekiwanej, czyli roli rzekomego obrońcy uchodźczyń z Ukrainy (przed „kolorowymi hordami”, rzecz jasna, bo przecież nie przed Putinem).
Mianowicie Zapałowski wystąpił na antenie antyzachodniego Radia Maryja, które zamieściło na portalu RadioMaryja.pl następujący skrót rozmowy.
„Przez ostatnie dwa dni Przemyśl, szczególnie w okolicach dworca, wyglądał jak jakieś państwo z Bliskiego Wschodu. (…) – zaznaczył dr Andrzej Zapałowski, historyk, radny Przemyśla, w rozmowie z portalem Radia Maryja. W mediach społecznościowych pojawiają się niepokojące nagrania m.in. z Przemyśla. Widać na nich mężczyzn w wieku poborowym, którzy przyczyniają się do burzenia porządku publicznego na przygranicznych terenach.
– Doszło do kilku zdarzeń z udziałem – to należy podkreślić – nie Ukraińców, ale ludzi masowo przybywających z Azji i z Afryki. Moim zdaniem są to osoby, które przez kilka miesięcy forsowały granicę polsko-białoruską. Są to ludzie, na których skarżą się uciekające z Ukrainy matki z dziećmi. Było wiele przypadków, że wyrzucano te matki z pociągów, żeby zrobić miejsce dla rosłych obywateli innych krajów. Podobnie jest w Przemyślu. Ich zachowanie jest bardzo chamskie. Matki z dziećmi siedzą na dworcach na podłodze, a oni zajmują łóżka, wyrywają miejsca w ośrodkach, przeganiają kobiety na terenie Przemyśla. Są natarczywi - powiedział dr Andrzej Zapałowski.
– W Medyce jednemu z ratowników muzułmanin (prawdopodobnie) odgryzł palec. Innym razem uchodźca brał towary ze sklepu i nie chciał zapłacić. Na upomnienia właściciela wyciągnął nóż i zaatakował - mówił.Informacja o powtarzających się incydentach agresji szybko rozeszła się po mieście. Mieszkańcy obawiają się o bezpieczeństwo.
– Nie mieliśmy tu do czynienia z masową przestępczością, ale z masowym zagrożeniem bezpieczeństwa społecznego. Ci mężczyźni rozproszyli się po osiedlach i mieszkańcy zaczęli obawiać się wyjść z domu. W Przemyślu we wszystkich sklepach wykupiono gazy łzawiące. Gdziekolwiek były – ustawiały się kolejki jak za PRL po kiełbasę - podkreślił historyk. W obronę mieszkańców i kobiet z dziećmi uciekających przed wojną zaangażowali się kibice. We wtorek, 1 marca, patrolowali nocą Przemyśl.
– Starali się utrzymywać porządek. Od spotykanych nielegalnych imigrantów o ciemnej karnacji żądali, żeby udawali się na dworzec i nie chodzili po mieście. Dopiero wtedy policja zwiększyła stan osobowy - zaznaczył rozmówca Radia Maryja. Zdementował informacje, jakoby polscy kibice napadali na uchodźców.
– Jeśli ktoś wulgarnie zaczepiał kobiety, to reagowali. Media lewicowe mają to do siebie, że stosują narrację, która w takich sytuacjach nie jest zgodna z prawdą. Kto miał zaprowadzić spokój, jeśli policja nie reagowała. To, co robią kibice, większość mieszkańców przyjmuje z ulgą (…). Wcześniej te same lewicowe media rzucały wszelkie kalumnie na polskie służby, które blokowały na granicy z Białorusią nielegalnych imigrantów. Teraz szukają zwykłej sensacji. Gdyby członkowie tych mediów mieszkali w Przemyślu, zupełnie inaczej podeszliby do panującej sytuacji. Ja sam jako radny miasta otrzymałem we wtorek kilkadziesiąt telefonów od ludzi, którzy żądali, żebym podjął działania. Dopiero jak kibice wyszli wieczorem na ulice, to władze prawdopodobnie przestraszyły się jakiegoś skandalu i ściągnęły z kilku miast policję. A kibice spokojnie rozeszli się do domów, gdy policja zaczęła patrolować miasto”.
