Najgorszym złem, które mogło spotkać polską energetykę jest sytuacja kadrowa w polskich elektrowniach – mówił w „Dochodzeniu prawdy” były senator PiS Krzysztof Majkowski.
Jak się okazuje do zarządzania inwestycją budowy elektrowni w Ostrołęce zamiast ekspertów oddelegowani zostali lokalni działacze PiS i ich akolici. Z dokumentów NIK dotyczących budowy elektrowni wyłania się obraz niegospodarności, niekompetencji i świadomego sabotowania całego procesu, co już przyniosło 1 mld 350 mln zł strat. Doprowadziły do tego decyzje państwowych spółek i lokalnych polityków PiS, którzy stworzyli sobie z tej inwestycji finansowe eldorado, trwające do dziś- pisze Onet. W programie Tomasza Piątka gościł były senator PiS związany z Ostrołęką.
PiS zapewniało przez wyborami, że osoby powoływane do spółek mają być kryształowo czyste, że muszą to być fachowcy i ludzie, którzy nie mają problemów z prawem. Szybko jednak okazało się to bajką. Politycy czują duże pieniądze w energetyce
Jak się okazuje Majkowski wielokrotnie alarmował władze partii o nadużyciach w Ostrołęce. Zauważył, że jego głos przez lata był lekceważony.
Pisałem pisma do Jarosława Kaczyńskiego, ówczesnej premier Szydło i prezydenta Dudy. Odzewu nie było żadnego. W 2018 roku zostałem zwolniony dyscyplinarnie, a oficjalnego powodu nie podano
oprac. m.u.