Tatiana, główna księgowa RP

Teresa Czerwińska, b. wiceminister i minister finansów zniknęła z krajowej sceny politycznej po objęciu stanowiska wiceprezesa Europejskiego Banku Inwestycyjnego. Przypomniał o niej Krzysztof Kwiatkowski prezentując komisji senackiej ustalenia w sprawie zakupu Pegasusa - to wiceminister Czerwińska sygnowała decyzję o zmianie planu finansowego pozwalającej na zakup tego oprogramowania.

(...) Skoro mowa o niepokojących ministerialnych nominacjach Mateusza Morawieckiego, odnotujmy jeszcze jedną z nich, bardziej nawet intrygującą niż nominacja Andruszkiewicza. Chodzi bowiem o osobę, która ma dostęp do ogromnej ilości danych kluczowych dla funkcjonowania państwa, społeczeństwa i gospodarki, włącznie z informacjami niejawnymi.

Osoba ta:

·      jako najwyższy resortowy zwierzchnik nadzoruje urzędy, które prowadzą dochodzenia karnoskarbowe i mają prawo do inwigilacji obywateli;

·      uzyskała też prawo dostępu do tajnych informacji pochodzących od naszych zachodnich sojuszników z NATO, co odbyło się w niejasnych okolicznościach.

Chodzi o minister finansów Teresę Tatianę Czerwińską, znaną wcześniej jako Tatiana Tumanovskis (nazwisko Czerwińska jest po mężu).

Tatiana Tumanovskis urodziła się i wychowywała na sowieckiej Łotwie, w Dyneburgu (Daugavpils). Przyjechała do Polski na studia dzięki stypendium dla młodzieży polonijnej. W 1992 r. rozpoczęła studia na Uniwersytecie Gdańskim. W 1997 r. obroniła pracę magisterską z psychologii pt. Rola przedinterpretacyjnego i przedrefleksyjnego przetwarzania informacji w doświadczeniu emocjonalnym osób o różnych stylach obronnych i poznawczych. Ale na tym się nie skończyło. Już po pierwszym roku psychologii przyszła minister finansów rozpoczęła równoległe studia na wydziale zarządzania UG. W 2000 r. obroniła tam pracę doktorską poświęconą lokowaniu pieniędzy przez towarzystwa ubezpieczeniowe w Polsce. Po drodze wyszła za mąż, zyskując nowe nazwisko. W 2010 r. habilitowała się z ekonomii.

Dziennikarze „Polityki” – m.in. Jan Rojewski i Grzegorz Rzeczkowski – zbierali informacje na temat Teresy Czerwińskiej. Rozmawiali też z jej trójmiejskimi znajomymi. Dowiedzieli się od nich, że profesor Czerwińska, zanim weszła do rządu, nie wspominała o tym, skąd przybyła. Koledzy zauważali wschodnio brzmiący akcent, myśleli jednak, że Czerwińska pochodzi z Suwałk albo Białegostoku. Niektórzy dowiedzieli się o jej łotewskim miejscu urodzenia dopiero wtedy, gdy pani profesor stała się panią minister. Wzbudziło to u nich podejrzenie: czyżby przez cały ten czas profesor Czerwińska coś ukrywała na temat swej młodości albo korzeni?

Tym bardziej że Czerwińska jako pierwszego imienia używała latami tego rosyjskiego: Tatiana. Tak zapamiętali ją znajomi z Uniwersytetu Gdańskiego. Również dla swego ojca, łotewskiego biznesmena polskiego pochodzenia, minister Czerwińska jest Tatianą. Współpracownik „Polityki” Jan Rojewski dotarł do pana Tumanovskisa z Dyneburga. Ten miał się zaśmiać, gdy usłyszał od dziennikarza, że jego córka występuje w Polsce jako Teresa.

Co łączy Teresę Czerwińską z Mateuszem Morawieckim?

Morawiecki został premierem w grudniu 2017 r. Ustąpił wtedy ze stanowiska ministra rozwoju i finansów. Krótko potem, w styczniu 2018 r. swoją następczynią na drugim z tych stanowisk – ministra finansów – uczynił Czerwińską.