Radny Zapałowski na swoim Facebookowym profilu zamieścił link do artykułu portalu RadioMaryja.pl zawierającego powyższe streszczenie.
Do linku dodał wpis następującej treści: „Należy prostować lewacką nagonkę. W skrócie relacji z mojej rozmowy wkradała się nieścisłość. Odgryzienie palca i napad na sklep to dwa różne zdarzenia”.
8.5. Zapałowski dzień później, czyli pas szahida
Również 2 marca 2022 r. radny Zapałowski zamieścił na swoim Facebookowym profilu filmik o drastycznej treści.
Filmik zawiera opowieści o „kolorowych” imigrantach z nożami, a nawet z tzw. pasem szahida (strój zawierający materiały wybuchowe, przy pomocy którego terrorysta może zrobić z siebie „żywą bombę”).
Nagranie przedstawia rozmowę dwóch kobiet, których twarzy nie możemy zobaczyć. Jedna z pań podaje się za strażniczkę graniczną.
Poniżej cytujemy najbardziej znamienne fragmenty nagrania.
„Wszystko przychodzi z Białorusi, tam z tej granicy (...) ja muszę (...) wpuścić, bo jest na Ukrainie wojna. Bo ja jestem celnikiem granicznym. Zaczęliśmy się buntować. Bo są ludzie np. Maroko, Pakistan, którzy mają stempel graniczny Ukrainy np. 27 luty. Weszli do kraju w czasie wojny. I teraz z tego kraju w czasie wojny uciekają przez wojnę… Wykorzystali sobie tę wojnę”.
„Tutaj część czarnoskórych sobie leżakuje. Wy musicie też o tym informować. Oni muszą mieć dokumenty, on nie może tak, że ma kartkę zwykłą, przychodzi i on jest uciekinier? Jaki to jest uciekinier, proszę panią? (...) Jacy to są uchodźcy?”.
„To jest wejście do Unii Europejskiej”.
„Oni się pchają, gdzie jest jest ciepło. Nakarmić, poleżeć i się ogrzać (…) Więc to nie tylko ja się burzę, inni ludzie też się burzą”.
„My wszyscy się burzymy, jako Straż Graniczna na granicy na odprawie (...) My już nie chcemy tego taić. Bo kobiety mówią, że oni wypychają z pociągów, grożą nożami, bo chcą przejść”.
„A słyszała pani, że wczoraj doszło do gwałtu jakiegoś? Wczoraj w nocy się dowiedziałam koło drugiej. A że była jakaś niefajna sytuacja w Biedronce? Nie słyszała pani, że była interwencja”.
„Ja słyszałam tylko, że przyjechała na SOR czarnoskóra kobieta i miała na sobie przygotowane pasy szahida (...) To, co się wysadzają. Miała ciuchy porobione, żeby to wsadzić. Ona już jest zatrzymana, nie. Ale widzi pani, co przyjeżdża. Skąd, kurwa, tyle czarnuchów było na Ukrainie?”.
Gdy pisaliśmy niniejszy raport, link do tego filmiku wciąż był dostępny na jego Facebookowym profilu. Aczkolwiek od dawna nie jest już aktywny.
Udało nam się jednak odnaleźć filmik w sieci. Zarchiwizowaliśmy go i dołączyliśmy do dowodów, dołączonych do tego raportu w postaci elektronicznej.
8.6. Hańba dla Polski
Wywołanie pogromu w Przemyślu przez Andrzeja Zapałowskiego i jego konfederackich kolegów zostało potępione przez wielu mieszkańców miasta, regionu i kraju.
Poseł Marek Rząsa na Facebooku nazwał Zapałowskiego „zakałą i hańbą dla Przemyśla”. Reakcje nie skończyły się na słowach posła Rząsy i na Przemyślu.
Poniżej cytujemy artykuł „Życia Podkarpackiego”.
„…Powstała internetowa petycja, którą podpisało ponad 300 osób, m.in. koledzy A. Zapałowskiego z Uniwersytetu Rzeszowskiego, a także z Uniwersytetu Jagiellońskiego i Warszawskiego, AGH, PAN, Politechniki Warszawskiej, UMCS czy Uniwersytetu Adama Mickiewicza, politycy, społecznicy, artyści, m.in. znana reżyser Agnieszka Holland.
