Kim jesteśmy Wesprzyj Reset Przyjaciele Ramówka Słuchaj online Słuchaj online
śledztwa

Przez dwie kadencje swoich rządów PiS zrobiło wiele, by narazić na szwank wizerunek policji. Sytuacja z komendantem głównym policji gen. Jarosławem Szymczykiem, któremu w gabinecie wybuchł granatnik, była wisienką na torcie.

Całej prawdy wciąż nie znamy, bo od miesięcy trwa śledztwo i jego tajemnicą zasłaniasię MSWiA. Jednak pewne fakty są znane. I kompromitują szefa polskiej policji. Po kolei. W grudniu 2022 r. gen. Jarosław Szymczyk był z wizytą w Ukrainie. Jak donosi RMF FM, generał otrzymał tam dwa granatniki przeciwpancerne (praw- dopodobnie RGW-90), które – jak ponoć przekonywali Ukraińcy – miały być zużyte. Pierwszy prezent pochodził od Komendanta Głównego Narodowej Policji Ukrainy Ihora Kłymenki: zużyty  granatnik  przeciwpancerny,  przerobiony na głośnik. Później polska delegacja spotkała się jeszcze z szefem Państwowej Służby Ukrainy ds. Sytuacji Nadzwyczajnych generałem Sierhijem Krukiem i jego zastępca dał Szymczykowi identyczną tubę granatnika, ale już nieprzerobioną. Delegacja samochodami wróciła do Warszawy, na granicy nie zgłosiła przewożonych zużytych granatników, a prezenty gen. Szymczyk zostawił na zapleczu swojego gabinetu. Kilka dni później w komendzie głównej doszło do wybuchu.

W jego efekcie zawalił się sufit w jednym z pomieszczeń na parterze, ale uszkodzone zostały też pomieszczenia powyżej, aż do drugiego piętra, na którym swój gabinet ma szef policji. Na miejsce przyjechały straż pożarna i pogotowie. Powiadomiono prokuraturę. Na miejscu sprawdzono,  czy  nie  było  zagrożenia  chemicznego i radiacyjnego. Według informatorów generał Szymczyk był trzeźwy. Ratownicy opatrzyli go i zabrali do szpitala. Doznał „lekkich obrażeń”. Lekko ranny został też cywilny pracownik komendy. Pokrzywdzona została także jeszcze jedna osoba.
Eksperci wojskowości twierdzą, że taki granatnik nie mógł wystrzelić sam. Komendant zapewnia, że tylko je przestawiał, i wtedy doszło do eksplozji. Informację o zdarzeniu przekazano ponad 30 godzin po zdarzeniu. Wszyscy byli pewni, że Szymczyk straci stanowisko. Nic z tego. – To, co robicie wokół komendanta głównego policji, to jest próba politycznego linczu na człowieku. Chcecie go zniszczyć i pozbawić godności! – krzyczał w jego obronie z mównicy szef MSWiA Mariusz Kamiński.
Kompromitacja z granatnikiem to nie był jedyny  powód  w  ostatnich  latach,  dla  które- go w normalnym państwie szef policji straciłby pracę. Za jego przyzwoleniem policjanci organizowali "kotły" podczas legalnych demonstracji, próbując  zniechęcić  ludzi  do  protestów  przeciw władzy. W sierpniu 2021 r. biuro Rzecznika Praw Obywatelskich prowadziło ponad 30 spraw, w których doszło do śmierci w trakcie lub po interwencji policji. A w końcu jeszcze brat…
Wiadomo, brata czy siostry się nie wybiera. Jednak są sytuacje w życiu publicznym, w których rodzina obciąża na tyle, by usunąć się w cień. Łukasz Sz., brat szefa policji, jest podejrzanym o udział w grupie przestępczej, tzw. karuzeli vatowskiej na skalę kilkudziesięciu milionów złotych! Dwaj podejrzani siedzą w areszcie. A Łu- kasz Sz. nie, bo – zgodnie z ustaleniami „Gazety Wyborczej” – interweniował w jego sprawie sam szef Prokuratury Regionalnej w Lublinie Jerzy Ziarkiewicz, zaufany człowiek ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry.

Marcin Piplowski

Tekst pochodzi z broszury „100 afer, które wstrząsnęły Polską”. Publikujemy go za wiedzą i zgodą autora i wydawcy.

Wesprzyj niezależne media!

Udostępnij

Tagi

Dołącz do nas

Podoba Ci się?

Obywateluj z nami