Kim jesteśmy Wesprzyj Reset Przyjaciele Ramówka Słuchaj online Słuchaj online
kraj

Dymisja Piotra Naimskiego jest zaskoczeniem. Najbliższy współpracownik Macierewicza od lat faktycznie kierował polską polityką energetyczną. Publikujemy jeden z fragmentów książki "Macierewicz. Jak to się stało" Tomasza Piątka poświęcony działaności Naimskiego w latach 80-tych

Tymczasem równie ciekawe rzeczy dzieją się za oceanem. Jak wiemy, od 1981 r. w Nowym Jorku przebywa Piotr Naimski, prawa ręka Antoniego Macierewicza. Mieszka tam do 1984 r. Co robi w USA? Z teczki „Chemex”[1] i innych źródeł[2] wiemy, że Naimski działa w amerykańskim Committee in Support of Solidarity (Komitetu Poparcia dla „Solidarności”). Zaś Komitet Poparcia dla „Solidarności” kontaktuje się z... senatorem Alfonsem D’Amato. Tak, tym samym, który później będzie mieć liczne powiązania z Antonim Macierewiczem, jak również z Kremlem i rosyjską mafią[3]. Jak się zdaje, Komitet Poparcia dla Solidarności zawdzięcza senatorowi D’Amato pewne sukcesy. Już po powrocie Piotra Naimskiego do Polski przedstawicielom komitetu udaje się wystąpić przed Komisją Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie Kongresu USA. Komisji tej przewodniczy... senator Alfonse D’Amato[4].

W teczce „Chemex” (szyfrogram z 17 lipca 1984 r.) czytamy, że Naimski jest „powiązany z nowojorskim oddziałem «POMOSTU»”[5]. POMOST to polonijna organizacja, z którą niedługo później zacznie współpracować... senator D’Amato. Z tej samej teczki dowiadujemy się, że Naimski współpracuje też z amerykańską centralą związkową AFL-CIO. Centrala ta wspiera „Solidarność”, ale równocześnie kontrolowana jest przez mafię. Mianowicie przez mafijne rodziny Genovese i Lucchese – te same, z którymi przyjaźni się D’Amato.

Reset Obywatelski
Bez kompromisów i bez cenzury. Tworzone tak przez dziennikarzy, jak i odbiorców, bo medium obywatelskie musi być interaktywne. Burzymy czwartą ścianę między dziennikarzami a odbiorcami.

Żeby było jeszcze ciekawiej, Naimski nawiązuje kontakty z ultraprawicową sektą znaną jako Kościół Zjednoczenia i jej fundacją Causa International[6]. Kościół Zjednoczenia został założony przez Sun Myung Moona – koreańskiego oszusta podatkowego, który ogłosił się „mesjaszem”. Mimo swego antykomunizmu, Moon w 1990 r. odbył przyjazne spotkanie z ostatnim sowieckim liderem, Michaiłem Gorbaczowem[7]. Jak widać, Piotr Naimski w Nowym Jorku stworzył sobie interesującą sieć kontaktów. Ale jeszcze bardziej chciał rozszerzać swoje wpływy. Seweryn Blumsztajn, który wówczas kierował Komitetem Koordynacyjnym „Solidarności” w Paryżu, zrelacjonował mi to w sposób następujący: „Naimski był w Stanach, kiedy wybuchł stan wojenny. Jakiś czas potem, będąc w Paryżu dostałem od niego kompletnie histeryczny list. Pisał, że trzeba założyć rząd narodowy na uchodźstwie. Dla mnie to było kompletnie absurdalne. [...] Opowiedziałem o tym absurdalnym liście [Janowi Józefowi – przyp. red.] Lipskiemu, który odparł: słuchaj Sewek, musisz go zrozumieć, po raz pierwszy został bez drużynowego”. „Drużynowym” miałby być oczywiście Macierewicz. Reakcja Lipskiego była poniekąd typowa. Ludzie inteligentni, nawet wybitni, od lat wolą pokpiwać z działalności Macierewicza i Naimskiego, niż przyjrzeć się jej na serio. Wielu z nich okazuje takie lekceważenie nawet teraz, po wszystkich – więcej niż poważnych – szkodach, jakie Macierewicz wyrządził polskiej armii i naszym stosunkom z Zachodem. Wyobraźmy sobie, co by się stało, gdyby w latach 80. Naimski znalazł jakichś sprzymierzeńców i powołał „rząd narodowy na uchodźstwie”. Wyobraźmy sobie, jakie szkody wizerunkowe i polityczne poniosłaby „Solidarność”, gdyby w Nowym Jorku powstał taki twór kierowany przez prawą rękę Macierewicza.