Domagają się w niej od władz Uniwersytetu Rzeszowskiego ukarania A. Zapałowskiego, włącznie z jego usunięciem z uczelni.
<<(...) Andrzej Zapałowski na Facebooku manipuluje faktami, wprowadzając zamęt i poczucie zagrożenia wśród mieszkańców Przemyśla. Sprzyja rozwojowi nastrojów i postaw antyuchodźczych, a także otwarcie pochwala rasistowskie i agresywne zachowania bojówek określających się jako patrole obywatelskie>> – można m.in. przeczytać w petycji.
Jej twórcy przypominają oczywistą oczywistość, że nawoływanie do nienawiści na tle różnic narodowościowych, etnicznych i rasowych jest przestępstwem. Ścigane jest również pochwalanie nawoływania do popełnienia przestępstwa. Pismo podsumowali stwierdzeniem, że A. Zapałowski hańbi Uniwersytet Rzeszowski i podważa zaufanie do ludzi nauki.
Rektor Uniwersytetu Rzeszowskiego prof. Sylwester Czopek poinformował, że w tej sprawie nie może podejmować jednoosobowych decyzji. 7 marca br. skierował sprawę do rzecznika dyscyplinarnego.
Powołał się przy tym na przepisy ustawy Prawo o szkolnictwie wyższym i nauce oraz statut Uniwersytetu Rzeszowskiego. Rektor stwierdził, że wszelkie ewentualne kary na A. Zapałowskiego może nałożyć wyłącznie komisja dyscyplinarna i muszą się uprawomocnić”.
„Gazeta Wyborcza” podała, że:
- w maju 2022 r., że pod petycją podpisało się już blisko 600 osób;
- w czerwcu 2022 r., że „rektor Uniwersytetu Rzeszowskiego zdecydował o skierowaniu do prokuratury w Przemyślu zawiadomienia o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez Andrzeja Zapałowskiego, profesora UR. Chodzi o pochwalanie i nawoływanie do popełnienia przestępstwa oraz nawoływaniu do nienawiści na tle różnic narodowościowych, etnicznych, rasowych”.
O sprawie dowiedział się też świat, z oczywistą szkodą wizerunkową dla naszego kraju. O wydarzeniach z Przemyśla pisał „Business Insider” w anglojęzycznej wersji. Pogrom trafił też do amerykańskiego rządowego raportu na temat przestrzegania praw człowieka w Polsce.
9. PiS honoruje Zapałowskiego
Andrzej Zapałowski był przyjaźnie traktowany przez obóz PiS/Zjednoczonej Prawicy. Między innymi, przez Antoniego Macierewicza (co opiszemy w dalszej części niniejszego raportu).
W 2009 r. prezydent RP Lech Kaczyński nadał Zapałowskiemu Krzyż Kawalerski Orderu Odrodzenia Polski.
W 2017 r. prezydent RP Andrzej Duda odznaczył Zapałowskiego Krzyżem Wolności i Solidarności.
Niemniej w pałacu prezydenckim rok później znalazł się ktoś, kto uznał, że czas na alarm w kwestii Zapałowskiego.
Cytujemy artykuł Przemysława Witkowskiego, opublikowany przez portal OKO.press: „W maju 2018 prezydencki minister Paweł Soloch w imieniu Biura Bezpieczeństwa Narodowego zażądał od IPN-u usunięcia Zapałowskiego z grona uczestników konferencji nt. polskiej myśli geopolitycznej. Zaprotestowały niechętne Ukrainie Kresy.pl, engelgardowska Myśl Polska, zarejestrowana w Rosji telewizja internetowa Gloria TV”.
10. Zapałowski i sejmowa komisja obrony
15 maja 2024 r. dziennik „Rzeczpospolita” opublikował artykuł Czarne chmury nad posłem Konfederacji Andrzejem Zapałowskim.
W tekście czytamy: „Kolejny po Grzegorzu Braunie poseł Konfederacji może stracić miejsce w składzie Komisji Obrony Narodowej.
