Total Posts : 11 posts
Najpierw kazał rolnikom nie sprzedawać zboża. Potem pozwolił na to, by w sposób niekontrolowany do Polski wjechało – i tu zostało – kilka milionów ton zboża z Ukrainy! Gdy to wyszło na jaw, przekonywał, że rolnicy „źle go zrozumieli”.
Poseł Sak z Tarnowa chodzi po telewizjach i opowiada, że im więcej przejrzystości w życiu publicznym, tym lepiej. Prześwietliliśmy co nieco jego wydatki na biuro poselskie. I okazało się, że w ubiegłym roku wydał ponad 20 tys. zł na stronę internetową, która nie istnieje.
Określenie „tłuste koty” wzięło się właśnie od tej pary. On – Krzysztof Sobolewski – szef struktur PiS, sekretarz generalny partii. Ona – Sylwia Sobolewska – świeżo upieczona małżonka tego pana. On – żyjący ze „skromnego” uposażenia posła. Ona – zarabiająca kokosy w spółkach Skarbu Państwa.
Przez lata aukcje koni w Janowie Podlaskim przykuwały uwagę mediów na całym świecie. Pride of Poland były naprawdę naszą dumą, choć od pewnego czasu celem samym w sobie zaczęły stawać się ceny za sprzedane rumaki, a nie ich hodowla.
To był jeden z największych skandali ujawnionych w ostatnich miesiącach przez media. W Legnicy ludzie umierają, bo nie ma miejsca na OIOM, by ratować ciężko chorych.
Waldemar Buda pięknie się uśmiecha w mediach społecznościowych, w rządzie trzyma się blisko premiera Mateusza Morawieckiego. Ale wie, że najważniejsze to zadbać o najbliższych kolegów. A ci od czasu, gdy PiS wzięło władzę, mają się znakomicie.
Odkąd Jadwiga Emilewicz stała się ważną postacią rządowego układu, jej mąż i jego firma zarabiają kokosy na współpracy z najważniejszymi spółkami Skarbu Państwa. Była pani wicepremier, a od niedawna ponownie członek rządu tłumaczy, że to… dla przejrzystości.
Jeszcze 10 lat temu był pogodynkiem w regionalnej TVP. Dorabiał jako konferansjer. Po dojściu PiS do władzy zrobił błyskawiczną karierę i zarobił wielkie pieniądze. I gdy potrzebował, był z PiS, a gdy nie było to konieczne, to do partii nie należał.
Podróż z Warszawy do Rzeszowa to jakieś 3–4 godziny za kółkiem. Oczywiście, mogą być korki, i – co ważne – trzeba zapłacić za paliwo. I to niemało, Ten bowiem, będąc marszałkiem, nie tylko nie stał w korkach i nie płacił za paliwo. My za nie płaciliśmy.
Jarosław Kaczyński nazwał ją swoim „odkryciem towarzyskim”, choć wystarczyło, by poprzedni prezes Trybunału Konstytucyjnego porozmawiał w Sejmie z posłami PO, żeby uznać go za partyjnego sędziego.
Skutki bezpośredniego kontaktu władzy z obywatelami bywają katastrofalne. Przekonała się o tym Agnieszka Głazek, naczelniczka poczty w Pacanowie. Minister Michał Cieślak przyszedł odebrać list, a niedługo potem kobieta straciła pracę!