Kim jesteśmy Wesprzyj Reset Przyjaciele Ramówka Słuchaj online Słuchaj online
śledztwa

Przez lata aukcje koni w Janowie Podlaskim przykuwały uwagę mediów na całym świecie. Pride of Poland były naprawdę naszą dumą, choć od pewnego czasu celem samym w sobie zaczęły stawać się ceny za sprzedane rumaki, a nie ich hodowla.

Wtedy przyszedł nowy minister  rolnictwa,  Krzysztof  Jurgiel. I w kilka miesięcy wszystko zniszczył…

urgiel zaczął swoje rządy z przytupem. Zastrzeżenia  Najwyższej  Izby  Kontroli  wobec prezesów stadnin należących do Agencji Nieruchomości Rolnych przekuł w poważne zarzuty.
– Za złodziejstwo zwolniłem, nie za niefachowość – mówił minister, wyrzucając Marka Trelę i Jurka Białoboka, prezesów najbardziej znanych stadnin na świecie w Janowie Podlaskim i Michałowie. Minister autorytatywnie stwierdził też, że klacze należące do słynnej Shirley Watts padły w efekcie „celowego działania osób trzecich”, zniechęcając bogatych hodowców koni do korzystania z polskich stadnin.
Trela i Białobok święci na pewno nie byli. Jednak  są  uznanymi  na  świecie  hodowcami koni arabskich. A w Polsce są bezkonkurencyjni. Mają praktyczną wiedzę i międzynarodowy autorytet. Na ich miejsce przyszedł za to m.in. Marek Skomorowski, który z miejsca stał się pośmiewiskiem. – Z hodowlą koni arabskich styczności zawodowej nie miałem – przyznał. Był pełen entuzjazmu, ale sytuację, jaka wynikła z akcji Jurgiela, jeszcze pogorszył. Kilka miesięcy później pożegnał się ze stanowiskiem. Jurgielowi nie pomogli też prokuratorzy. Uznali, że klacze w Janowie padły na pewno z przyczyn naturalnych. Minister kilkoma decyzjami za- rżnął prawdziwą kurę znoszącą złote jaja. Efekty były opłakane.
Na pierwszej pod rządami PiS aukcji Pride of Poland sprzedano zaledwie 16 koni za łączną kwotę 1,271 mln euro. Dla porównania rok wcześniej  najdroższa  klacz  Pepita  poszła  za 1,4 mln, a za 24 konie uzyskano niemal 4 mln euro. Doszło też do skandalu, czyli dwukrotnej licytacji klaczy Emira, zdobywczyni wielu tytułów w kraju i za granicą. Wszystko dlatego, że gdy została wylicytowana za 550 tys. euro… nabywca się nie zgłosił. To oznacza, że organizatorzy podstawiali kogoś, by windował ceny! W drugiej aukcji wielokrotna czempionka ze stadniny w Michałowie została sprzedana zaledwie za 225 tys. euro.
Rok później było jeszcze gorzej. Z 54 wystawionych koni sprzedano zaledwie 14. W opinii ekspertów popełniono wszystkie możliwe błędy. Aukcja w Janowie, która istnieje nieprzerwanie od 1970 r., przetrwała czasy PRL, a nawet stan wojenny. Niemal nie przeżyła jednak okresu panowania w ministerstwie Jurgiela.
Po Jurgielu przyszli kolejni ministrowie rolnictwa. W Janowie Podlaskim od początku rządów PiS zmieniano prezesów już sześć razy.

Marcin Piplowski

Tekst pochodzi z broszury „100 afer, które wstrząsnęły Polską”. Publikujemy go za wiedzą i zgodą autora i wydawcy.

Wesprzyj niezależne media!

Udostępnij

Tagi

Dołącz do nas

Podoba Ci się?

Obywateluj z nami