Ukraińskie służby mają swoje problemy

Prezydent Ukrainy zwolnił szefa Służby Bezpieczeństwa Iwana Bakanowa i ukraińską prokurator generalną. Jak informował Zełeński ponad 60 pracowników ukraińskich organów prokuratury i Służby Bezpieczeństwa zostało na terytorium okupowanym przez Rosjan i współpracuje z wrogim państwem. Gościni Tomasza Piątka oceniła, że dymisje były zasadne, choć trudno obarczać pełną odpowiedzialnością za kolaboracje odwołanych urzędników.

Bakanow objął stanowisko szefa SBU tylko z racji tego, że jest przyjacielem Zełeńskiego. Nie miał więc żadnych kompetencji do pełnienia takiej funkcji. Wiemy, że na terenach okupowanych przez Rosjan, zwłaszcza w obwodzie chersońskim doszło do licznych przypadków kolaboracji. Trudno powiedzieć, czy można obarczać szefa SBU wyłączną odpowiedzialnością za przypadki kolaboracji. Brzmi to raczej jak pretekst do usunięcia go ze stanowiska

Pryszczepa kontynuowała wątek wątpliwych nominacji prezydenta Ukrainy. Mówiła, że wiele osób pełniących najważniejsze stanowiska w państwie nie ma wystarczających kompetencji.

Na niektórych stanowiskach w ukraińskich służbach widzimy osoby z dużym doświadczeniem i kompetencjami. Przeplatają one się z innymi, którzy zostali nominowani z racji np. osobistych konotacji z prezydentem Zełeńskim. Takich osób w rządzie ukraińskim jest sporo. Choćby Minister Obrony Ukrainy przed nominacją nie miał dotąd styczności z wojskiem.

oprac. m.u.