Agnieszka Bryc o działaniach Rosji wobec Ukrainy: To próba prowokacji
Gościni Tomasza Piątka zauważyła, że patrząc na przeszłość, Putin łatwo sięga po instrumenty wojenne. Jej zdaniem jednak to „gra nerwów”, a nie chęć realnego ataku na Ukrainę.
Moim zdaniem to raczej metoda na zwracanie na siebie uwagi- kreowanie problemów. Rosja od zawsze miała awanturniczą politykę. Nawet jeśli teraz Putin nie odważy się użyć siły to trzeba pamiętać, że zawsze może po nią sięgnąć. Przywódca Rosji chce dokończyć to co nie udało mu się w 2014 roku. Nie wyszło mu wprowadzenie Ukrainy do rosyjskiej strefy wpływów. Putin ma do ugrania zatrzymanie Ukrainy, która chce zintegrować się z zachodem. Nie sądzę jednak, żeby pełna inwazja była jego celem
powiedziała gościni.
Agnieszka Bryc zwróciła uwagę na zręczną rosyjską propagandę, która próbuje usprawiedliwić agresję Rosji na Ukrainę. – Putin i jego ludzie budują narracje, że wschodnia Ukraina to historyczne ziemie rosyjskie. Mówią, że im to się należy. Budują tym społeczne przyzwolenie na militarne działania – zauważyła politolog.
Politolog stwierdziła także, że Putin wzbrania się w podjęciu decyzji o militarnym starciu, bo kalkuluje ewentualne ryzyka. – Armia ukraińska jest już znacznie silniejsza niż ta sprzed lat. Ma znaczenie też to jak skonsolidowana jest społeczność i siła oporu. Wjeżdżając do Ukrainy, Rosjanie spotkaliby się z oporem i walkami w mieście. Okupacja wrogich sobie terenów może drogo kosztować. Patrząc też chłodno, reakcja zachodu jest kompletnie inna niż ta sprzed kilku lat. Postawa Amerykanów jest wyrazistsza niż można było się spodziewać. Grają ostro. Głównie te ryzyka waży z doradcami prezydent Putin – powiedziała Bryc.
Gościni mówiła w programie też o roli Chin w konflikcie. Jej zdaniem Chiny będą biernie przyglądać się temu, co zrobi Rosja. – Pekin pozostanie w pozycji obserwatora i będzie wyciągać wnioski z tego, jak Rosjanie próbują podporządkowywać sobie Ukrainę. Będą biernym aktorem – uznała politolog.
oprac. m.u.