Wcześniej profesor Czerwińska w Ministerstwie Finansów pełniła funkcję wiceministra (podsekretarza stanu). Stanowiła tam jednak nowy, ledwie półroczny nabytek. Do czerwca 2017 r. była podsekretarzem stanu w Ministerstwie Nauki i Szkolnictwa Wyższego. Odpowiadała tam m.in. za dotacje dla uczelni. W roli tej obsadził ją minister nauki Jarosław Gowin, który jako pierwszy uznał ją za dobrą kandydatkę do rządu. W czerwcu 2017 r., gdy Teresa Czerwińska przeszła do Ministerstwa Finansów, kierował nim wicepremier Morawiecki. Pół roku później premier Morawiecki powierzył jej ten resort, zgłaszając Czerwińską prezydentowi Dudzie jako nowego ministra (z formalnego punktu widzenia ministrów powołuje prezydent – oczywiście na wniosek premiera).

Co przekonało Morawieckiego do Czerwińskiej? Czemu zabrał ją z resortu Gowina do siebie, a następnie awansował? W polskiej i nie tylko polskiej polityce rządzą kumoterstwo i nieufność. Kto przechodzi z jednej grupy do drugiej, musi czymś się wkupić. Musi mieć jakiś atut do zaoferowania liderowi lub liderom grupy, w której chce się zadomowić. W zamian grupa przyjmuje przybysza do swego grona. Gdy atut, którym przybysz dysponuje, jest szczególnie cenny, wtedy oprócz przyjęcia do grupy nowo przybyły dostaje coś więcej (np. posadę dla siebie albo członka rodziny). Wtedy przybysz nie tyle się wkupia, ile się sprzedaje – jak to się często dzieje w przypadku parlamentarzystów, który spieniężają swój głos za przejście z jednego klubu parlamentarnego do drugiego. Ale Teresa Czerwińska nie jest posłanką. Nie mogła sprzedać swego głosu za awans. A jednak awansowała na fotel ministra, wcześniej zaś gładko przeszła spod skrzydeł Gowina pod skrzydła Morawieckiego, z Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego do Ministerstwa Finansów. Odbyło się to bez zgrzytu, a nawet wśród uśmiechów (przynajmniej oficjalnie). Gowin pogratulował wtedy Czerwińskiej w mediach społecznościowych. Nazwał ją „wspaniałym fachowcem” i napisał: „Budżet PL w dobrych rękach”332. Czemu ten transfer odbył się tak gładko i tak wysoko ją zaprowadził?

Niektóre z moich źródeł twierdzą, że Gowin i Morawiecki przez większość 2017 r. utrzymywali coś w rodzaju luźnego, elastycznego sojuszu. Można to uznać za prawdopodobne. Los jednego pod pewnymi względami przypomina los drugiego: obaj zdradzili środowisko Platformy Obywatelskiej na rzecz PiS. Obaj są traktowani jak ciało obce przez starych towarzyszy Jarosława Kaczyńskiego. Źródła twierdzą jednak, że między Gowinem a Morawieckim zapanowała zdecydowana niechęć, gdy ten drugi został premierem (Gowin z zazdrości miałby wówczas wszcząć wojnę podjazdową przeciw Morawieckiemu). Jeśli tak, to czemu premier nie pozbył się Czerwińskiej, gdy Gowin przestał mu sprzyjać? Czemu zamiast tego awansował ją na stanowisko ministra finansów? Czy tym awansem ją kupił? Czy to sprawiło, że wszelkie ślady jej dawnej wdzięczności wobec Gowina wyparowały? Cóż, Gowin zapewne nie mógłby dać Czerwińskiej więcej nawet wtedy, gdyby sam został premierem. Dlatego Mateusz Morawiecki mógł założyć, że po takim awansie Teresa Czerwińska do spółki z Gowinem nie będzie pod nim kopać dołków. I pozostanie całkowicie posłuszna (nie tak, jak pierwszy pisowski minister finansów mianowany po wygranych wyborach z 2015 r., Paweł Szałamacha, który zgadzał się z Mateuszem Morawieckim w większości spraw, a mimo to nie chciał mu się podporządkować)333. Ale ten, kto liczy na wdzięczność, nieraz się przeliczy. Tę prawdę zna każdy polityk. Zatem Morawiecki okazał Czerwińskiej ogromne zaufanie.

