„Gazeta Wyborcza” oskarżyła obecnego szefa sztabu wyborczego PiS Joachima Brudzińskiego, że za pieniądze Polskiego Holdingu Hotelowego wyremontował swój prywatny apartament w centrum stolicy. Zarzuty były przestrzelone. Co nie znaczy, że nic się nie stało.
Zaraz po publikacji Joachim Brudziński wydał oświadczenie, stwierdzając, że autor dopuścił się trzech kłamstw: że korzystał z pieniędzy państwowej spółki, że osoby, które pracowały podczas remontu w jego mieszkaniu, to stali podwykonawcy PHH oraz że stan majątku, który wykazuje obecny europoseł, przekracza jego dochody. No to po kolei.
Co napisała „Gazeta Wyborcza”? Że ma mejlową korespondencję pomiędzy Brudzińskim, prezesem PHH, który jest jego bliskim przyjacielem, oraz podległą mu dyrektorką ds. technicznych i szefem jednej z firm podwykonawczej. Wymiana mejli pochodzi z marca 2020 r., tuż przed wybuchem pandemii. Brudziński kupił mieszkanie w lutym 2020 r. Gheorghe Cristescu z PHH ze służbowego mejla informuje europosła PiS, że „pani dyrektor przygotowała wstępne rzuty, jeden z meblami w pokojach dzieci, drugi bez. Prosiła o twoje OK aby mogła pojechać do mieszkania i obliczyć te ściany. Wiem, że jest w stałym kontakcie z chłopakami”.
Z odpowiedzi Brudzińskiego wynika jednoznacznie, że nie jest to pierwsza taka wizyta, a wymiana koncepcji wnętrza apartamentu jest dopracowywana na tej linii od jakiegoś czasu. A remont trwa. Jednoznacznie wynika z tej korespondencji, że dyrektorka PHH jest co najmniej konsultantem w tym procesie. Wiadomo też, że 2 dni po opublikowanej przez „Gazetę Wyborczą” wymianie mejli zaczął się lockdown w Polsce. Być może ten fakt sprawił, że choć ekipa od pani dyrektor z PHH miała robić remont w apartamencie Brudzińskiego, to jednak go nie zrobiła? Fachowiec, który robił wycenę podłogi, przyznał dziennikarzowi, że się wycofał, gdy usłyszał, dla kogo ma pracować. – Nie było jasne, kto za to będzie płacił – stwierdził. Trudno znaleźć jakiekolwiek racjonalne uzasadnienie faktu, że dyrektor z PHH raportuje mejlowo prezesowi PHH przez służbowe mejle w godzinach pracy stan negocjacji z ekipą remontową oraz szczegóły aranżacji wnętrza w mieszkaniu europosła.
Kim jest Cristescu? Przez lata pracował w biznesie hotelarskim w Szczecinie, skąd pochodzi Brudziński. Karierę za rządów Zjednoczonej Prawicy rozpoczął w kwietniu 2016 r., gdy został prezesem Chopin Airport Development – państwowej spółki, która potem weszła w skład PHH. Dzisiaj PHH to spółka, do której należy wiele hoteli. Brudziński przyznaje, że poprosił go o „polecenie kogoś”. – Każdy z nas, kto buduje, remontuje, pyta swoich kolegów, przyjaciół rodziny, czy mogą kogoś polecić. Pan prezes Cristescu poprosił swoją bardzo dobrą znajomą, która bodajże dwa razy była w moim mieszkaniu, spotkała się z moją żoną i powiedziała majstrowi, który tam był, że ściany należy wygładzić w taki sposób – zapewniał polityk PiS po publikacji.
I jakby nie dość było niejasności, to te finanse… Zdaniem „Gazety Wyborczej” Brudziński w 2 lata kupił mieszkanie za 280 tys. euro, za co zapłacił
80 tys. euro (tyle mniej więcej miał oszczędności) i spłacił 180 tys. euro z pożyczki, ale też zbudował na działce dwa domki za 420 tys. zł. A zarabiał rocznie ok. 382 tys. zł. Jego żona jest natomiast nauczycielką w publicznej szkole. Takie cuda tylko
w PiS…
Marcin Piplowski
Tekst pochodzi z broszury „100 afer, które wstrząsnęły Polską”. Publikujemy go za wiedzą i zgodą autora i wydawcy.
Wesprzyj niezależne media!