– Zgłosiłem ten problem do szefa Klubu KO Zbigniewa Konwińskiego. Sprawa jest analizowana – mówi Paweł Suski z KO, wiceprzewodniczący Komisji Obrony Narodowej z KO. Podjął się on batalii o wykluczenie ze składu tej komisji posła Konfederacji Andrzeja Zapałowskiego.
Na obecność Zapałowskiego w składzie Komisji Obrony Narodowej zwrócił uwagę podczas ostatniego posiedzeniu tego gremium wiceprzewodniczący Suski. – Chciałbym uświadomić wysoką komisję, że wśród posłów Komisji Obrony Narodowej znajdują się osoby o sympatiach prorosyjskich. To powszechnie znana informacja i być w może w kontekście sędziego Szmydta też wymagałoby ten temat wyjaśnić – powiedział.
W rozmowie z „Rzeczpospolitą” zaznacza, że chodziło mu głównie o Zapałowskiego, który od dłuższego czasu przedstawiany jest w mediach jako osoba o prorosyjskich poglądach. Przyczyniły się do tego m.in. internetowe publikacje Marcina Reya, autora bloga „Rosyjska V kolumna w Polsce” /…/ często wymieniane są liczne wypowiedzi Zapałowskiego dla portalu Sputnik, jednej z głównych tub propagandowych Kremla, oraz publikacje w portalu Geopolityka.org, prowadzonym przez oskarżonego później o szpiegostwo na rzecz Rosji Mateusza Piskorskiego.
Wiele kontrowersyjnych wypowiedzi Zapałowskiego było cytowanych przez mainstreamowe media, np. z 2015 roku o budowie płotu na granicy z Ukrainą. Po wybuchu zaś wojny za naszą wschodnią granicą napisał: <<Jako radny Miasta Przemyśla żądam od władz mojego kraju zaprowadzenia porządku z bandytami, którzy podszywają się pod uchodźców z Ukrainy o innym kolorze skóry!>>.
– Czuję niepokój i dyskomfort związane z zasiadaniem pana posła w komisji. Biorąc pod uwagę jego sympatie polityczne, ostrożność powinna być na najwyższym poziomie – mówi Paweł Suski. Zauważa, że Zapałowski bierze aktywny udział w posiedzeniach komisji, również tych zamkniętych. W obecnej kadencji były już dwa takie posiedzenia, m.in. poświęcone planowi finansowemu Funduszu Wsparcia Sił Zbrojnych”.
11. Ukraińskie reakcje na działalność Zapałowskiego.
Jak Andrzeja Zapałowskiego postrzegają ukraińskie media?
Przypomnijmy, że ośrodek Myrotworec, który zwalcza działalność antyukraińską, podsumował dokonania Andrzeja Zapałowskiego następująco.
„Atak na suwerenność i integralność terytorialną Ukrainy. Udział w próbach legalizacji okupacji Krymu.
Udział w operacjach informacyjnych Rosji (kraju agresora) mających na celu zniszczenie dowodów zbrodni rosyjskiego agresora i jego wspólników na Ukrainie.
Rozpowszechnianie kremlowskich narracji propagandowych.
Jeden z przywódców partii Konfederacja, ekspert ds. bezpieczeństwa narodowego. Współorganizator akcji blokady przejścia granicznego na granicy polsko-ukraińskiej w interesie rosyjskiego agresora”.
Jak widać, ośrodek Myrotworec ocenia Andrzeja Zapałowskiego nie tylko jako agenta politycznego, który indywidualnie robi różne rzeczy dla Rosji.
Myrotworec widzi Zapałowskiego również jako agenta, który uczestniczy w operacjach prowadzonych przez Rosję - zatem sam jest przez nią prowadzony.
Ukraińskie media przedstawiają Zapałowskiego jako ukrainofoba realizującego interesy Kremla.
Szczególną uwagę zwraca artykuł opublikowany przez portale Glavcom.ua i Anticor.com.ua Agenci Putina. Polska sieć.
Wśród członków agenturalnej sieci Putina w Polsce artykuł wymienia Andrzeja Zapałowskiego.
