Zygmunt Bauman - eseista szanowany, wręcz rozchwytywany na Zachodzie - w Polsce został filozofem wyklętym. Książka „O świecie i sobie samych”, przetłumaczona z angielskiego na wiele języków świata, po sześciu (sic!) latach ukazała się po polsku.
W książce wybitny myśliciel i były komunista mierzy się z innym znakomitym myślicielem i byłym jezuitą, Stanisławem Obirkiem.
Komunistów mieliśmy w PRL miliony. Przekonanych stalinowców – co najmniej setki tysięcy. Jednak ilu z nich tak dogłębnie przemyślało swoją przeszłość, jak Zygmunt Bauman? Czy ta przeszłość rzuca cień na jego późniejsze dokonania? Poza Polską trudno znaleźć kogoś, kto roztrząsałby takie kwestie. Na świecie dorobek filozofa i socjologa Baumana jest rozpatrywany niezależnie od jego młodzieńczych wyborów. Aczkolwiek on sam żadnych wyborów nie lekceważy – o czym przekona się ten, kto przeczyta książkę „O świecie i sobie samych”.
Książka stanowi zapis długiej i głębokiej rozmowy Baumana z Obirkiem. Ukazała się dotąd po angielsku, koreańsku, turecku czy włosku. W Polsce wychodzi dopiero dziś, po sześciu latach. Dlaczego? Cóż, jako patriotyczni Polacy wyklęliśmy Baumana, bo chcemy wyklinać tych, którzy związali się ze komunistycznym aparatem. Aczkolwiek nie trzeba długo szukać, by wskazać byłych komunistów, których „patriotyczni Polacy” potraktowali zupełnie inaczej, ze zdumiewającą wręcz łaskawością.
Nie wiadomo, ile to jeszcze potrwa, zanim Bauman wróci do panteonu polskiej nauki. W pamięci żyje plotka powtarzana przez media, jakoby Bauman został odznaczony Krzyżem Walecznych za walkę z oddziałami polskiej partyzantki. Ten fake news krążył już w 2006 roku. Fakty są jednak inne. Rzeczywiście Bauman dostał odznaczenie, ale za walkę z hitlerowskimi Niemcami o Wał Pomorski w 1945 r. Dopiero potem jednostka, w której służył, została wcielona do Korpusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego – czyli do stalinowskiej formacji pacyfikującej przeciwników komunizmu.
Błędna informacja od lat rzuca cień na osiągnięcia zasłużonego myśliciela. Tłumaczenia nie pomagają, gdyż wyznawcy nienawiści i pogardy programowo zatykają uszy na prawdę. Uczestnicy nagonki pomijają to, że romans Baumana ze stalinizmem był krótki i raczej bezpłodny (w biograficznej książce „Bauman” autorstwa Dariusza Rosiaka czytamy, że raporty dla służb wojskowych pisane przez młodego komunistę miały dla nich znikomą przydatność). Pomijają również to, że PRL-owscy komuniści wygnali go później z kraju.
Nienawiść, pogarda i głuchota wobec prawdy to niebezpieczna mieszanka. W 2013 r. banda neofaszystów z Narodowego Odrodzenia Polski wtargnęła na Uniwersytet Wrocławski, gdzie przerwała wykład socjologa i obrzuciła go wyzwiskami. Musiała interweniować policja, a ówczesny prezydent Wrocławia Rafał Dutkiewicz zapowiadał w prasie, że „nie będzie w swoim mieście tolerował nacjonalistycznej hołoty”.
Czy dopiero Rosiak spróbował przywrócić Baumanowi dobre imię? Niekoniecznie. Chciał tego również prof. Stanisław Obirek - znakomity teolog, który w książce „O świecie i sobie samych” rozmawia z socjologiem-filozofem. Publikacja stanowi tzw. wywiad-rzekę. Nie znaczy to jednak, że Obirek tylko pyta, a Bauman tylko odpowiada. Socjolog z teologiem wymieniają myśli i nawzajem zgłębiają swoje intelektualne doświadczenia. Dlatego bardziej pasowałoby tu określenie „rozmowa-rzeka”.