Jakąś rolę w jej awansie mogły odegrać względy merytoryczne. Nie tylko Gowin, lecz także inne źródła podkreślają, że Teresa Czerwińska w resorcie finansów jest fachowcem, „prawdziwą ekonomistką”. Podobno trzyma ten resort żelazną ręką. Wiemy jednak, że względy merytoryczne nie są dla Morawieckiego najważniejsze. Gdyby były, nie zrobiłby Andruszkiewicza ministrem cyfryzacji. A przede wszystkim nie realizowałby niszczącej dla Polski polityki PiS. Zatem trudno przypuścić, żeby to merytoryka zadecydowała o awansowaniu Czerwińskiej na stanowisko ministra.

– Wszystko wskazuje, że ona jest człowiekiem Morawieckiego – mówi jeden z moich informatorów, który z przyczyn zawodowych monitoruje pracę rządu. – Dlatego wyniósł ją na wysokie stanowisko.

– A może to Jarosław Kaczyński zabrał Gowinowi jego twardą księgową? Może z jakichś przyczyn Kaczyński uznał ją za osobę, którą może stuprocentowo kontrolować? A następnie kazał jej, żeby ze swej strony kontrolowała Morawieckiego? Może to Kaczyński posłał ją do Morawieckiego? – próbuję drążyć.

– Gdyby Kaczyński dał Morawieckiemu jakiegoś nadzorcę, dałby mu polityka, żeby pilnował politycznych działań Mateusza. Nie dawałby fachowca jako nadzorcy, bo Kaczyński na ekonomii się nie zna i niezbyt o nią dba. Od niej ma… Morawieckiego – odpowiada informator.

Na oficjalnej stronie ministerstwa finansów czytamy, że Teresa Czerwińska jest profesorem Uniwersytetu Warszawskiego i absolwentką Wydziału Nauk Społecznych oraz Wydziału Zarządzania Uniwersytetu Gdańskiego. Była ekspertką gremiów krajowych i zachodnich. W 2005 r. pracowała w Komisji Nadzoru Ubezpieczeń i Funduszy Emerytalnych. Jeśli chodzi o życie prywatne i rodzinne, to „mężatka, ma jedną córkę. Jest miłośniczką teatru i muzyki klasycznej”334.

Oficjalna strona Ministerstwa Finansów nie wspomina o obawach, jakie wzbudziła nominacja Teresy Czerwińskiej ze względu na miejsce, w którym się urodziła i wychowywała. Obawy te dotyczyły sprawdzenia pani minister przez Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego (kontrwywiad cywilny).

7 stycznia 2018 r. portal Wirtualna Polska opublikował artykuł pt. Kandydatka PiS na ministra finansów urodziła się w ZSRR. Nieznana przeszłość Teresy Czerwińskiej.

Autorka tekstu, Magda Mieśnik, pisała tak: „Teresa Czerwińska w najbliższych dniach może zostać ministrem finansów. Mało znany jest jednak fakt, że ekspertka od budżetu urodziła się w ZSRR. – Służby popełniły błąd. Taka osoba nie powinna być nawet wiceministrem – mówi Wirtualnej Polsce polityk, który zasiada w sejmowej komisji ds. służb specjalnych. Ale rzecznik ministerstwa finansów uspokaja, że Czerwińska była już sprawdzana przez służby. Nieprawdziwa jest informacja, że odmówiono jej dostępu do informacji niejawnych.

Teresa Czerwińska urodziła się 7 września 1974 r. w Dyneburgu, drugim co do wielkości mieście na terenie Łotwy, która w tamtym czasie należała do ZSRR. Na drugie imię ma Tatiana. Informacje na ten temat podaje tylko katalog IPN. Z ZSRR pochodzą rodzice Czerwińskiej Ludmiła i Bogusław Tumanovskis [według innych źródeł Bronisław, względnie Bronislavs Tumanovskis – T.P.]. Takie jest też nazwisko panieńskie wiceminister rządu PiS.

Chcieliśmy zapytać Teresę Czerwińską, czy pochodzenie nie zaszkodzi jej w objęciu teki ministra finansów, na którego jest typowana. – Wchodzę do kościoła – odpowiedziała, gdy usłyszała pytanie. Później nie odbierała telefonu, ani nie odpisała na SMS-y […].