Cytujemy: „miłośnicy władzy Rosji /…/ Mowa o Andrzeju Zapałowskim i Myrosławie Majkowskim.
Obaj są ludźmi zaangażowanymi /…/ Pierwszy /…/ jako naukowiec publikuje grube książki, w których główne tezy są dość przewidywalne: <<Ukraina jest państwem sezonowym, każdy musi liczyć się z interesami Rosji, głównym zagrożeniem dla Polski jest ukraiński nacjonalizm, niszczenie ukraińskich grobów na terytorium Polski jest prowokacją ze strony ukraińskiej SBU…>>.
Natomiast Majkowski /…/ w 2014 roku pojechał na spotkanie rekonstruktorów do Rosji, pokazał rosyjskiej telewizji groby UPA na Podkarpaciu. Swoją drogą część z nich wkrótce została zniszczona przez nieznane osoby, a informacja o tym od razu pojawiła się na portalu Novorossia Today...
Obaj bohaterowie wyszli także pośrednio na światło dzienne podczas organizacji prowokacji 26 czerwca 2016 roku w Przemyślu, kiedy to młodzież o poglądach skrajnie prawicowych i kibice piłki nożnej zaatakowała ukraińską procesję religijną”.
12. Esbeckie i esbecko-rosyjskie koneksje Zapałowskiego
Andrzej Zapałowski chwali się swoją antykomunistyczną przeszłością z czasów PRL. Niemniej ma koneksje z ludźmi PRL-owskich służb specjalnych. Te koneksje nieraz wiodą w stronę Rosji.
12.1. Spółka Jawor, SB, rosyjska klinika i informatyczny tygrys PRL
W latach 2011-2015 r. Andrzej Zapałowski był wspólnikiem w warszawskiej spółce z o.o. Jawor.
Według Krajowego Rejestru Sądowego wspólnikiem tej samej spółki Jawor był wówczas i nadal jest Józef Dzwonnik, urodzony 27 sierpnia 1964 r.
Dzwonnik to współzałożyciel spółki Jawor. W aktach IPN też figuruje Józef Dzwonnik, urodzony tego samego dnia, miesiąca i roku (27 sierpnia 1964 r.). Komunistyczna Służba Bezpieczeństwa zarejestrowała Dzwonnika jako tajnego współpracownika (TW) o pseudonimie „Bronek”. Poświęciła mu nie jedną, a dwie teczki personalne (sygnatury Rz 00114/126 i Rz 00140/1316).
„Bronek” działał w Przemyślu – zatem tam, gdzie dziś działa Zapałowski. Obie teczki Dzwonnika dotyczą lat 1987-89.
Spółka Jawor prowadzi w Warszawie aptekę Przy Rivierze (Waryńskiego 10a). W serwisie Rejestr.io opartym na Krajowym Rejestrze Sądowym dostępne sprawozdanie spółki Jawor za rok 2018. W tym sprawozdaniu spółka Jawor podaje, że współpracuje ze spółką z o.o. CenterMed Warszawa, która ma siedzibę pod tym samym adresem (Waryńskiego 10a).
Spółka CenterMed Warszawa należy do spółki z o.o. CenterMed, która:
- od lat współpracuje z rosyjskim Instytutem Klinicznej Rehabilitacji (Institut Kliniczeskoj Reabilitologii) w Tule;
- szeroko reklamuje metodę założyciela tej kliniki, mongolsko-rosyjskiego traumatologa-ortopedy Walerija Borisowicza Ulzibata.
Właścicielką CenterMed i pośrednią (a w latach 2012-2015 - bezpośrednią) właścicielką CenterMed Warszawa jest Lidia Sołtysik Kamińska, ur. 16 września 1951 r.
Lidia Sołtysik Kamińska jest również właścicielką i współtwórczynią wielkiej spółki informatycznej Kamsoft, którą założyła w 1985 r. razem z mężem, informatykiem Zygmuntem Kamińskim. Spółka od początku prowadziła działalność obejmującą wytwarzanie i dystrybucję oprogramowania komputerowego.