Wstyd wydawniczy
Gdy Stanisław Obirek redagował kwartalnik „Życie duchowe”, postawił pytanie: „W co wierzy ten, kto nie wierzy?”. Aby odpowiedzieć na to pytanie, przeprowadził ankietę. Wyniki opublikował w książce pt. „Co nas łączy? Dialog z niewierzącymi”. W ankiecie wziął udział również Zygmunt Bauman. Tak zaczęła się jego bliższa znajomość z Obirkiem, która zaowocowała wspólną publikacją, zatytułowaną „O Bogu i człowieku. Rozmowy” i wydaną nakładem Wydawnictwa Literackiego.
W tym samym roku grupy nacjonalistów zaczęły rozbijać wykłady Baumana – najpierw we Wrocławiu, potem w Manchesterze. W obliczu tych ataków Wydawnictwo Literackie zrezygnowało z kolejnej książki „O świecie i sobie samych”, która poszła w świat omijając Polskę. Szacunek dla dorobku WL każe powstrzymać się od ocen. Trzeba też odnotować, że inne wydawnictwa również schowały głowę w piasek.
Czyżby bandyci z kijami bejsbolowymi stanowili dzisiejszy odpowiednik komunistycznych cenzorów? Czy to oni decydują o tym, jakie książki wolno nam wydawać i czytać? To wstyd, że myśli Baumana i Obirka o dobru i złu, religii i polityce, Biblii i filozofii znają czytelnicy z Anglii, Turcji czy Korei - a nie mogli ich dotąd poznać Polacy.
Na szczęście niezbędną odwagą wykazało się Wydawnictwo Arbitror, które teraz wydaje „O świecie i sobie samych” w ojczystym języku autorów. Ważną rolę w doprowadzeniu do publikacji polskiej wersji książki odegrał także jej współautor Stanisław Obirek oraz żona Baumana, Aleksandra Jasińska-Kania.
Rzeka zmienia koleiny
Rozmowa wtedy nie jest stratą czasu, gdy w jej trakcie rozmówcy przechodzą przemianę. Początkiem przemiany bywa zdziwienie, o którym Stanisław Obirek we wstępie do książki pisze tak: „Grecy uznali zdumienie za początek mądrości i najgłębszą przyczynę filozoficznej pasji (…). Nie wystarczy się zdumiewać, trzeba też umieć swoje zdumienie poddać niezbędnej modyfikacji, gdy pojawią się ku temu sprzyjające warunki.”
Takie sprzyjające warunki tworzy rozmowa-rzeka. Gdy jesteśmy gotowi na wsłuchanie się w głos naszego rozmówcy, gdy nie stawiamy mu żadnych tam i wałów – prąd jego myśli może przeorać nasze koryta i koleiny, może odmienić naszą wizję życia. Dlatego właśnie Bauman i Obirek są nie tylko autorami i rozmówcami, ale również bohaterami książki. Podczas rozmowy się zmieniają, jak również obserwują zmiany, które przeszli. Dzieje się tak, ponieważ każdy z autorów godzi się z odmiennością swojego rozmówcy. Różni, ale zbratani w dialogu wspólnie stawiają pytania o stan świata oraz źródła dobra i zła.
Dialog prowadzi nas do nowych rozwiązań, do otwarcia się na inny, nowy ogląd rzeczywistości. Ale Bauman i Obirek zajmują się też zagadnieniem coraz bardziej kluczowym w obecnych czasach. Mianowicie pytają, dlaczego do dialogu nie dochodzi. „Mam bowiem nieodparte wrażenie, że dzisiejszy jazgot nacjonalistycznej gawiedzi ma swe źródło w niepewności i braku oparcia, stąd ten bezpardonowy atak na inaczej myślących” - rozważa Obirek. Następnie kontynuuje, cytując samego Baumana: „Ale też alternatywy się nie znajduje, lecz ją tworzy; ona <<nie istnieje>>, lecz wyłania się z naszych poczynań”.