Z nieoficjalnych informacji wynika, że Czerwińska mogła mieć problem z uzyskaniem dostępu do informacji niejawnych, co by znaczyło, że kontrwywiad miał wobec niej zastrzeżenia – T.P.] Rzecznik Ministerstwa Finansów dementuje jednak te doniesienia. – Na pewno nie było odmowy dostępu do takich danych – mówi Świerżewski [Łukasz – red.]. Nie wiadomo jednak, czy wiceminister w ogóle występowała o taki dostęp. Ministerstwo ma przekazać tę informację w poniedziałek.

– Nie powinno się dyskryminować nikogo z powodu pochodzenia, ale w tym wypadku służby popełniły błąd. Taka osoba nie powinna być nawet wiceministrem. Znam sprawę pochodzenia pani Czerwińskiej i jestem zaskoczony, że jest brana pod uwagę jako konstytucyjny minister – mówi polityk z sejmowej komisji ds. służb specjalnych. – Tym bardziej że z mojej wiedzy wynika, iż jej ojciec nadal prowadzi interesy biznesowe na Wschodzie i tam mieszka – dodaje.

Jednak rzecznik Ministerstwa Finansów podkreśla, że nie ma problemu z pochodzeniem wiceminister. – Była dwukrotnie sprawdzana przez służby jako kandydatka na wiceministra – podkreśla Łukasz Świerżewski”.

Autorka artykułu konkluduje: „…będzie to chyba pierwszy przypadek w nowoczesnej historii Polski, że ministrem zostanie osoba urodzona w ZSRR”335.

Jeszcze tego samego 7 stycznia 2018 r. temat został podjęty przez portal Fakt24 (internetowa wersja popularnej gazety „Fakt”). W artykule czytamy: „Jak ujawnił portal Wirtualna Polska, 44-letnia Czerwińska urodziła się w… ZSRR – a konkretnie w dziś już łotewskim mieście Dyneburg. Jej drugie imię brzmi Tatiana.

Z Łotwy pochodzą rodzice Czerwińskiej: Ludmiła i Bogusław Tumanovskis […].

– Odmowy dostępu do informacji niejawnych nie było – mówi Fakt24 rzecznik resortu finansów […] i dodaje, że Czerwińska była sprawdzana dwukrotnie: najpierw otrzymując stanowisko wiceminister edukacji, a później, gdy objęła stanowisko wiceminister finansów.

Czy jednak dysponuje dostępem do informacji niejawnych? Rzecznik przekonuje, że będzie musiał to sprawdzić w poniedziałek […].

Dyneburg to stolica rejonu Łatgalii – południowo-wschodniej części Łotwy. To rejon zamieszkany także przez dużą mniejszość rosyjską, co budzi niepokój łotewskich służb”336.

Tak się składa, że Ministerstwo Finansów do tej pory nie odpowiedziało na pytanie, czy Teresa Czerwińska wystąpiła o dostęp do informacji niejawnych. Nie znalazłem na ten temat żadnych informacji w mediach. Najwyraźniej rzecznik nie spełnił swej obietnicy i w poniedziałek, 8 stycznia 2018 r., nie rozstrzygnął publicznie tej kwestii.

Rok później spróbowałem skłonić resort finansów, żeby wyjaśnił, jak było. 26 lutego 2019 r. wysłałem w tej sprawie zapytanie do ministerstwa. Spytałem m.in., czy Teresa Czerwińska ma dostęp do informacji niejawnych i czy sama wystąpiła o ten dostęp. Zrobiłem to drogą e-mailową, ale też zadzwoniłem, żeby przyspieszyć sprawę. Jeszcze tego samego dnia oddzwonił do mnie pracownik ministerstwa, który przedstawił się jako Paweł Jurek. Obiecał, że odpowie na wszystkie pytania. Dwa dni później dostałem od wydziału prasowego Biura Komunikacji i Promocji Ministerstwa Finansów e-mail następującej treści:

„Pani Teresa Czerwińska posiada wszystkie upoważnienia dostępu do informacji niejawnych krajowych oraz międzynarodowych, które są wymagane do wykonywania pracy na stanowisku ministra finansów.