Archiwum Cyfrowe IPN podaje, że:
- Lidia Sołtysik Kamińska urodziła się w Chruszczobrodzie jako córka Eugeniusza Sołtysika;
- Eugeniusz Sołtysik ur. 19 kwietnia 1925 r. w Chruszczobrodzie był funkcjonariuszem stalinowskiego Urzędu Bezpieczeństwa (akta obejmują okres 1945-1987, zatem prawdopodobnie po 1956 r. Eugeniusz Sołtysik przeszedł do Służby Bezpieczeństwa; zamówiliśmy w IPN akta personalne funkcjonariusza i akta paszportowe Sołtysik Kamińskiej).
Ewentualne pośrednie powiązanie biznesowe Andrzeja Zapałowskiego ze spółką CenterMed współpracującą z Rosjanami może być wynikiem przypadku. Niemniej zasługuje na sprawdzenie pod względem możliwego finansowania działalności Zapałowskiego w latach 2011-2015.
12.2. Aleksander Kłapa, SB i WSW
Od czterech lat Andrzej Zapałowski zasiada na fotelu wiceprezesa Przemyskiego Stowarzyszenia Przyjaźni Polsko-Węgierskiej im. Obrońców Twierdzy Przemyśl.
Kto dba o jej finanse? Krajowy Rejestr Sądowy podaje, że skarbnikiem stowarzyszenia jest Aleksander Kłapa, urodzony 29 lipca 1950 r.
W aktach IPN odnajdujemy Aleksandra Kłapę, wieloletniego funkcjonariusza komunistycznej SB, również urodzonego 29 lipca 1950 r.
W latach 1977-1989 esbek Aleksander Kłapa służył w Przemyślu. Rozpoczął karierę jako kontroler wydziału „W”, zajmującego się czytaniem prywatnych listów obywateli. W 1984 r. awansował na inspektora wydziału polityczno-wychowawczego. Przez następne pięć lat towarzysz Kłapa czuwał nad czystością ideologiczną funkcjonariuszy z Przemyśla. Esbecy pionu polityczno-wychowawczego przeważnie charakteryzowali się szczególnie promoskiewskim nastawieniem.
Aleksander Kłapa występuje również w aktach WSW (służby specjalne komunistycznej armii PRL, pełniące funkcję kontrwywiadu wojskowego i żandarmerii polityczno-kryminalnej). Między innymi, Kłapa figuruje w teczce IPN BU 003200/2 dotyczącej lokali konspiracyjnych WSW.
Lokale konspiracyjne – to mieszkania, w których funkcjonariusze i agenci służb specjalnych spotykali się i spotykają po kryjomu. W takich lokalach niekiedy ukrywa się osoby, które pilnie potrzebują zniknąć z oczu innych.
12. 3. Kresowiacy, Jacek Wilczur, UB i „Sowieckaja Rossija”
Od 2014 r. Zapałowski jest też wiceszefem stowarzyszenia Instytut Kresów Rzeczypospolitej.
W Krajowym Rejestrze Sądowym jako członek zarządu tej organizacji występuje Jacek Edward Wilczur, urodzony 24 grudnia 1925 r. Nie wykreślono go, choć wszystkie inne źródła podają, że Jacek Edward Wilczur zmarł w 2018 r.
To znaczy, że przez ostatnie cztery lata życia Jacek Wilczur wspierał swym doświadczeniem stowarzyszenie Zapałowskiego.
W źródłach medialnych i internetowych Wilczur występuje jako bohater AK i weteran dywizji gen. Maczka, który nieoczekiwanie przybył do PRL w 1947 r. i został dziennikarzem.
Co mówią archiwa IPN?
Potwierdzają, że Jacek Wilczur, syn Henryka, urodzony 24 grudnia 1925 r. działał jako partyzant AK pod pseudonimem „Kazik” albo „Kazik Lwowiak”.
Podają jednak, że po wojnie Wilczur prowadził zupełnie inną działalność pod pseudonimem „Wierny Jan”.
W archiwum IPN figuruje teczka dostępna pod sygnaturą Ld 758/251 jako „Teczka personalna osobowego źródła informacji ps. ‘Wierny Jan’: Wilczur Jacek, imię ojca: Henryk, data urodzenia: 24-12-1925”.