W 1984 r. Naimski nagle postanawia wrócić do Polski. Mimo, że w Polsce może go czekać więzienie (jest podejrzany o przestępstwo za sprawą swej przynależności do KOR, który został uznany przez komunistów za organizację kryminalną). Teczka „Chemex” daje nam wyrazisty obraz podniecenia, jakie zapanowuje w Departamencie I MSW na wieść o zamiarze Naimskiego. Szyfrogramy latają nad Atlantykiem jak oszalałe w obie strony, bo Departament I nie wie, jak załatwić sprawę. Funkcjonariusze wywiadu nie chcą dać Naimskiemu paszportu do Polski. On robi awantury w konsulacie. Przypomina tamtejszym funkcjonariuszom, że ma prawo wrócić do swojej ojczyzny. Grozi, że „uruchomi [...] instytucje międzynarodowe dla wykazania gwałcenia praw człowieka i obywatela PRL, który ma trudności z powrotem do własnego kraju”. W końcu Departament I ustępuje: „Ponieważ BP [Biuro Prawne – przyp. red.] ocenia, iż nie posiadamy podstaw prawnych odmowy paszportu do kraju, sprawę załatwcie zgodnie z przepisami”[8]. Ta kapitulacja to zarazem mobilizacja – trzeba zrobić wszystko, żeby powrót Naimskiego nie stał się wydarzeniem. Funkcjonariusze obawiają się, że jego przylot na warszawskie Okęcie może się przekształcić w konferencję prasową z udziałem korespondentów redakcji zachodnich.

Macierewicz. Jak to się stało? | Wydawnictwo ARBITROR
Drukowana, epub,mobi Seria #ArbitrorFakty

W dniu 11 lipca 1984 r. pułkownik Julian Kowalski pisze do samego szefa wywiadu cywilnego PRL, czyli do dyrektora Departamentu I, generała Zdzisława Sarewicza: „[...] Powyższa sytuacja uzasadnia celowość:
- podjęcia przedsięwzięć operacyjnych uniemożliwiających P. Naimskiemu spotkanie na lotnisku z dziennikarzami zagranicznymi [...] planujemy [...] po ustaleniu terminu przylotu P. Naimskiego zatrzymanie go bezpośrednio po opuszczeniu samolotu na płycie lotniska i przewiezienie do pomieszczeń Biura Śledczego MSW”[9].
Dzień później pułkownik Bronisław Zych pisze do pułkownika Edmunda Wardy, szefa Zarządu Zwiadu Wojsk Ochrony Pogranicza (które kontrolowały również przejścia graniczne): „Około 16 lipca br. lub w terminie późniejszym powróci do kraju z czasowego pobytu w USA ob. PRL NAIMSKI Piotr [...] W/w zamierza przylecieć do Warszawy i odbyć na terenie Okęcia propagandowe spotkanie z dziennikarzami zachodnimi. Możliwe jest także, iż przypłynie on promem z Danii do Świnoujścia. Uprzejmie proszę o zatrzymanie ww. na lotnisku Okęcie przed strefą kontroli celnej, do dyspozycji oficerów naszego departamentu oraz uniemożliwienie mu kontaktu z dziennikarzami i innymi osobami. Natomiast w przypadku wjazdu Naimskiego do kraju przez inny punkt graniczny, prosimy o zatrzymanie go do czasu przyjazdu naszych oficerów bez możliwości kontaktu z innymi osobami”[10]. To wszystko jednak nic nie daje. W dniu 16 lipca 1984 r. okazuje się, że Piotr Naimski od dwóch dni jest w kraju. Jedną noc spędził nawet w swoim mieszkaniu z żoną[11]. W warunkach konspiracyjnych pojawienie się we własnym mieszkaniu oznaczało ujawnienie się, wyjście z ukrycia. Mimo to agenci nie wiedzą, dokąd potem udał się Naimski i gdzie jest. Przede wszystkim zaś, nie mają pojęcia, jak Naimski wjechał do Polski.

