Reset Obywatelski razem z Helsińską Fundacją Praw Człowieka, Siecią Obywatelską Watchdog Polska, ARTICLE 19 i ponad 40 innymi organizacjami apeluje o efektywne wdrożenie unijnej Dyrektywy anty-SLAPPowej w Polsce.
W kwietniu 2024 roku Unia Europejska przyjęła tzw. dyrektywę anty-SLAPP, której celem jest ochrona wolności słowa, a w szczególności nadużyciom prawnym wymierzonym w dziennikarzy, aktywistki i naukowców, ale także i pracowników zrzeszonych w związkach zawodowych.
Kraje unijne mają 2 lata na wprowadzenie jej zapisów do swojego porządku prawnego. Jednak w Polsce potrzebne będą szersze zmiany wielu aktów prawnych. Dlatego sygnatariusze apelują do rządu i parlamentu o jak najszybsze podjęcie prac w tym obszarze.
Kluczowe tutaj jest skuteczne wdrożenie przepisów anty-SLAPPowych, które ochronią wolność słowa oraz prawo obywateli do uczestniczenia w debacie publicznej. Aby to osiągnąć trzeba m.in. rozszerzyć zakres ochrony o procedurę karną i wszystkie postępowania krajowe, a także wprowadzić sankcje dla inicjatorów procesów SLAPPowych.
Niezwykle istotna wydaje się dekryminalizacja zniesławienia i znieważania oraz rozważenie szerszych zmian w prawie karnym. Przykładów nadużywania art. 212 kk jest mnóstwo. To tym artykułem posłużył się powód, doprowadzając w zaocznym procesie do skazania Tomasza Piątka na 8 miesięcy prac społecznych - co więcej, w tym akurat przypadku oskarżony nie został skutecznie powiadomiony przez sąd o terminach i nie miał nawet możliwości do obrony.
Tomasz Piątek jako dziennikarz śledczy i aktor książek obnażających rosyjskie powiązaniu polityków i biznesmenów miał lub ma 25 procesów cywilnych, z których większość wygrał. Trudno o lepszy przykład osoby, której poprzez procesy SLAPPowe próbuje się zamknąć usta.
Te same mechanizmy wykorzystywane są do zwalczania związków zawodowych, o czym często informuje Piotr Szumlewicz, lider Związkowej Alternatywy w programie Czas na związki.
Marcin Celiński napisał na platformie X:
SLAPP jest bardzo złośliwym nowotworem życia publicznego, mało dostrzeganym w debacie. W Polsce ogranicza nie tylko dziennikarzy śledczych ale nawet serwisy informacyjne. Media uciekają w bezpieczne opinie lub lifestyle'owe tematy.
Problem dotyczy tak dużych, jak i małych.
- Duzi ze względu na obowiązki wobec udziałowców/akcjonariuszy unikają roszczeń, które muszą wykazywać w sprawozdaniach. Najgłupsza ugoda jest lepsza od procesu, w którym już za 6 lat będzie wyrok I instancji...
- Dla małych sam koszt obsługi prawnej jest trudnym do uniesienia ciężarem. Zamęczanie pozwami jest najczęściej jednym z elementów szerszej akcji zastraszania autorów i wydawców. Perspektywa przegranej, zasądzenia kilkusettysięcznego odszkodowania to dla lokalnego portalu czy małego wydawcy pewność końca działalności.
Zatem dochodzenie prawdy, ustalanie faktów i publikowanie ich koliduje z instynktem samozachowawczym dziennikarzy i wydawców.
W przestrzeni publicznej nikomu to nie przeszkadza. Wielcy i mali palestry chętnie przyjmują łatwe pieniądze za pisanie kilkuzdaniowych bzdurnych pozwów, bez szans na merytoryczne wygranie sprawy, bo zadanie mają inne - zamęczyć, wystraszyć, zablokować publikację lub doprowadzić do zdjęcia materiału, który nie odpowiada ich mocodawcom, którymi są czasem ludzie władzy, czasem zorganizowanej przestępczości, czasem obcych służb a czasem wszystkich wymienionych naraz. Znamienne, że problemu etycznego ze SLAPP-em nie widzą ani sami adwokaci, ani ich organizacje.
Dorota M. Zielińska