Jednym z najważniejszych i najsłuszniejszych poczynań jest właśnie dialog, związanym z otwarciem się na argumenty drugiej osoby. Jeśli nie ma zgody na wchłonięcie cudzej myśli, jak można się rozwijać?
Ale takim poczynaniem jest również wybór własnej drogi, akceptacja własnej, nie tylko cudzej odmienności. Nie ma dialogu tam, gdzie każdy myśli to samo, co inni. Trzeba wybrać, kim się jest i co się robi. Według Baumana nasza wolność wynika z konieczności wyboru. Nie jesteśmy skazani na ten czy inny konkretny wybór. W wybieraniu możemy być wolni. Ale od samej konieczności wyboru nie uciekniemy - choć wielu, zbyt wielu z nas tego próbuje dając posłuch demagogom i ich prostym rozwiązaniom.
Te proste rozwiązania nie zadowalają autorów. Szukając głębszych odpowiedzi, wracają do komunistycznej przeszłości socjologa, który znowu musi się tłumaczyć. Co warte są takie tłumaczenia po latach? – pyta sam Bauman. „Przyczyny swego przystąpienia do komunizmu muszę – w trzy ćwierci wieku później – <<wyrozumowywać>>, a wszak nie rozum, a już tym bardziej rozum sam i na własną rękę, moimi wyborami kierując, mnie tam zaprowadził” – mówi szczerze. Odwołuje się też do stworzonej przez siebie teorii ponowoczesności: „Nie potrafię, nie ryzykując ponowoczesnego zakłamania, odtworzyć logiki w serii przypadków, z których każdy pchnąć mnie mógł w inną, niż poszedłem, stronę”.
Można odnieść wrażenie, że Bauman jest pogodzony nie tylko z przeszłością. Również z obecnym, wciąż jeszcze toczącym się życiem – włącznie z nienawiścią, która go spotkała.
Oczarowania i rozczarowania
Z rozmowy między Baumanem i Obirkiem dowiadujemy się wiele o nich samych. Filozoficzny dialog przeplatany rozważaniami o Biblii, polityce i religii pozwala poznać bliżej obu myślicieli. Ta filozofia jest owocem życiowych, nieraz dotkliwych doświadczeń. Każde pytanie i każda myśl są próbą rozprawienia się z tym, co boli autorów.
Bauman wspomina PRL: „No, a potem przyszło po wielokroć już przeze mnie opisywane rozczarowanie komunizmem; ale przyszło też i rozchwianie się urzekająco uroczej wizji Polski szklanych domów – Polski <<bez nędzy i nienawiści (…)>>; wizji zastąpionej, a raczej brutalnie wypartej przez realia, jak to dobitnie ująłeś, <<patriotyzmu skoncentrowanego na kibolskich szalikach i nienawistnych transparentach, przemarszów w dniu 11 listopada ogolonych osiłków wyznaczających kryteria i normy polskości, tak zwane media katolickie, w których możesz poczytać, posłuchać i zobaczyć wszystko na przeróżne tematy, ale akurat nie o miłości do bliźniego>> (…).”
Z przeszłością mierzy się też Stanisław Obirek, który w 2005 r. zrezygnował z kapłaństwa, ale nie odrzucił religii jako drogi. „W sukurs politykom przychodzą księża, dla których ambona jest miejscem popularyzacji bardzo osobliwie rozumianej doktryny kościelnej. Najbardziej wyrazistym jej wyznacznikiem jest katolicko rozumiana boskość – stąd slogan Polak-katolik dziś, jak się wydaje, przeżywa wyjątkowy rozkwit” - mówi socjologowi teolog.
Bauman i Obirek rozmawiają o wyborze między dobrem a złem. Warunkiem takiej rozmowy jest rozumienie, że dobro jednych może być tożsame ze złem innych. Błędem jest zamykać się na cudzą myśl, ale również próba zakłamania lub wymazania własnej drogi stanowi groźny błąd. Książka „O świecie i sobie samych” to szkoła dialogu. Oby polskie elity do tej szkoły wróciły.
Kornel Wawrzyniak
Zygmunt Bauman, Stanisław Obirek "O świecie i sobie samych"
Wydawnictwo Arbitror 2020