O bezpieczeństwie - militarnym i energetycznym Polski

Dzień później, 17 lipca, funkcjonariusz podpisany inicjałami „SK” (Stanisław Krauze) składa meldunek: „W oparciu [...] o informacje od «ZORESA» [tajny współpracownik – przyp. aut.], że P. Naimski może skorzystać z innej drogi powrotu wjeżdżając do kraju promem z Danii do Świnoujścia w dniu 12 bm. wysłaliśmy do Zarządu Zwiadu WOP [Wojska Ochrony Pogranicza, które wówczas pełniły funkcję straży granicznej – przyp. aut.] szyfrogram zalecający zatrzymanie P. Naimskiego [...] Do tej pory nie otrzymaliśmy informacji o wjeździe P. Naimskiego na teren PRL – WOP nie wyklucza możliwości przeoczenia przyjazdu wyżej wymienionego; ustalenia w toku [...] Gdyby WOP ustalił, iż wyżej wymieniony nie przekroczył granicy PRL, mogłoby to świadczyć, że niezależnie od posiadania ważnego paszportu polskiego, P. Naimski posłużył się innym dokumentem uprawniającym do wjazdu do Polski”[12]. W teczce „Chemex” nie ma żadnego śladu, który by świadczył, że WOP dosłał później jakieś „ustalenia”. Nie wiemy, czy pogranicznicy jakoś wytłumaczyli się z tej wpadki.

Dygresja: wśród esbeckich akt dostępnych w IPN i przyporządkowanych do osoby Antoniego Macierewicza znajduje się dokument finansowy z czasów PRL. Jest to... prognoza wzrostu uposażeń sierżanta WOP, Andrzeja Wąsowicza. Na początku lat 80. sierżanta Wąsowicza skierowano z Górnego Śląska do centrali WOP w Warszawie. Można domniemywać, że zajął tam ważniejsze stanowisko, choć zapewne wciąż podoficerskie. Kto zetknął się z wojskiem, ten wie, że sierżant w centrali nieraz pełni istotniejsze funkcje od niejednego oficera (jeśli zajmuje się np. kluczowym zaopatrzeniem, logistyką, dokumentami). W prognozie uposażeń sierżanta Wąsowicza nie ma żadnego nawiązania do Antoniego Macierewicza i jego znajomych (jak łatwo się domyślić, są tam prawie wyłącznie cyfry). Nie wiadomo, dlaczego dokument ten przyporządkowano do osoby Macierewicza. Być może również za to trzeba obwinić ludzki i papierkowy chaos. Ale można też przypuścić, że ktoś w wywiadzie zainteresował się WOP w kontekście Antoniego Macierewicza i tajemniczego powrotu do Polski jego prawej ręki, Piotra Naimskiego. Czyżby Departament I sprawdzał, ile mogło kosztować ewentualne przekupienie sierżanta Wąsowicza?

Tymczasem funkcjonariusze wywiadu nie decydują się na zatrzymanie Piotra Naimskiego. W dniu 30 lipca 1984 r. on sam zgłasza się do Dzielnicowego Urzędu Spraw Wewnętrznych na warszawskim Mokotowie „w celu oddania paszportu i odebrania dowodu osobistego”[13]. Odbywa się tam „rozmowa wyjaśniająca”. Rozmawia z Naimskim podporucznik Departamentu I, młody wywiadowca Ireneusz Jasiński, który używa tak zwanego nazwiska legalizacyjnego „Hutorowicz” [fikcyjne nazwisko używane w charakterze stałego pseudonimu służbowego – przyp. – aut.]. Po tej rozmowie Jasiński „Hutorowicz” pisze krótką notatkę, w której czytamy o Naimskim: „powrócił do kraju dnia 14 lipca 1984 r. przez GPK [Graniczny Punkt Kontrolny – przyp. aut.] Świnoujście”[14]. Z tekstu nie wynika jasno, czy funkcjonariusz podaje tę informację wyłącznie za Naimskim, czy potwierdził ją w jakiś sposób. Gdyby Piotr Naimski faktycznie przekroczył granicę w Świnoujściu, powinien mieć w paszporcie stempel tamtejszego GPK. Zaś Jasiński „Hutorowicz” powinien to sprawdzić i odnotować. Jednak nic na ten temat nie pisze. W teczce „Chemex” nie widać śladów późniejszego zainteresowania funkcjonariuszy tą kwestią.

