Kim jesteśmy Wesprzyj Reset Przyjaciele Ramówka Słuchaj online Słuchaj online
śledztwa

Pewnie jeszcze nigdy konferencje prasowe prezesa Narodowego Banku Polskiego nie cieszyły się takim zainteresowaniem jak za prezesury Adama Glapińskiego. Cytatów uznawanych za śmieszne krąży potem w sieci co niemiara.

Problem jednak w tym, że za nimi kryje się bardzo poważna sprawa i pytanie: czy NBP panuje nad inflacją w Polsce, czy stara się tylko zarządzać politycznym interesem kumpla Glapińskiego, czyli prezesa PiS?

Na budynku centrali NBP od maja wisi ogromny baner reklamowy, na którym widnieje napis, że „obciążanie NBP i rządu winą za wysoką inflację wpisuje się w narrację Kremla”. Już pomińmy zarzuty opozycji, że żaden bank centralny na świecie nie pozwoliłby sobie na taki komunikat publicznie. Już pomińmy to, że nawet Jarosław Kaczyński czy Mateusz Morawiecki przyznają, że inflacja w latach 2022–2023 byłaby niższa, gdyby nie fakt, że w pandemii rząd zdecydował o wpompowaniu w gospodarkę miliardów złotych pomocy dla przedsiębiorców, by gospodarka jak najmniej ucierpiała z powodu lockdownów. Prezes Adam Glapiński żyje jak pączek w maśle i nie rozumie, że wysoka inflacja to ogromny problem dla tysięcy polskich rodzin. W 2021 r. miał jedno zadanie: utrzymać inflację na poziomie maksymalnie 3,5 proc. Taki cel sam sobie postawił. Jednak inflacja była niemal trzykrotnie wyższa! A Glapiński i tak dostał od Prezydenta Andrzeja Dudy gospodarczą „nagrodę specjalną”. Za co?

Najpewniej za wspieranie finansowe polityki obozu władzy. Bo tak Glapiński pojmuje cel swojego już 7-letniego pobytu w NBP przy ul. Świętokrzyskiej w Warszawie.
W grudniu 2018 r. „Gazeta Wyborcza”ujawnia, że najważniejszymi osobami w banku central- nym nie są wcale jacyś eksperci czy ekonomiści, ale dwie panie nazywane „dwórkami prezesa”. Martyna Wojciechowska jest wówczas dyrektorką Departamentu Komunikacji i Promocji NBP i zarabia ok. 50 tys. zł miesięcznie, a Ka- mila Sukiennik jest dyrektorką gabinetu prezesa z pensją 42 tys. zł i nie ma do tego żadnych kompetencji. Glapiński skierował ją np. do rady nadzorczej Krajowego Depozytu Papierów Wartościowych (KDPW), gdzie wymagania wobec zarządu i rady są wyjątkowo wysokie ze względu na specjalistyczną działalność na rynku finansowym. Glapiński uznał zarzuty za „haniebne, brutalne, prymitywne, seksistowskie pastwienie się nad dwiema matkami, nad ich dziećmi, mężami, rodzicami”. Dopiero pod wpływem prezesa PiS panie zniknęły z NBP.
Glapiński był patronem kariery szefa KNF Marka Chrzanowskiego, który miał złożyć Leszkowi Czarneckim, właścicielowi Getin Noble Banku, propozycję korupcyjną. Chrzanowski stracił stanowisko i został oskarżony przez prokuraturę o „przekroczenie uprawnień funkcjonariusza publicznego w celu osiągnięcia korzy-
ści majątkowej”. Glapiński wyszedł z afery cało. Podobnie jak z kolejnej, gdy okazało się z publikacji „Gazety Wyborczej”, że w 2009 r. zamienił
swój dom w warszawskim Wilanowie na willę pod Warszawą. Transakcja była bezgotówkowa, choć willa jest znacznie większa i pewnie warta dwa razy więcej. Dzięki temu jednak Glapiński nie zapłacił podatku. A na domy zamienił się z… firmą deweloperską powiązaną z Robertem Szustkowskim, multimilionerem działającym w imieniu ważnych kremlowskich oligarchów, w latach 90. szefem polskiej filii rosyjskiego Montażspecbanku, łączonego przez media z tzw. mafią sołncewską…
Glapińskiego czeka jeszcze 5 lat takiego bez- troskiego życia…


Marcin Piplowski

Tekst pochodzi z broszury „100 afer, które wstrząsnęły Polską”. Publikujemy go za wiedzą i zgodą autora i wydawcy.

Wesprzyj niezależne media!

Udostępnij

Tagi

Dołącz do nas

Podoba Ci się?

Obywateluj z nami