Wśród nich:

·      upoważnienie do dostępu do informacji niejawnych oznaczonych klauzulą «zastrzeżone», w tym do UE Restricted oraz Nato Restricted,

·      poświadczenie bezpieczeństwa do klauzuli «ściśle tajne» wydane przez Szefa ABW (ważne do 2023 r.),

·      poświadczenie bezpieczeństwa do klauzuli «Secret UE» wydane przez Szefa ABW (ważne do 2025 r.),

·      poświadczenie bezpieczeństwa do klauzuli «NATO Secret» wydane przez Szefa ABW (ważne do 2025 r.). Powyższe poświadczenia są ważne niezależnie od zajmowanych stanowisk.

Wobec Minister Finansów Pani Teresy Czerwińskiej nigdy nie wydano decyzji odmownej w zakresie dostępu do informacji niejawnych”.

Znaczy to, że Teresa Tatiana Czerwińska uzyskała prawo dostępu do tajemnic Rzeczypospolitej Polskiej, jak również do sekretów naszych sojuszników z Unii Europejskiej i NATO.

Biuro Komunikacji i Promocji nie odpowiedziało jednak na moje pytanie o to, czy Teresa Czerwińska sama wystąpiła o dostęp do informacji niejawnych. Zatem ponowiłem to pytanie.

8 marca 2019 r. dostałem kolejną odpowiedź z BKiP Ministerstwa Finansów: „Panie Redaktorze, zgodnie z wcześniejszą naszą odpowiedzią – Pani Teresa Czerwińska posiada wszystkie upoważnienia dostępu do informacji niejawnych krajowych oraz międzynarodowych, które są wymagane do wykonywania pracy na stanowisku ministra finansów.

Zgodnie z art. 34 ust. 10 pkt 5 ustawy o ochronie informacji niejawnych nie przeprowadza się postępowania sprawdzającego wobec członka Rady Ministrów, co oznacza, że Pani Teresa Czerwińska z chwilą objęcia stanowiska Ministra Finansów nabyła uprawnienie do dostępu do informacji niejawnych KRAJOWYCH «z urzędu». Jeśli natomiast osoby będące członkami Rady Ministrów ubiegają się o dostęp do informacji niejawnych organizacji międzynarodowych, ABW przeprowadza poszerzone postępowanie sprawdzające. Wobec Pani Teresy Czerwińskiej przeprowadzono poszerzone postępowanie sprawdzające, zakończone wydaniem stosownych poświadczeń bezpieczeństwa.

Wątpliwości zawarte w powołanych przez Pana artykułach [teksty portali Wirtualna Polska i Fakt24, zacytowane również w tej książce – red.] zostały wyjaśnione przez ówczesnego Rzecznika Prasowego MF, który udzielił stosownych komentarzy”.

Jak wiemy, w 2018 r. rzecznik nie wyjaśnił kwestii, czy Teresa Czerwińska wystąpiła o prawo dostępu do niejawnych informacji organizacji międzynarodowych (UE i NATO).

Co więcej, nie wyjaśnił tej kwestii ani pierwszy, ani drugi z cytowanych powyżej e-maili, które otrzymałem od Biura Komunikacji i Promocji Ministerstwa Finansów 28 lutego i 8 marca 2019 r.

W drugim e-mailu czytamy, że wobec Teresy Czerwińskiej przeprowadzono stosowne postępowanie sprawdzające i przyznano jej prawo dostępu do informacji UE i NATO.

Jednak e-mail nie odpowiada na pytanie, kto wystąpił dla niej o ten przywilej. Czy zrobiła to ona sama? Tego nie wyjaśniono.

Gdy poprosiłem o wskazanie „stosownych komentarzy” rzecznika ministerstwa, który rzekomo już w 2018 r. rozwiał wątpliwości, również ta prośba nie została spełniona.

Biuro Komunikacji i Promocji nie odpowiedziało też na pytanie, czy Mateusz Morawiecki był informowany o procedurze sprawdzania Teresy Czerwińskiej.

Czego boi się Ministerstwo Finansów? Czemu uchyla się od odpowiedzi?

Czy chodzi o to, że Teresa Czerwińska z jakichś przyczyn obawiała się wystąpić o „poszerzone postępowanie sprawdzające”?