Podsumujmy: w 1984 r. Piotr Naimski wraca do Polski, rzekomo przez Świnoujście. PRL-owski wywiad był doskonale przygotowany na taką okoliczność. Wiedział, że Naimski rozważa „drogę świnoujską”. Postawiono na nogi WOP w całej Polsce, szczególnie na Okęciu i w Świnoujściu. Tamtejsi pogranicznicy mieli zatrzymać Naimskiego i przekazać go SB w celu przesłuchania i rewizji. Ale postawiony na nogi świnoujski WOP w tajemniczy sposób przegapił pojawienie się „figuranta” na granicy i przepuścił go przez punkt kontrolny... Oczywiście, jeśli Piotr Naimski w ogóle tam się pojawił. Nie wiemy też, dlaczego Naimski zaryzykował powrót do kraju mimo grożącej mu kary więzienia. Zastanawiają się nad tym sami funkcjonariusze. „P. Naimski po przyjeździe do Polski nie zamierza się ukrywać i jest zdecydowany ponieść karę za swoją dotychczasową działalność”[15] – dziwi się Jasiński w notatce z 9 maja 1984 r.

Słuchaj online
Słuchaj radia online. : :

Cóż, wypadałoby się skłonić przed obywatelską postawą Piotra Naimskiego. Jednak tak się dziwnie składa, że wrócił do kraju na tydzień przed uchwaleniem amnestii, która dotyczyła jego osoby. Komunistyczny Sejm uchwalił ją w dniu 21 lipca 1984 r[16]. Zaś w następnych tygodniach na jej mocy umorzono śledztwa przeciwko członkom KOR. Tak się składa, że Naimski był podejrzany o przestępstwo właśnie jako członek tej organizacji. To niezwykła zbieżność. Jak się przekonamy, podobną zdolność przeczuwania umorzeń miał Antoni Macierewicz.

publikacja za zgodą wydawcy


[1] IPN BU 01911/147.

[2] Np. G. F. Domber, Empowering Revolution: America, Poland, and the End of the Cold War, Chapel Hill 2014, s. 71.

[3] Więcej w mojej książce „Macierewicz i jego tajemnice”.

[4] Commission on Security and Cooperation in Europe, United States Congress, Waszyngton 1986, s. 10.

[5] IPN BU 01911/147, s.78.

[6] IPN BU 01911/147, meldunek z 17 września podpisany przez „St. K”, czyli funkcjonariusza wywiadu PRL Stanisława Krauzego (s.109-114), meldunek z 24 listopada 1984 r. podpisany przez „M. Sz.”, czyli funkcjonariusza wywiadu Marka Szletyckiego, prawdziwe nazwisko Marek Cibor (s. 115-118).

[7] F. Barringer, Evolution in Europe; New Flock for Moon Church: The Changing Soviet Student, „The New York Times”, 14 listopada 1990, <https://www.nytimes.com/1990/11/14/world/evolution-in-europe-new-flock-for-moon-church-the-changing-soviet-student.html?pagewanted=2>.

[8] IPN BU 01911/147, szyfrogramy od 25.01.1984 do 18.06.1984, s. 43-52.

[9] IPN BU 01911/147, s. 63.

[10] Tamże, s. 67.

[11] Tamże, s. 74.

[12] Tamże, s. 76.

[13] Tamże, s. 87.

[14] Tamże, s. 87.

[15] Tamże, s 44.

[16] Ustawa z dnia 21 lipca 1984 r. o amnestii, Sejm.gov.pl, <http://prawo.sejm.gov.pl/isap.nsf/DocDetails.xsp?id=WDU19840360192>, dostęp: 14 września 2018.

Udostępnij

Tagi

Dołącz do nas

Podoba Ci się?

Obywateluj z nami