Opis teczki głosi: „Były członek Armii Krajowej (AK) na terenie Lwowa, w latach 1945-47 nielegalnie przebywał w Wielkiej Brytanii, pozyskany do współpracy w 1947 r. przez Wydział III WUBP we Wrocławiu”.
WUBP to Wojewódzki Urząd Bezpieczeństwa Publicznego, regionalny oddział Urzędu Bezpieczeństwa, czyli zbrodniczej stalinowskiej policji politycznej.
Czym zajmował się Wydział III, z którym współpracował Jacek Wilczur? Walczył z antykomunistycznym podziemiem, w którym działali koledzy Wilczura z AK.
W czasach nam bliższych Jacek Wilczur publikował teksty:
- poświęcone okrucieństwom ukraińskich nacjonalistów podczas II wojny światowej;
- tłumaczone i popularyzowane w putinowskiej Rosji.
W rosyjskim internecie Wilczur pojawiał się pod nagłówkami takimi jak: „Polski bohater - o zbrodniach ukraińskich nazistów”.
W 2015 r. gazeta „Sowietskaja Rossija” („Sowiecka Rosja”) pisała: „Polski historyk i dziennikarz Jacek Wilczur /…/ przez większą część życia zbierał świadectwa ujawniające zbrodnie Ukraińskiej Powstańczej Armii /…. <<Kiedy Polak lub polski Żyd – odnotowuje Wilczur – ‘wpadał w ręce UPA, to prosił, żeby przyszedł esesman i po prostu zastrzelił. Wtedy śmierć była lekka. A kiedy przychodzili bojownicy UPA, to ludzi rozpiłowywali, kroili im brzuchy>>. Niech ktoś wskaże jakąś dzisiejszą partię europejską, ukraińską lub rosyjską, której hasła i slogany byłyby tak chore i sadystyczne, jak te, które stosują obecni ukraińscy radykalni nacjonaliści: Moskale na pal!”.
12.3.1. Kresowiacy, Adam Śmiech, parada w Moskwie i marszałek Rokossowski
Skoro mowa o Instytucie Kresów Rzeczypospolitej, to wypada wspomnieć, od kogo Andrzej Zapałowski przejął funkcję wiceszefa tej organizacji.
Otóż bezpośrednim poprzednikiem Zapałowskiego na tym stołku był działacz o nazwisku Adam Śmiech, który następnie przeszedł do komisji rewizyjnej stowarzyszenia.
Śmiech to:
- aktywista stowarzyszenia Wierni Polsce Suwerennej, (ekspert Marcin Rey określa jego członków jako „bardziej putinowskich od Putina”);
- uczestnik „Debat antywojennych” transmitowanych na prokremlowskich kanałach Youtube („Wbrew Cenzurze” Mateusza Piskorskiego, „Myśl Polska”, „Chrobry Szlak” i eMisja.tv);
- stały autor portalu Konserwatyzm.pl związanego ze znanymi już nam putinowcami Adamem Wielomskim i Konradem Rękasem;
- wielbiciel Rosji i Sowietów, który 9 maja 2015 r. wybrał się do Moskwy, żeby wziąć udział w putinowskiej paradzie.
Parada upamiętniała zwycięstwo Związku Sowieckiego w drugiej wojnie światowej. Zwycięstwo, które oznaczało rozgromienie niemieckiego nazizmu, lecz także - zniewolenie Polski przez sowiecki komunizm. Jednak Adamowi Śmiechowi najwyraźniej to nie przeszkadzało. Podczas pobytu w Moskwie Śmiech wziął udział w odsłonięciu pomnika stalinowskiego marszałka Konstantina Rokossowskiego, który gorliwie uczestniczył w zniewalaniu Polski.
13. Zapałowski i Międlar
Andrzej Zapałowski publicznie wspiera byłego księdza Jacka Międlara, faszyzującego antysemitę, ukrainofoba i jawnego wroga Zachodu.
Obecnie Międlar nawet nie próbuje kamuflować prorosyjskiego charakteru swojej antyukraińskiej działalności (jeździ po Polsce z wykładem zatytułowanym Kto rządzi Polską, czy powinniśmy popierać Ukrainę i brać czynny udział w wojnie z Rosją?).