A może o to postępowanie wystąpił jej zwierzchnik, Mateusz Morawiecki? W świetle ustawy o ochronie informacji niejawnych byłoby to bezprawne (co tłumaczyłoby, dlaczego ministerstwo uchyla się od odpowiedzi).

W takim razie należałoby spytać, czemu premier Morawiecki miałby tak mocno zaingerować w proces sprawdzenia kontrwywiadowczego Teresy Czerwińskiej. Tak mocno, żeby aż złamać dla niej prawo?

Jedno z moich źródeł twierdzi, że to prezydent Rzeczypospolitej Polskiej Andrzej Duda wystąpił o poszerzone sprawdzenie Teresy Czerwińskiej. Duda miał to zrobić na wniosek Mateusza Morawieckiego, a samo sprawdzenie miało zostać przeprowadzone w niezwykłym pośpiechu (procedura trwałaby kilka razy krócej niż zwykle).

To intrygująca informacja, jako że Biuro Komunikacji i Promocji Ministerstwa Finansów twierdzi, że „ABW przeprowadza poszerzone postępowanie sprawdzające”, gdy „osoby będące członkami Rady Ministrów ubiegają się o dostęp do informacji niejawnych organizacji międzynarodowych”. Zatem według ministerstwa to sama pani minister powinna była wystąpić o dostęp do tajemnic NATO (bez kogoś, kto by to zrobił za nią, choćby był to sam prezydent Duda). W e-mailach, które dostałem z BKiP, nie było mowy o udziale Dudy (mimo że o niego też pytałem).

Co do ustawy o ochronie informacji niejawnych, to pod tym względem brzmi ona dwuznacznie. Jednak eksperci, z którymi rozmawiałem, zgadzają się z interpretacją BKiP: o poszerzone sprawdzenie powinna była wystąpić sama Teresa Czerwińska. Jeden z ekspertów przysłał mi opinię doktor Iwony Stankowskiej, autorki komentarza do ustawy o ochronie informacji niejawnych. Opinia ta brzmi jednoznacznie: „Od obowiązku poddania się postępowaniu sprawdzającemu nie są zwolnione osoby, które kandydują lub zajmują stanowiska czy też pełnią funkcje: członka Rady Ministrów […], jeżeli ubiegają się o dostęp do informacji niejawnych organizacji międzynarodowych lub o dostęp wynikający z umowy międzynarodowej zawartej przez Rzeczypospolitą Polską. Wówczas odpowiednio ABW lub SKW [Służba Kontrwywiadu Wojskowego – red.] przeprowadzają poszerzone postępowanie sprawdzające”.

Osoby, które pełnią funkcje członka Rady Ministrów, się ubiegają… Gdyby więc to Duda z Morawieckim wystąpili o dostęp do sekretów NATO dla Czerwińskiej, mielibyśmy do czynienia ze skandalem – i z tajemnicą. Bo pojawiłoby się oczywiste pytanie: czemu Teresa Czerwińska nie zrobiła tego sama? Przypominam jednak, że informacja, według której to Morawiecki i Duda mieli wyręczyć Czerwińską, nie została potwierdzona przez żadne inne źródło. Zatem wciąż nie znamy odpowiedzi na pytania, które wysłałem do Ministerstwa Finansów, ABW i kancelarii Morawieckiego.

Wiemy natomiast, że nie wszyscy poczuli obawy w związku z awansem Tumanovskis-Czerwińskiej na stanowisko ministra finansów. Antyukraiński, prorosyjski portal kresy.pl skomentował zapowiedź nominacji tytułem o radosnym brzmieniu: Kresowa Polka może zostać ministrem w rządzie Morawieckiego337. Portal określił Czerwińską jako „Polkę wywodzącą się z dawnych Inflant […] z Kresów I Rzeczypospolitej”. Portal nie wspomniał o wątpliwościach związanych z kontrwywiadowczym sprawdzeniem kandydatki. Artykuł ukazał się 7 stycznia 2018 r. – zatem wtedy, gdy o tych wątpliwościach informowały Wirtualna Polska i Fakt24.

Następnego dnia za Czerwińską ujął się wileński portal Wilnoteka:

„Z nieoficjalnych źródeł wynika, że nowym ministrem finansów ma zostać dotychczasowa wiceminister w tym resorcie Teresa Czerwińska […]; ogólnopolski portal informacyjny Wirtualna Polska opublikował «sensacyjną»wiadomość, że kandydatka na szefa resortu urodziła się w ZSRR. Zacytował także słowa anonimowego polityka z sejmowej komisji ds. służb specjalnych, którego zdaniem «taka osoba nie powinna być nawet wiceministrem».

