Prorosyjscy doradcy i tajemnice państwowe wysyłane prywatnym mejlem
A także tajemnice państwowe!
o był prawdziwy szok. W internecie pojawiła się strona internetowa, gdzie – w formie obrazków przedstawiających mejle – zaczęto publikować wiadomości przechodzące przez prywatną skrzynkę Michała Dworczyka, szefa kancelarii premiera a wcześniej wiceszefa MON. Dość szybko stało się pewne, że mejle są autentyczne i ktoś wykradł całą zawartość skrzynki pana ministra. A z nią kuchnię polityczną otoczenia Morawieckiego. W ciągu kilkunastu miesięcy dowiedzieliśmy się, którzy dziennikarze mu pomagają, a które media chce zwalczać. Co sądzi on czy Dworczyk o kolegach i koleżankach z partii. Jak załatwia się pracę w rządzie. Jak premier pomógł Danielowi Obajtkowi dostać pracę w spółkach Skarbu Państwa. Bez kozery można powiedzieć, że z tego wycieku dowiedzieliśmy się znacznie więcej niż ze słynnej afery taśmowej za czasów rządów PO. A wzmianka o tej aferze sprzed niemal dekady nie jest przypadkowa. Gdy na jaw wyszły pierwsze nagrania, politycy PiS domagali się dymisji rządu i premiera, choć Donald Tusk nagrany nie został – nie mógł, bo nie bywał nieostrożny. W chórze domagających się rozliczeń był i Dworczyk. Nawet gdy kolejne nagrania z Sowy wychodziły na jaw już za rządów PiS (publikowała je jedynie rządowa TVP), minister grzmiał, że potwierdzają one, w jaki sposób rządziła poprzednia ekipa. – Ustawianie w rozmowach towarzyskich obsad personalnych spółek Skarbu Państwa, załatwianie interesów politycznych, „knajacki” język – wyliczał na antenie zależnego od PiS Polskiego Radia. I choć od dawna wiadomo, że Donald Tusk miał rację, mówiąc w czerwcu 2014 r. o „scenariuszu pisanym innym alfabetem”, czyli inspiracji rosyjskiej, Dworczykowi to nie przeszkadzało.
Za to kiedy jego mejle wyciekły, od razu uderzył w te tony. „Traktuję ten atak jako jeden z elementów szeroko zakrojonych działań dezinformacyjnych zawierających sfałszowane i zmanipulowane informacje” – napisał w oświadczeniu. On i jego koledzy atakowali media za opisywanie mejli, twierdząc, że to działanie na korzyść Moskwy. Tymczasem to sam Dworczyk najlepiej przysłużył się Kremlowi! Wbrew swoim deklaracjom, że „w skrzynce mailowej będącej przedmiotem ataku hakerskiego nie znajdowały się żadne informacje, które miały charakter niejawny, zastrzeżony, tajny, lub ściśle tajny”, szybko wyszło na jaw, że ujawniał tam tajemnice. Ba, dotyczyły one obronności kraju! Ba, robił to w korespondencji z płk. Krzysztofem Gajem, który potem stracił rękojmię wglądu w tajemnice państwowe! I to nie jedyna taka postać w otoczeniu Dworczyka. Jego doradczynią przez lata była obecna wiceminister rozwoju Olga Semeniuk-Patkowska. Na prywatnym Facebooku, co w 2017 r. ujawnił „Fakt”, chwaliła brexit, kibicowała we Francji Marine Le Pen, którą finansował Kreml i która kibicowała rozpadowi Unii Europej- skiej, dokładnie jak Władimir Putin! „Potrzebne są globalne, międzynarodowe, gospodarcze, systemowe rozwiązania. A te bynajmniej nie ograniczają się do nieustannego mówienia – a feee Rosja” – pisała. Dworczykowi to nie przeszkadzało…
A co państwo sądzą o Dworczyku?
Marcin Piplowski
Tekst pochodzi z broszury „100 afer, które wstrząsnęły Polską”. Publikujemy go za wiedzą i zgodą autora i wydawcy.
Wesprzyj niezależne media!