W lipcu 2023 r. podkarpackie media informowały, że Karolina Pikuła (dziennikarka i polityczka antyzachodniej partii Konfederacja) poprowadzi spotkania z Jackiem Międlarem w Rzeszowie i Krośnie, a podczas tych spotkań prelekcję wygłosi Andrzej Zapałowski.
Zapałowski jest również znajomym Międlara na Facebooku.
14. Zapałowski i Macierewicz
Na koniec musimy też przedstawić związek między Andrzejem Zapałowskim, a Antonim Macierewiczem, który:
- od lat działa na korzyść Kremla i na niekorzyść RP;
- zrobił bardzo dużo, by osłabić polską armię i służby specjalne;
- otacza się ludźmi takimi jak jawny zwolennik Putina płk Krzysztof Gaj (związany ze słynnym „rosyjskim łącznikiem PiS” Jackiem Kotasem), jak antyukraiński milioner i były płatny konfident SB Robert Luśnia (promowany przez Konrada Rękasa), jak Bartosz Kownacki, wiceminister obrony w latach 2015-2018 u boku Macierewicza, były obserwator/legitymizator rosyjskich fasadowych wyborów prezydenckich z 2012 r. (powiązany z Mateuszem Piskorskim).
Te powiązania Macierewicza dziennikarz Tomasz Piątek opisywał w swoich książkach. Zawarte w nich fakty zostały potwierdzone prawomocnymi wyrokami sądów, włącznie z Sądem Najwyższym.
Co wiadomo o relacjach Zapałowskiego z Macierewiczem?
W 2016 r. Antoni Macierewicz jako minister obrony narodowej pozwolił Andrzejowi Zapałowskiemu wygłaszać wykłady dla żołnierzy Jednostki Wojskowej Komandosów w Lublińcu. Jednostka cieszyła się szczególnymi względami ministra (jej szef, Wiesław Kukuła, za czasów Macierewicza awansował na generała i został dowódcą utworzonych przez ministra Wojsk Obrony Terytorialnej).
W tym samym czasie Zapałowski habilitował się na Akademii Sztuki Wojennej. Ona też stanowiła ukochane dziecko Antoniego Macierewicza. Działała wtedy pod nadzorem Macierewicza i była opanowana przez jego ludzi.
Na stronie internetowej uczelni doktor Zapałowski chwalił się, że wygłosił:
- wykład pt. „Wyzwania dla bezpieczeństwa Polski na kierunku ukraińskim i białoruskim” dla kadry Dowództwa Operacji Specjalnych w Krakowie;
- cykl wykładów na temat sytuacji polityczno-wojskowej w Europie Wschodniej dla polskich komandosów i amerykańskich żołnierzy w Lublińcu.
Jak widać, pod skrzydłami Macierewicza antyukraiński działacz lansowany przez media Kremla mógł szerzyć swoje antyzachodnie idee wśród polskich dowódców i komandosów. A nawet – wśród żołnierzy USA stacjonujących w Polsce.
15. Podsumowanie
Jak widać, związki Andrzeja Zapałowskiego z putinowską Rosją mają charakter nie tylko ideologiczny.
Zapałowski jest wspierany przez kremlowskich agentów i prowokatorów działających w Polsce. Jest też wspierany przez propagandę Kremla, w tym przez:
- media rosyjskiej armii i prorosyjskich separatystów w Donbasie;
- propagandzistkę Lubow Lulko-Stiepuszową, ewidentnie związaną ze służbami specjalnymi Kremla.
A zarazem Zapałowski podejmuje działania korzystne dla putinowskiej Rosji i groźne dla interesu Rzeczypospolitej Polskiej. Działania, które szkodzą nie tylko wizerunkowi Polski, ale też naszemu narodowemu bezpieczeństwu.
W związku z wyżej przedstawionymi faktami apelujemy do władz Sejmu, aby poseł Andrzej Zapałowski przestał zasiadać w sejmowej Komisji Obrony Narodowej.
Tomasz Piątek
Współpraca: Przemysław Witkowski