Przez błędy rządu ukraińskie zboże zostało w Polsce zamiast płynąć do Afryki
Henryk Kowalczyk jako minister rolnictwa miał uspokoić wieś. Doprowadził do kryzysu, jakich mało.
Kontekst tej historii wszyscy znamy. Putin napadł na Ukrainę na początku 2022 r. Wojna opanowała niemal cały kraj. A Ukraina to obok Rosji główny eksporter zbóż do państw afrykańskich. Tej części świata głód zajrzał w oczy. Długie tygodnie trwały negocjacje dotyczące umożliwienia eksportu zboża z Ukrainy. Znaczną część tego tranzytu wzięła na siebie Polska, koleją. Od początku opozycja i organizacje rolnicze apelowały do rządu, by zabezpieczyć te przewozy tak, by tańsze niemal o połowę i niepodlegające unijnym wymogom zboże nie trafiło do polskich spichlerzy. Minister Kowalczyk zapewniał, że wszystko ma pod kontrolą.Bomba wybuchła w kwietniu 2923 r. Okazało się, że co najmniej 3 mln ton zboża z Ukrainy sprowadzono do Polski bez kontroli. W efekcie pojawiła się gigantyczna nadpodaż zbóż. Rolnicy nie mieli jak sprzedać zboża, bo magazyny są przepełnione. Cena tony pszenicy spadła o 50 proc. A Kowalczyk w Polsat News winę próbował zrzucić na Unię Europejską i firmy, które nie chcą kupować zboża od rolników. Stwierdził też, że rolnicy nie zrozumieli intencji jego wypowiedzi, gdy mówił, że „w czasie żniw nie powinno się w sposób paniczny sprzedawać zboża, bo cena spada”. Zapomniał dodać, by zrobili to po żniwach.
Za skandal Kowalczyk zapłacił stanowiskiem. Ale ministerialnym, bo wicepremierem pozostał. Na jego miejsce do resortu rolnictwa przyszedł Robert Telus. Też szybko wskoczył na „unijnego konika”. Dziennikarze jednak nie odpuszczali i dopytywali, kto oszukał rolników na zbożu.
14 kwietnia minister Telus deklaruje: – Za kilka dni ujawnię listę firm, które kupowały zboże z Ukrainy. W tym samym czasie jednak Wirtualna Polska ujawnia, że rękę do tego przyłożyły przedsiębiorstwa, które związane są z politykami i członkami PiS. Mowa między innymi o byłym pośle PiS Marku Zagórskim, który zrezygnował z mandatu, żeby zostać szefem Krajowej Grupy Spożywczej. Lista, do której dotarli dziennikarze, zawierała ponad 20 przedsiębiorstw. Zgodnie z danymi Głównego Lekarza Weterynarii 16 transportów pszenicy i kukurydzy miało trafić do Cedrobu – największego producenta drobiu w Polsce. Prezes Cedrobu to Andrzej Goździkowski, od 2015 r. członek PiS. Plotek było więcej. Wszyscy czekali na listę od ministra. Zapytany o to 22 kwietnia Telus powiedział: „Potrzeba czasu, żeby to ogłosić”. Dopytywany, czy dni, czy tygodni, zapewnił, że dni. Pięć dni później znów powiedział, że to kwestia kilku dni. A już 4 maja w TVN24 rzucił, że… w sumie to nic się nie stało, bo firmy nie łamały prawa, tylko zachowywały się nieetycznie. Jego zdaniem opublikowanie tej listy nic by nie dało, więc listy nie będzie. A rolników próbuje się uciszyć interwencyjnym skupem. Za błędy Kowalczyka i zysk działaczy PiS płacą polscy podatnicy.
Marcin Piplowski
Tekst pochodzi z broszury „100 afer, które wstrząsnęły Polską”. Publikujemy go za wiedzą i zgodą autora i wydawcy.
Wesprzyj niezależne media!