«Pani profesor Teresa Czerwińska to ceniona specjalistka, profesor czołowych polskich uczelni. Rozpowszechniane w tonie sensacji informacje są próbą jej dyskredytacji z powodu miejsca urodzenia – tak na informację Wirtualnej Polski zareagował rzecznik prasowy Ministerstwa Finansów Łukasz Świerżewski. – Tymczasem jest ona przykładem, jak owocne może być wsparcie udzielane przez Polskę rodakom na Wschodzie, m.in. przez stypendia czy pomoc w powrotach» – powiedział”338.

Tu trzeba zauważyć, że jednym z autorów portalu Wilnoteka jest Waldemar Tomaszewski, lider ugrupowania Akcja Wyborcza Polaków na Litwie339.

Tomaszewski jest powszechnie krytykowany za swoją prorosyjską postawę, m.in. dlatego, że publicznie paraduje z tzw. wstążką gieorgijewską (symbol Putinowskich separatystów na Ukrainie) w klapie marynarki. „Mamy wspólne problemy i tożsame interesy z Rosjanami” – powiedział w 2018 r., zapowiadając kontynuowanie koalicji z prokremlowskimi politykami rosyjskiej mniejszości na Litwie340. Działalność Tomaszewskiego utrwala postsowiecką sympatię dla Putina, która niestety jest powszechna wśród litewskich Polaków. Ponad 64 proc. z nich deklaruje sympatię dla rosyjskiego dyktatora341. A jak to wygląda na Łotwie, w Dyneburgu, w najbliższym otoczeniu pani minister?

1 lutego 2018 r., po tym, jak przez media przetoczyła się fala obaw związanych z jej nominacją, Teresa Czerwińska udzieliła wywiadu katolickiemu tygodnikowi „Gość Niedzielny”. Opowiedziała w nim o swoim przywiązaniu do polskości. Dziennikarz Maciej Kalbarczyk wsparł ją pytaniem zawierającym stwierdzenie:

– Pani znajoma z czasów młodości Halina Smulko, dyrektor polskiego gimnazjum w Dyneburgu, mówiła mi, że Pani rodzice byli „Polakami z krwi i kości”. Jak Pani wspomina swój rodzinny dom?

– Bardzo mi miło, że moja szkolna koleżanka tak zapamiętała moich rodziców. Rzeczywiście w naszej rodzinie pamięć o tym, skąd pochodzimy, zawsze była bardzo ważna. Wszyscy staraliśmy się rozmawiać w ojczystym języku – odpowiedziała Czerwińska342.

Cóż, gdy dziennikarz „Polityki” Jan Rojewski dotarł do ojca pani minister, okazało się, że pan Tumanovskis, rzutki biznesmen z Dyneburga, na co dzień posługuje się językiem rosyjskim (aczkolwiek mówi też po polsku). Służą mu, jak się zdaje, biznesowe kontakty z Rosjanami. Wśród swoich licznych inwestycji pochwalił się Rojewskiemu czymś, co dziennikarz określił jako „tajemniczą budowę rozpoczętą vis-à-vis rosyjskiego konsultatu”.

Co do wspomnianej Haliny Smulko, to w maju 2018 r. udzieliła ona wywiadu „Kurierowi Wileńskiemu”. W wywiadzie tym protestowała przeciwko reformie oświaty upowszechniającej język łotewski w szkolnictwie. „Dyneburg jest miastem rosyjskojęzycznym […], my nawet msze w kościele mamy po polsku i rosyjsku […]. Jestem za tym, aby moje własne dzieci i uczniowie szkoły znali język rosyjski […]. W naszej szkole od 6 klasy język rosyjski jest drugim obcym na prośbę rodziców […]. Mogę się tylko cieszyć, jeżeli uczniowie mojej szkoły znają język rosyjski […]. Jesienią są wybory do parlamentu… no i [łotewscy – red.] politycy na czymś muszą grać. W tym wypadku na tym, co się dzieje w szkołach. Można mówić bardzo dużo albo pracować. Rosjanie w szkołach pracują tak samo jak my, tyle że politycy mają swój pogląd na wszystko”343.

