Poseł, który kręcił biznes na cierpieniu dzieci
Polegał on na mamieniu schorowanych seniorów oraz rodziców ciężko chorych dzieci, że istnieje terapia, która ich wyleczy.
NeoClinic wystartowała 17 lipca 2020 r. 2 miesiące później powstał pierwszy folder skierowany do pacjentów cierpiących na choroby neurologiczne. Już dwa tygodnie później firma Łukasza Mejzy oferowała leczenie nowotworów. W końcu października foldery firmy oferowały już seniorom m.in. regenerację mózgu, poprawę sprawności seksualnej, redukcję blizn oraz wydłużenie długości i jakości życia „nawet o 14 proc.”. Wszystko to miały zagwarantować „pluripotencjalne komórki macierzyste”. Cena: 80 tys. dolarów, a w cenie przelot do San Diego, transport na miejscu do kliniki, opiekun, noclegi oraz sama terapia polegająca na wlewach dożylnych.
Zapytani przez Wirtualną Polskę eksperci nie zostawiają suchej nitki na tej eksperymentalnej metodzie. Przyznają, że komórki macierzyste mają ogromny potencjał, ale nie ma żadnych dowodów naukowych, że dzięki nim leczy się różne choroby, a takie zabiegi mogą być wręcz niebezpieczne dla pacjenta.
W firmie Mejzy żadnych ekspertów czy lekarzy nie było. Szybko okazało się, że na seniorach trudno zrobić biznes. Lepiej spróbować z dziećmi. Tym bardziej, że ich rodzice przez różne stowarzyszenia prowadzą w internecie zbiórki pieniędzy. Współpracownicy Mejzy opowiadali dziennikarzom, jak wyłapywali je na Facebooku i obdzwaniali rodziców. Wysyłali tysiące wiadomości. W naganianiu ofiar miała pomóc siatka 21 stowarzyszeń, które w 2 miesiące zarejestrowali asystenci społeczni Mejzy. Zamysł był taki, by rodzice przekazywali prawa do prowadzenia zbiórek. Jednak biznes nie wypalił. – Chorych przestaliśmy szukać chyba jakoś w lutym. Przyszedł któryś z chłopaków od Łukasza i powiedział, że teraz przerzucamy się na fotowoltaikę – wspomina były pracownik firmy Mejzy.
W sprawie Mejzy trwają przynajmniej dwa śledztwa. W każdym z nich prokuratorzy gromadzą materiały dokumentujące jego biznesową działalność. Jedno jest w sprawie organizowania szkoleń za unijne pieniądze. Drugie właśnie w sprawie firmy medycznej, która miała wysyłać chorych na leczenie za ocean. Z rozmów dziennikarzy z osobami, które były już przesłuchiwane, wynika, że prokuratorzy są doskonale zorientowani w działalności Mejzy, szczegółowo dopytują o konkretne zdarzenia i procedery. Cały czas gromadzą dowody obciążające działalność posła.
Pod koniec 2022 r. Mejza oskarżył autora publikacji o zniesławienie. Sprawa dotyczy jednak wpisów na Twitterze, a nie publikacji, które doprowadziły do jego dymisji z funkcji wiceministra sportu. Mejza przekonywał wówczas wszystkich, że padł ofiarą „najbardziej brutalnego ataku medialnego w historii III RP”. Po publikacjach zapowiadał pozwy – przeciwko redakcji oraz dziennikarzom podpisanym pod tekstami. Do dziś nie złożył jednak żadnego…
Marcin Piplowski
Tekst pochodzi z broszury „100 afer, które wstrząsnęły Polską”. Publikujemy go za wiedzą i zgodą autora i wydawcy.
Wesprzyj niezależne media!