Wróćmy do Polski. Na stronie internetowej rządu RP dostępne jest oświadczenie majątkowe Teresy Czerwińskiej ze stycznia 2018 r. Pani minister przyznaje się w nim do wysokich oszczędności: 62 tys. zł, 57 500 euro, 36 tys. dolarów amerykańskich, 280 franków szwajcarskich. Po przeliczeniu walut zachodnich na złotówki (według kursu sprzedaży Narodowego Banku Polskiego z 23 marca 2019 r.) daje to łączną sumę 448 618 zł (przy pominięciu końcówek sum składowych w groszach i setnych częściach groszy). Zatem Czerwińska daleko prześcignęła ministra Andruszkiewicza z jego 117 tys. zł i 5 tys. funtów. Aczkolwiek on też nie ma na co narzekać… Można więc odnieść wrażenie, że „wschodni” nominaci Mateusza Morawieckiego to ludzie skrzętni i oszczędni. Albo znający efektywne sposoby pozyskiwania gotówki. Jakie? Czerwińska podaje, że w 2017 r. zarobiła 104 tys. zł z tytułu umowy o pracę w ministerstwach nauki i finansów, 22 tys. z tytułu najmu nieruchomości i 6 tys. zł z tytułu praw autorskich. Nawet gdyby trzy czwarte z tego udało jej się odłożyć, dawałoby to jedynie 99 tys. zł. Gdyby zaś drugie tyle odłożyła w poprzednim roku, miałaby z tego 198 tys. zł. Znaczyłoby to, że około 250 tys. zł musiała zgromadzić w poprzednich latach.

Oprócz oszczędności Czerwińska ma kredyt hipoteczny złotówkowy (w wysokości 320 406 zł), kredyt hipoteczny we frankach szwajcarskich (w wysokości 99 029 CHF) i jeden limit hipoteczny (w wysokości 60 000 zł, do spłacenia przed 1 listopada 2018 r.). Daje to łączną sumę 758 478 zł (po przeliczeniu kredytu frankowego na złotówki po kursie sprzedaży z 21.03.2019 r. i dodaniu jego wysokości do dwóch pozostałych sum).

Jak łatwo się domyślić, moja korespondencja z Biurem Komunikacji i Promocji Ministerstwa Finansów mnie nie usatysfakcjonowała. Postanowiłem, że wyjaśnię, czy Teresa Czerwińska sama wystąpiła o dostęp do informacji niejawnych pochodzących od naszych zachodnich sojuszników. Wysłałem pytania również do Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego i kancelarii premiera Morawieckiego.

ABW odpowiedziała 8 marca w sposób następujący: „Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego informuje, że przepisy Rozdziału 10 ustawy z dnia 5 sierpnia 2010 r. o ochronie informacji niejawnych (Dz. U. z 2018 r. poz. 412 z późn. zm.), zwanej dalej «ustawą», nie pozwalają udzielić odpowiedzi na zawarte w mailu pytanie”.

Kancelaria premiera Morawieckiego odpisała dopiero 20 marca 2019 r., zatem dwa tygodnie po wysłaniu przeze pytań. Napisała, że nie może udzielić odpowiedzi, albowiem nie zamieściłem w e-mailu… mojego podpisu (dodam, że od kilku lat wysyłam zapytania do różnych instytucji rządowych, zetknąłem się więc z przeróżnymi wykrętami, ale nawet ministerstwo obrony za czasów Macierewicza nie wpadło na pomysł, by odmówić odpowiedzi pod pretekstem braku podpisu w e-mailu).

Następnego dnia „Gazeta Wyborcza” nagle poinformowała, że Teresa Czerwińska odejdzie ze stanowiska ministra finansów. Redakcja otrzymała liczne „przecieki” tej treści z ministerstwa i bliskiego otoczenia pani minister. Powodem jej odejścia miały być przedwyborcze obietnice socjalne rządu, niebezpieczne dla budżetu344. 22 marca jeden z informatorów powiedział mi, że minister Czerwińską wysłano na zwolnienie lekarskie. (...)

Tomasz Piątek "Morawiecki i jego tajemnice" Arbitror 2019